Andrzej Cwik nie może uwierzyć, że nie zostanie podłączony do sieci
Andrzej Cwik nie może uwierzyć, że nie zostanie podłączony do sieci


Tymczasem okazuje się, że nie wszyscy będą mogli być podłączeni do sieci. W takiej sytuacji znalazł się Andrzej Cwik. Najbardziej kuriozalne jest to, że wykopy, w których układa się kolektor w dzielnicy Moszczenica, przebiegają tuż za jego płotem. – O tym, że nie zostanę podłączony, dowiedziałem się przez przypadek od robotników prowadzących prace obok mojej posesji – mówi Cwik. Wcześniej przez wiele miesięcy otrzymywał korespondencję z magistratu i Jastrzębskiego Zakładu Wodociągów i Kanalizacji dotyczącą uzgodnień w sprawie przebiegu rurociągu mającego doprowadzić sieć do jego domostwa.
Nic nie wiedzieli
Jeszcze w marcu otrzymał list od wiceprezydenta Franciszka Piksy, z którego dowiedział się, że „projekt budowlano-wykonawczy wraz z cesją praw pozwolenia na budowę został przekazany przez miasto do JZWiK”. Nic nie wskazywało na to, że rodzina Cwików zostanie bez przyłącza do gminnej sieci. – Przed kilkoma laty byłem w magistracie, bo zamierzałem wybudować na swojej posesji przydomową oczyszczalnię ścieków. Wtedy urzędnicy odradzili mi ten pomysł, bo, jak twierdzili, za kilka lat będzie budowana kanalizacja i na pewno zostanę podłączony – mówi rozgoryczony mieszkaniec.
Jego posesja położona jest niefortunnie w sąsiedztwie wiaduktu kolejowego. To powoduje, że dojazd jest bardzo utrudniony. Beczkowóz tu nie dotrze, bo droga wiedzie pod wiaduktem, którego wysokość nie przekracza 2,6 metra. – Są zatem problemy z opróżnianiem szamba. Nie mam też dostępu do miejskiego ujęcia wody, a ta ze studni nie nadaje się do picia – mówi pan Andrzej. Cwikowie muszą więc przywozić sobie wodę pitną z miejscowych źródełek. Ta ze studni służy im tylko do celów sanitarnych. Nie mogą zrozumieć, dlaczego w trakcie realizacji inwestycji ich posesja została skreślona z planu.
Rurociąg, nie kolektor
Nie otrzymali też o tej decyzji żadnej informacji ani ze strony inwestora, ani też firmy realizującej to zadanie. – Przed kilkoma dniami zapytałem robotników, jak przebiegała będzie rura do mojej studzienki. W odpowiedzi usłyszałem, że jej w ogóle nie będzie – mówi Cwik. Tadeusz Pilarski, dyrektor Jastrzębskiego Zakładu Wodociągów i Kanalizacji, odpowiada, że to, co w tej chwili przebiega blisko płotu pana Cwika, to nie żaden kolektor kanalizacyjny, ale rurociąg tłoczny, w którym ścieki płyną pod sporym ciśnieniem. – Gdybyśmy podłączyli do niego budynek, nieczystości zwyczajnie zalałyby całe domostwo – wyjaśnia dyrektor.


Tadeusz Pilarski, dyrektor Jastrzębskiego Zakładu Wodociągów i Kanalizacji: – Warunkiem otrzymania unijnej dotacji na budowę kanalizacji jest utrzymanie parametrów ekonomicznej opłacalności, dlatego statystycznie z każdego kilometra sieci musi korzystać przynajmniej 120 mieszkańców. Odcinek, do którego miała zostać podłączona posesja pana Andrzeja Ćwika, zakwestionował właśnie ekspert, odpowiadający za przestrzeganie parametrów narzuconych przez unię. Pozwolenie na jego budowę już jednak wydano i jak tylko rozliczymy inwestycję, przystąpimy do rozbudowy sieci. Wtedy, prawdopodobnie w roku 2010, posesja ta na pewno zostanie do niej podłączona. (WaT)

Komentarze

Dodaj komentarz