Izabela Czogała chętnie korzysta z e-karty
Izabela Czogała chętnie korzysta z e-karty


Elektroniczny system opłat za pomocą kart magnetycznych ciągle jest u nas mało popularny. Używa się go m.in. w Warszawie, Krakowie czy Suwałkach, w lutym zaistnieje w Głogowie na Dolnym Śląsku. Rybnik zachowa miano pierwszego miasta w Polsce, w którym e-kartą płaci się za jednorazowe przejazdy, podczas gdy np. mieszkańcy stolicy opłacają w ten sposób jedynie bilety okresowe. Kierowcy chwalą nowy system. – W tej chwili sprzedajemy więcej biletów, co wiąże się z odpowiednimi prowizjami – mówi pan Jerzy, który w komunikacji miejskiej pracuje już od dziesięciu lat. Jak przyznaje, bilet u kierowcy jest nieco droższy, ale teraz także w autobusie istnieje możliwość zakupu biletu ulgowego.

Inne powody
Przed wprowadzeniem e-karty każdy pasażer musiał zakupić w autobusie bilet w jednej cenie, choćby nawet miał prawo do ulgi. Wydruk biletu trwa krótko, nie sprawia żadnych kłopotów. – Ewentualne spóźnienia, na które skarżą się pasażerowie, na pewno nie wynikają z tego powodu, prawdziwym utrapieniem są korki – wyjaśnia pan Jerzy. Dobre strony widzi też pan Jan, szofer z ponad 20-letnim stażem. – Wreszcie mam dokładny czas, który pokazuje urządzenie do sprzedaży biletów, pewniejsze niż mój zegarek. W tej pracy trzeba dokładnie mierzyć czas, żeby zmieścić się w rozkładzie. Jeśli chodzi o minusy, to być może w tej chwili jest więcej gapowiczów? – zastanawia się pan Jan, kierujący niebieskim jelczem. Wielu pasażerom podoba się nowy system, są jednak i niezadowoleni. Sporo problemów widać dopiero z poziomu chodnika przystanków. Jednym z nich jest dostępność kart miejskich. W kioskach czasami ich nie ma. Pasażer musi także pamiętać o tym, by na jego karcie było zawsze więcej pieniędzy niż koszt biletu. Obecna cena przejazdu w pierwszej strefie to 2,20 zł, ale to nie wystarczy nawet do jednokrotnego przejazdu. Elektroniczny kasownik na dzień dobry pobiera 3 zł, a w autobusach linii drugiej strefy 4 zł. Resztę zwraca przy wysiadaniu, jeśli nie zapomni się o powtórnym przyłożeniu karty do czytnika. Czy ktoś policzy, ile pieniędzy wypłynęło z portfeli roztargnionych podróżnych, którzy za późno przypomnieli sobie o powtórnym skasowaniu karty?

Więcej samodyscypliny
Niestety, elektroniczny system wymaga od użytkowników większej samodyscypliny. Zarówno kierowcy, jak i pasażerowie są zgodni co do tego, że zmniejsza się liczba mimowolnych skasowań. W pierwszych tygodniach częste bywały przypadki dwukrotnego skasowania czy pobrania dodatkowej kwoty z karty umieszczonej np. w kieszeni koszuli. Po roku ludzie są uczuleni na takie sytuacje i na ogół należycie chronią swoje karty. Problem bywa czasem odwrotny: w porannym tłoku zdarzają się trudności z dotarciem do kasownika. Jeśli dodać do tego konieczność dwukrotnego kasowania wszystkich (nawet miesięcznych) biletów, to trudno dziwić się temu, że w autobusach panuje ścisk. Część stałych pasażerów z biletami okresowymi rezygnuje z nakazanego kasowania, a może to właśnie oni są postrzegani jako gapowicze?



Odpowiada KAZIMIERZ BERGER, dyrektor Zarządu Transportu Zbiorowego w Rybniku:

– Czy działania związane z wprowadzaniem e-karty są już zakończone?
– Oczywiście. Bez tego system nie mógłby ruszyć. Nowe zastosowania czy rozszerzenie zakresu działania e-biletu wiążą się z kolejnymi przetargami, bo taka jest specyfika tego przedsięwzięcia. Tu nawet wprowadzenie biletu dobowego trzeba negocjować z wykonawcą, bo to on wziął na siebie odpowiedzialność za system na pięć lat od chwili jego wprowadzenia.

– Czy to prawda, że e-karta sprawdza się tylko w miastach, gdzie jeździ mało autobusów i pasażerów?
– Nie zgodzę się z tym. Większe znaczenie ma odwaga władz miejskich. Kwestia kosztów nie jest decydująca, jeśli zważymy na możliwość otrzymania nawet 75 proc. dofinansowania z funduszy europejskich. E-bilet to tylko narzędzie, ale do jego wprowadzenia potrzeba także idei i determinacji we wprowadzaniu nowatorskich rozwiązań.

– Jaka funkcja e-karty jest najważniejsza?
– Przede wszystkim możliwość dokładnego sprawdzenia liczby pasażerów jeżdżących danym autobusem. W tej chwili mamy precyzyjne dane o tzw. obłożeniu poszczególnych kursów. To naturalne, że każdemu marzy się większa częstotliwość kursów, ale budżet miasta jest ograniczony. Elektroniczna karta pozwala na lepsze dopasowanie komunikacji do potrzeb pasażerów.

– Nowy system ma jednak i niedociągnięcia, czego dowodem są głosy niezadowolonych pasażerów.
– No cóż, pewne błędy się zdarzają. Obecnie jest ich jednak coraz mniej, a interwencje zdarzają się sporadycznie. Rozpatrujemy je na specjalnym stanowisku. Początki zawsze są trudne. Pasażerowie potrzebowali czasu na przyzwyczajenie się do nowej formy biletu. Szczególnie szybko przywykła do niej młodzież, ale z czasem opory przełamali także starsi pasażerowie. Zanotował: (TZ)

1

Komentarze

  • autor dyscyplina? 20 stycznia 2008 23:44Jechałem wczoraj (sobota wieczór) autobusem i obserwowałem zachowanie pasażerów. Żaden z wchodzących (100% młodzież) nie kasował karty przy wchodzeniu do autobusu. Obawiam się zatem, że statystyki są grubo zafałszowane.

Dodaj komentarz