Końskie targi w Kleszczowie odbywają się od dziesiątków lat. Do tej pory nikt nie słyszał o tym, żeby doszło tam do jakiegoś przekrętu. Zdjęcie: Jacek Kempny
Końskie targi w Kleszczowie odbywają się od dziesiątków lat. Do tej pory nikt nie słyszał o tym, żeby doszło tam do jakiegoś przekrętu. Zdjęcie: Jacek Kempny

Pech chciał, że akurat bazar wizytował lekarz Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Rybniku.
– Podpadł mu paszport, który okazał handlarz, bo zawarte w nim dane nie odpowiadały wyglądowi zwierzęcia – informuje młodszy aspirant Kamila Siedlarz, rzeczniczka KMP w Żorach. Jak dodaje, na graficznym opisie ktoś czerwonym ołówkiem dorysował między oczami tzw. latarnię i ozdobił kończyny. Z paszportu wynikało więc, że zwierzę ma tam białe fragmenty sierści, co podnosi jego cenę, ale wcale nie miało takich cech. – Lekarz wezwał więc policję – kwituje Ryszard Wilk, powiatowy inspektor weterynarii w Rybniku. Ktoś powiedziałby może: koń by się uśmiał, ale hodowcom wcale nie jest do śmiechu, bo obowiązują ich surowe przepisy.
Konie to przecież stworzenia wyjątkowe i drogie, więc muszą mieć swoje paszporty, w których są wszystkie ważne informacje. To książeczka w zielonych okładkach, nieco większa od starego dowodu osobistego. – 46-letni handlarz tłumaczył się, że kupił konia z paszportem. Funkcjonariusze stwierdzili, że nie zarejestrował go w Polskim Związku Hodowców Koni. W dokumencie zabrakło więc też informacji, kto naprawdę jest właścicielem wierzchowca, którego ten człowiek przywiózł do Kleszczowa – mówi pani rzecznik. Handlarz jest podejrzany o popełnienie przestępstwa. Grozi mu grzywna, kara ograniczenia wolności albo więzienia od trzech miesięcy do pięciu lat. – Niestety coraz częściej spotykamy się z fałszowaniem paszportów. To jednak sprawka nie hodowców, ale handlarzy, którzy nie kochają koni i liczą jedynie na zyski, choć to zwierzęta od wieków związane z Polską i naszą kulturą. Nie wykluczam, że ktoś zabił konia i przypisał dokument innemu zwierzęciu. A może tylko go przerobił? – zastanawia się oburzona tą sytuacją Halina Wyszomirska, szefowa biura Śląskiego Okręgowego Związku Hodowców Koni w Katowicach, który rejestruje zwierzęta i wydaje paszporty. Pierwsza strona zawiera logo związku, nazwę i numer identyfikacyjny konia. Potrafią go odczytać wyłącznie hodowcy. Poszczególne cyfry oznaczają m.in. rasę czy miejsce przyjścia na świat. Na końcowych stronach wpisuje się zmianę właściciela.
Dokonuje tego PZHK w ciągu siedmiu dni od zakupu. Związek przechowuje informacje o każdym zwierzęciu w komputerowej bazie danych przez 20 lat od daty pierwszej rejestracji. Jeśli koń padnie lub trafi do rzeźni, właściciel ma obowiązek zwrócić paszport w biurze właściwego okręgu PZHK. Rzeczony dokument zarekwirowała policja jako dowód w sprawie, wierzchowiec na razie pojechał z handlarzem do Bukowca.

2

Komentarze

  • Hodowca 25 czerwca 2007 21:51tam 3 na 4 konie nie mają paszportu :(
  • Bobeczek konie ze wschodu? 23 czerwca 2007 11:44niedawno media podały wiadomość, że z pastwisk i stajni wschodnich wojewodztw znikają konie...może jest jakiś związek miedzy tymi faktami?

Dodaj komentarz