Złodzieje stwarzają zagrożenie, a strażacy muszą je usuwać
Złodzieje stwarzają zagrożenie, a strażacy muszą je usuwać


Kilka minut po godz. 22 domownicy usłyszeli syk gazu. Ponieważ jednak z powodu ciemności nie było już nic widać, uciekli z budynku, a potem ojciec wezwał pomoc. Strażacy stwierdzili, że unosi się tam wielka chmura gazu. Stężenie było tak duże, że ewakuowali wszystkich mieszkających w promieniu 200 metrów od miejsca wycieku. Trzeba też było zamknąć ulicę na całej długości, bo istniało zagrożenie wybuchem.
Następnie do akcji wkroczyli gazownicy, którzy usuwali awarię przez prawie trzy godziny. Okazało się, że złodzieje rozbroili i ukradli zawór od sieci, który znajdował się w odległości paru kroków od ustawionego w ogródku namiotu. Noc miało w nim spędzić czterech chłopców, którzy planowali rozpalić sobie ognisko. Poszukiwaniem złodziei zajęła się policja. Jak jednak wyjaśnia Wiesław Mentel, naczelnik pionu kryminalnego wodzisławskiej komendy, ustalenie sprawców nie będzie łatwe, bo nikt nie zgłosił kradzieży. Kto miał to zrobić? Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Do jej obowiązków należy też odpowiednie zabezpieczenie instalacji gazowych w należących do niej domach.
Tymczasem drogowcy nie widzą ani potrzeby zgłaszania kradzieży, ani zabezpieczenia instalacji gazowych, jeśli budynki są przeznaczone do wyburzenia. Łukasz Dybkowski z biura prasowego dyrekcji wyjaśnia tylko, że obowiązkiem właściciela było odcięcie gazu od budynku i to zrobiono. Z kolei gazownicy stwierdzają, że wszystko było zabezpieczone prawidłowo. Winę za to, co wydarzyło się przy ul. Centralnej, ponoszą więc złodzieje. Oby tylko wpadli w ręce mundurowych.

Komentarze

Dodaj komentarz