Teraz przykryjemy teren byłego składowiska warstwą ziemi i posadzimy drzewa, a ludzie muszą podpisać umowy z firmami – mówi Mariusz Adamczyk
Teraz przykryjemy teren byłego składowiska warstwą ziemi i posadzimy drzewa, a ludzie muszą podpisać umowy z firmami – mówi Mariusz Adamczyk

Teraz nie wolno tego robić. Pytanie, co będzie, skoro już obecnie nie brakuje dzikich wysypisk. Kiedy powstało składowisko, nie wiadomo. Ludzie mówią, że było tu od zawsze. Szacują, że na pewno korzystali z niego od ponad 40 lat. Dawniej na terenie przy ul. Granicznej wydobywano żwir. Mieszkańcy przywozili tu też śmieci ze swoich gospodarstw, aż powstało dzikie wysypisko, którym w 2002 roku zainteresował się Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Katowicach i nakazał władzom gminy zrekultywowanie terenu w ciągu pięciu lat, czyli właśnie do końca tego roku. Jak wyjaśnia wójt Mariusz Adamczyk, rekultywacja polegała na nawiezieniu popiołów z kotłowni domowych, gruzu budowlanego oraz ziemi z wykopów w celu uformowania warstwy izolacyjnej i uregulowania stosunków wodnych.
– Teraz przykryjemy teren warstwą ziemi, a potem posadzimy drzewa – tłumaczy wójt Adamczyk. Zakończenie rekultywacji oznacza, że mieszkańcy muszą płacić specjalistycznym firmom za wywóz gruzu i popiołu z gospodarstw. – Powinni zatem podpisać umowę z przedsiębiorstwem posiadającym zezwolenie na prowadzenie działalności w zakresie odbierania odpadów komunalnych na terenie gminy. Takie zezwolenie mają cztery firmy – wyjaśnia wójt Adamczyk. Dodaje, że wielu mieszkańców ma już takie umowy spisane od roku 2002. Ale nie wszyscy. Z informacji urzędu gminy wynika, że sprawy nie uregulowało jeszcze około 20 proc. właścicieli gospodarstw. Co zatem robią z odpadami? – W gminie nie brakuje miejsc, gdzie zalegają śmieci zalegają – mówi ze smutkiem wójt. Jak dodaje, dzikie wysypisko urządzono na przykład na terenie dawnych hałd w Skrzyszowie, ale już jest zlikwidowano. Śmieci spotkać jeszcze można na granicy Godowa i Podbucza. Wójt zapowiada jednak walkę z dzikimi wysypiskami śmieci i wzmożone kontrole tych gospodarstw, które jeszcze nie mają podpisanych umów na wywóz odpadów.



W Godowie nie brakuje dzikich wysypisk, ale gmina nie ma w planach budowy kolejnego składowiska. – Nie mamy bowiem odpowiedniego miejsca i jesteśmy małą gminą. A budowa małych składowisk jest po prostu nieopłacalna – twierdzi wójt Adamczyk.

Komentarze

Dodaj komentarz