Na pytanie, czym zamierza przyjechać do Studzienki w przyszłym roku, proboszcz Stachoń odpowiada zagadkowo – wiem, ale nie powiem
Na pytanie, czym zamierza przyjechać do Studzienki w przyszłym roku, proboszcz Stachoń odpowiada zagadkowo – wiem, ale nie powiem


Podania ludowe głoszą, że po tym wydarzeniu z owego dębu zaczął bić dziwny blask, a dostępu do niego broniły szerszenie, które założyły tu gniazdo. Do dziś pień tego dębu znajduje się pod ołtarzem głównym w kościele w Jankowicach.
W miejscu, w którym zginął ksiądz Walenty, wytrysnęło źródło słynące z mocy uzdrawiania. Proboszcz parafii Matki Boskiej Bolesnej w Rybniku (do niej należały wtedy Jankowice) w 1895 roku po cudownym uzdrowieniu zbudował przy nim kaplicę. Od tego czasu Studzienka zaczęła być miejscem pielgrzymek nie tylko okolicznych mieszkańców.
Każdego roku 15 sierpnia odbywa się tu odpust i bieg księdza Walentego. W tym roku bieg odbył się już po raz dziesiąty.
– Ten bieg to wspólna inicjatywa mieszkańców, wójta, sołtysa i moja – mówi ks. Tadeusz Stachoń, proboszcz parafii w Jankowicach. Zadaniem księdza jest wyprzedzić wszystkich uczestników biegu – na pamiątkę ucieczki księdza Walentego. Co roku ks. Stachoń wybiera inny środek lokomocji. W poprzednich latach był koń, bryczka, a nawet gokart. W zeszłym poruszał się rowerem, a w tym roku przyjechał najnowszym wozem strażackim, który osobiście prowadził.
Nagrody dla zwycięzców biegu ufundował wójt gminy Świerklany Stanisław Gembalczyk. Uroczystościom odpustowym towarzyszył wielki rodzinny festyn. – Jest czas na modlitwę i czas na zabawę, ale wszystko w odpowiednich proporcjach – śmieją się ludzie.

Komentarze

Dodaj komentarz