Kościół katolicki podchodzi przychylnie do mieszanych małżeństw – twierdzi ks. Stanisław Gańczorz
Kościół katolicki podchodzi przychylnie do mieszanych małżeństw – twierdzi ks. Stanisław Gańczorz


– Kościół rzymski podchodzi bardzo przychylnie do takich mieszanych związków. Już zresztą św. Paweł pisał, żeby chrześcijanki brały sobie za mężów ludzi innych wyznań i przez swój styl życia skłaniały ich do przyjęcia chrześcijaństwa. Chodzi tu o to, żeby odbywało się to nie drogą deptania czyjegoś sumienia czy też zmuszania do zmiany religii, ale zachęcania do takiego kroku.
– Z tego wynikałoby, że chrześcijaństwo jest najlepszą religią na świecie. Nie wiem, co powiedzieliby na to przedstawiciele innych wyznań. Każdy przecież uważa, że to jego wiara jest najlepsza i najprawdziwsza.
– To prawda, pamiętajmy jednak, że św. Paweł żył w czasie i miejscu, w których znano tylko religię żydowską i kulturę grecką. Tymczasem judaizm, jak poucza Stary Testament, nakazywał miłowanie Żydów, ale już niekoniecznie ludzi innego wyznania, a tradycja grecka stawiała na piedestale młodość, urodę czy bogactwo, spychając na margines starych, chorych i ułomnych. Wystarczy wspomnieć, co działo się w antycznej Sparcie, gdzie ze stromej skały strącano do morza starców czy kaleki. Wśród tych ostatnich były nawet dzieci. Jedynie chrześcijaństwo nakazywało kochać każdego, niezależnie od jego wyznania, pozycji społecznej, wieku, kondycji fizycznej itd. Tylko tu istniała zatem miłość bliźniego w wymiarze uniwersalnym, bo Chrystus kochał wszystkich ludzi i umarł za ich zbawienie.
– Tylko że niegdyś chrześcijaństwo było jedno, a teraz ma wiele odłamów.
– To prawda, pojawiły się zresztą i inne religie. Wyznawcy każdej mogą związać się z katolikiem lub katoliczką, pozostając przy swojej własnej wierze. Wszystko poprzedza spisanie protokołu przedślubnego, który uświadamia zagrożenia zgodnego pożycia i obowiązki wynikające z różnicy wyznania stron, bo jednak jest ich sporo. Narzeczeni mogą tego nie dostrzegać z racji zaangażowania uczuciowego.
– A na czym polegają te zagrożenia?
– Ano np. na tym, że największym świętem dla ewangelików jest Wielki Piątek, a dla katolików Wielka Niedziela. U katolików w Wielki Piątek obowiązuje post, którego nie ma u protestantów. To są niby drobnostki, które mogą jednak doprowadzić jeśli już nie do konfliktów, to przynajmniej do nieporozumień. Michał Anioł nie na darmo zresztą powiedział, że na doskonałość składają się drobnostki. Wiele osób zdaje sobie sprawę z tego wszystkiego dopiero podczas rozmowy z kapłanem.
– A słyszał ksiądz o tym, żeby ktoś wycofał się z matrymonialnych planów po spisaniu tego protokołu przedślubnego lub jeszcze w jego trakcie?
– Nie.
– A co dzieje się wtedy, kiedy osoba wyznania katolickiego chce wziąć ślub np. z ewangelikiem w jego kościele, ale jednocześnie pozostać w zgodzie ze swoją religią?
– Wtedy za pośrednictwem proboszcza występuje do biskupa o udzielenie tzw. dyspensy od formy kanonicznej obrządku. Wówczas związek jest uznawany przez obie wspólnoty, aczkolwiek ślub nie jest sakramentem w Kościele ewangelickim.
– To pomówmy o wymogach, jakie trzeba spełnić.
– Obie strony muszą udowodnić, że są wolnego stanu. Jeśli nie ma na to dokumentów, powołuje się dwóch świadków, którzy potwierdzą to pod przysięgą. Zwykle są to członkowie rodziny lub przyjaciele. Od chrześcijan wymagamy ponadto świadectwa chrztu. Chciałbym poruszyć jeszcze jedną sprawę, która dotyczy zwłaszcza katoliczek chcących wziąć sobie za męża np. muzułmanina. Ostrzegamy je, że może okazać się, że ich wybranek w swoim kraju ma już kilka żon, bo islam dopuszcza taką sytuację, ale, jak powtarzam, możemy poprzestać jedynie na ostrzeżeniach.
Kościół katolicki wymaga od mieszanych par zobowiązania do wychowania dzieci w wierze katolickiej. Czy tak?
– Tak jest. Stosowne zobowiązanie składa strona katolicka, a ta druga ma w tym nie przeszkadzać. Rozmawia się o tym zresztą w czasie spisywania protokołu.
– Często zdarzają się takie śluby mieszane?
– Nie. W ostatnim roku w mojej parafii były ich bodaj tylko trzy. Głównie, z oczywistych powodów, były to śluby katolików z ewangelikami, aczkolwiek ostatnio mieliśmy ślub katoliczki z muzułmaninem. Należy jednak liczyć się z tym, że z racji migracji takich związków będzie przybywało.
– A słyszał ksiądz o przypadku przejścia na katolicyzm osoby innego wyznania, która związała się z katoliczką czy katolikiem?
– Raczej nie. Takie osoby często jednak przychodzą do kościoła dla, jak tłumaczą, swoich dzieci. Można więc powiedzieć, że są praktykujące, choć niewierzące.

Rozmawiała: ELŻBIETA PIERSIAKOWA
Zdjęcie: Elżbieta Piersiakowa


Zawarcie małżeństwa mieszanego poprzedza spisanie protokołu przedślubnego, podczas którego kapłan zadaje obu stronom po trzy pytania. Strona katolicka musi odpowiedzieć, czy jest świadoma zagrożeń zgodnego pożycia z powodu różnic wyznaniowych, czego na razie nie dostrzega z racji zaangażowania uczuciowego, jak postąpi w przypadkach konfliktowych, do których może dojść np. w kwestiach moralnych i religijnego wychowania dzieci, czy wreszcie zgodzi się na złamanie Dekalogu dla zachowania małżeństwa (np. dokonanie aborcji). Niekatolik z kolei musi odpowiedzieć, czy zdaje sobie sprawę z konsekwencji różnicy poglądów czy różnej oceny moralnej w wielu kwestiach, czy jest świadomy obowiązku tolerowania przekonań drugiej strony i czy zna obowiązki sumienia współmałżonka. (eg-p)

Mieszane pary są także wśród osób z tzw. świecznika. Najbardziej znaną u nas są Adam i Izabela Małyszowie. Nasz najlepszy skoczek narciarski jest ewangelikiem, a jego żona katoliczką. Kolejne sławy to prof. prof. Jerzy i Ludgarda Buzkowie. Były premier, obecnie eurodeputowany, też jest ewangelikiem, a jego żona katoliczką. Obie pary żyją, jak wiemy, bardzo zgodnie, mają również doskonałe kontakty z duchownymi kościołów, do których należą współmałżonkowie. (eg-p)

Komentarze

Dodaj komentarz