W regionie odbywa się sporo targów pracy, ale bezrobotny cudzoziemiec nie ma powodu na nie zaglądać
W regionie odbywa się sporo targów pracy, ale bezrobotny cudzoziemiec nie ma powodu na nie zaglądać


Jak podaje Wojewódzki Urząd Pracy w Katowicach, do tej pory na Śląsk szukać pracy przyjechało czterech bezrobotnych obcokrajowców. Wśród nich są osoby polskiego pochodzenia. 28-letnia dziś Katarzyna Kotzur niegdyś mieszkała w Pilchowicach. Do Niemiec wyjechała z rodzicami w wieku czterech lat. Po wejściu Polski do Unii Europejskiej miała prawo przyjechać do kraju jako bezrobotna i szukać pracy. Tak też zrobiła. Rok temu przyjechała z Lubeki i zamieszkała u babci w Katowicach. Potem, uzbrojona w formularz E-303, zgłosiła się do urzędu pracy po należny jej zasiłek. Polska wersja zasiłku dla Kasi to 3375 zł.
Tylko meldunek
– Głównym warunkiem otrzymania zasiłku jest zameldowanie się na terenie Polski. Tu nie miałam problemu, bo zameldowałam się u babci. Z urzędu meldunkowego zgłosiłam się do wojewódzkiego urzędu pracy. Tam przeliczono na złotówki mój zasiłek, który dostawałam w Niemczech, i potem przez kolejne trzy miesiące otrzymywałam tę równowartość. Tu, w Polsce, naprawdę bardziej opłaca się być bezrobotnym. W Niemczech za tysiąc sto euro nie mogłabym sobie pozwolić na to, co w Polsce – opowiada Kasia. I tu jest pies pogrzebany, bo okazuje się, iż praktycznie wszyscy dobrze wiedzą, że obcokrajowcy wcale nie przyjeżdżają do Polski za pracą, ale właśnie po... zasiłek.
Anija Rottmann ma 26 lat i jest Dunką polskiego pochodzenia. W Polsce nigdy nie mieszkała. Teraz od niedawna jest zameldowana u siostry swojego ojca. Jeszcze przez dwa miesiące będzie dostawała zasiłek dla bezrobotnego w kwocie bagatela... 5216 zł (80 proc. jej ostatnich zarobków). – Ciocia załatwiła mi jeszcze tłumaczenia dla jednej z firm, których dokonuję od czasu do czasu. Za ostatnie dostałam 1,4 tys. zł. Nie narzekam, bo z takimi pieniędzmi nie zginę. Nawet jak mi się skończy zasiłek, to nie wracam do Danii. Zostaję. Myślę, że sporo mi się uda zaoszczędzić, a za odłożone pieniądze spokojnie będzie mnie stać na wynajęcie mieszkanie. Co do dochodu, to zostają mi tłumaczenia. To przyzwoite pieniądze. Zasiłek z urzędu pozwoli mi się urządzić w Polsce – mówi Anija.
To niesprawiedliwe
Agnieszka Kołodziej dawno temu straciła pracę. Przez pół roku dostawała zasiłek w kwocie ok. 371 zł, bo jest Polką. Prawie w całości szedł na pampersy i mleko dla 10-miesięcznego synka Kuby. Teraz od dwóch lat nie dostaje nawet tego, a tylko kilkadziesiąt złotych rodzinnego na Kubę. Pozostaje na łasce pomocy społecznej. – Tego, co obcokrajowiec dostanie za jednym razem, ja nie widziałam nigdy na oczy. Moim zdaniem obcokrajowcy nie powinni dostawać u nas takich pieniędzy. Szczególnie przy takich racjach głodowych, które przysługują nam – mówi rozżalona kobieta. Uważa, że obcokrajowcy powinni przyjeżdżać do nas nie po zasiłek, ale po to, żeby zarobić takie pieniądze. – Jak tak tego słucham, to normalnie krew mnie zalewa – nie wytrzymuje pani Agnieszka.
Niedługo bez ograniczeń pracę w Polsce będą mogli podjąć nie tylko Niemcy, Szwedzi, Brytyjczycy czy Irlandczycy. Szukać jej może każdy obywatel Unii Europejskiej. Fakt, że się jej nie znajdzie, nie ma tu najmniejszego znaczenia. Dlaczego? Bo za trzy miesiące dostaną po 15 tys. zł. Cóż, ostatecznie bez pracy jakoś tam da się przecież przeżyć za cztery czy pięć tys. zł zasiłku dla bezrobotnych miesięcznie. Niestety, w całej Wspólnocie nie ma tak taniego kraju, w którym bez problemu można byłoby się utrzymać na polskiej kuroniówce.

Komentarze

Dodaj komentarz