Najlepsze są miody z pierwszego zbierania – mówi Joachim Jureczko
Najlepsze są miody z pierwszego zbierania – mówi Joachim Jureczko

 
To przecież naturalny produkt, łatwo przyswajalny i podnoszący odporność, który w dodatku ma doskonałe właściwości bakteriostatyczne i bakteriobójcze. Nadaje się też do leczenia trudno gojących się ran. Stosuje się go w postaci kompresów – mówi prezes Jureczko. Jak dodaje, posiadanie własnej pasieki jest kosztowne. Jeden ul z owadami to wydatek ok. 400 zł, a trzeba jeszcze kupić lekarstwa i pokarm dla owadów, odpowiedni strój, dymiarkę (podkurzacz, który odymia pszczoły; dzięki temu nie są agresywne), miodarkę (wiruje się w niej plastry miodu) oraz inne narzędzia. Jeżeli pasieka ma być wędrowna, dochodzą koszty przewożenia w pobliże pól rzepakowych czy akacjowych gajów.

Dobrze karmić
Knurowskie koło zrzesza 30 pszczelarzy z rejonów: Wilczy, Żernicy, Knurowa, Pilchowic, Książenic i Kamienia. Prezes Jureczko ma 15 uli, a Albert Więchol z Pilchowic aż 80. Bartnicy mają najwięcej pracy od wiosny do 31 lipca. Potem przygotowuje się owady do zimy. – Przez trzy tygodnie należy je wtedy podkarmiać syropem z cukrem. Na jedną rodzinę, czyli jeden ul, potrzeba 15 kg cukru. Jeśli w ulu jest ok. 700 tys. pszczół, to mówi się, że rodzina jest silna. Owady same pilnują, żeby w ulu zawsze było 37 stopni C, a syrop przerabiają na własne potrzeby – wyjaśnia prezes. Jak dodaje, stare pszczoły giną w maju. Dlatego trzeba intensywnie karmić matkę, żeby złożyła dużo jaj.
Miodobrania odbywają się zwykle dwa razy w roku. Pierwsze, główne, zaczyna się w maju, a kolejne za dwa, trzy tygodnie po jego zakończeniu. – Niekiedy możliwe jest również trzecie miodobranie, które trwa do 15 lipca – mówi prezes Jureczko. Jak podkreśla, najlepszy jest miód z pierwszego zbierania, rzepakowy. Z drugiego pochodzą miody spadziowy, lipowy, wielokwiatowy. Wydajność z ula zależy nie tylko od pracowitości pszczół, ale również od rodzaju kwiatów, roślin, ilości zebranego nektaru, pogody, wilgotności powietrza. Im jest bardziej wilgotno i parno, tym lepiej, aczkolwiek doświadczony bartnik może zebrać z jednego ula nawet do 80 kg miodu. Knurowscy pszczelarze sprzedają go po 22 zł za litr. – Taka cenę ustaliliśmy na zebraniu koła – wyjaśnia Jureczko.

Ważna jakość
Pszczelarze twierdzą, że ich miód jest najwyższej jakości, w przeciwieństwie do tego, co nieraz stoi na sklepowych półkach. – Tam trafia się miód, którego pszczoła nie widziała na oczy, chyba że właściciele sklepów zamawiają dostawę w prywatnej pasiece – mówi prezes Jureczko. Jak dodaje, od czasu wejścia Polski do Unii Europejskiej jakość miodu jest bardzo ważna. Słodki produkt musi spełniać normy, trzeba go wlewać do odpowiednich słoików, zamykać specjalnymi nakrętkami, opatrywać banderolami i naklejkami z opisem pasieki. Bez tego nie wolno sprzedać ani grama miodu pszczelego produktu.

Knurowskie koło szczyci się już ponad 80-letnią tradycją, a ludzie coraz częściej i chętniej kupują miody z pasiek jego członków. Joachim Jureczko przyznaje, że na miodzie nie da się zrobić interesu, chyba że ktoś ma gospodarstwo pasieczne. – Dla nas jest to jednak bardziej hobby – stwierdza.

Komentarze

Dodaj komentarz