Protest pielęgniarek w jastrzębskim szpitalu. Zdjęcie: Arkadiusz Kuta
Protest pielęgniarek w jastrzębskim szpitalu. Zdjęcie: Arkadiusz Kuta


W WSS nr 3 protestowało 250 osób. – Od czerwca jesteśmy w sporze zbiorowym z dyrektorem. Nasze podstawowe minimalne wynagrodzenie powinno wynosić 3 tys. zł brutto – informuje Bożena Janicka, szefowa związku pielęgniarek. Jak dodaje, kolejne rozmowy z dyrekcją odbędą się pod koniec tygodnia. W szpitalu psychiatrycznym strajkowało 200 pracowników średniego i niższego personelu medycznego. Pielęgniarki żądają 3 tys. brutto wynagrodzenia zasadniczego, a pozostałe grupy zawodowe (oprócz lekarzy i psychologów) 100-procentowej podwyżki. – Dziś, 5 września, znowu spotykamy się z dyrektorem. Jeśli się nie dogadamy, jutro przystąpimy do strajku generalnego. Pracownicy administracyjni zapowiadają strajk włoski. Sporo osób zgłosiło się do głodówki – powiedział Michał Stawowski, szef komitetu strajkowego.
Równie pokrzywdzone czują się pielęgniarki z jastrzębskiego szpitala, które zebrały się przy głównym wejściu. Wyszedł do nich dyrektor Norbert Prudel. Zapewniał, że będzie z nimi rozmawiał 14 września. – Musimy mieć czas na przygotowanie się do tych rozmów. Kilka dni temu podpisaliśmy porozumienie z lekarzami. Chcemy oszacować koszty ewentualnych podwyżek pensji dla reszty pracowników – argumentował. – Nie ma co odwlekać. Wykazałyśmy się dużą cierpliwością – mówiła Halina Cierpiał z Solidarności. Przypomniała, że rok temu pielęgniarki też pominięto przy przyznawaniu podwyżek. – Nikt nie zwraca uwagi na to, że my pracowałyśmy, kiedy lekarze strajkowali – dodała.



Lekarze w szpitalu wodzisławskim zakończyli strajk, bo otrzymali obietnicę podwyżki, wypłacanej w formie kwartalnej premii. Pierwsza będzie za październik, listopad i grudzień. Średnio jest to około 900 zł brutto na etat. – Dzięki temu, że lekarze wycofali wypowiedzenia, udało się zażegnać widmo likwidacji oddziałów, a w konsekwencji placówki – mówi dyrektor Henryk Wojtaszek. Jak zapewnia, teraz będą rozmowy także z innymi związkami w ośrodku. Lekarze rydułtowscy mówią jedynie o czasowym wstrzymaniu akcji protestacyjnej. – Dalszy rozwój sytuacji zależy od pieniędzy, jakie uda się wynegocjować z NFZ-u – mówi dyrektor ZOZ-u Bożena Capek. (BK)

Komentarze

Dodaj komentarz