Marek K. (stoi) zjawił się w sądzie bardzo wychudzony i poważny
Marek K. (stoi) zjawił się w sądzie bardzo wychudzony i poważny


Na ławie oskarżonych zasiadło 14 osób, wśród których są m.in. były burmistrz Marek K. oraz jego zastępca Piotr I., były skarbnik, były szef wydziału prawnego, byli i obecni naczelnicy oraz pracownicy wydziałów ekologii i zdrowia, architektury, gospodarki komunalnej, były dyrektor Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, mąż jednej z naczelniczek, Zenon A., były inspektor Regionalnej Izby Obrachunkowej w Katowicach, i przedsiębiorca Józef G. Prokuratora zarzuca im: niedopełnienie obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowych, nadużywanie i przekraczanie uprawnień, działanie na szkodę interesu publicznego, umarzanie podatków wybranym przedsiębiorcom, zlecanie fikcyjnych prac, ustawianie przetargów, przyjmowanie i wręczanie łapówek.

Liczne zarzuty
Józef G. ma zarzut wręczenia co najmniej 20 tys. zł łapówki byłemu burmistrzowi. Według prokuratury oskarżeni urzędnicy podejmowali korzystne dla Józefa G. decyzje z naruszeniem prawa. Cała czternastka usłyszała 135 zarzutów, a straty, jakie poniosła gmina na skutek ich działań, sięgają 3 mln zł. Żaden z oskarżonych nie przyznaje się do winy. Zdaniem obrońców, większość z zarzutów, jakie postawiono ich klientom, jest powielona, więc ta liczba może zmniejszyć się w trakcie procesu. Śledztwo trwało ponad rok. W tym czasie prokuratura zastosowała poręczenia majątkowe na kwotę 195 tys. zł. 107,5 tys. zł to mienie oskarżonych. Akta sprawy liczą 60 tomów, a akt oskarżenia 107 stron. Poszkodowanych jest 18 podmiotów. Sąd będzie musiał przesłuchać też aż 87 świadków. Proces może więc potrwać nawet kilka lat. Pierwszego dnia procesu, 23 stycznia, w planie było odczytanie aktu oskarżenia i wysłuchanie wyjaśnień oskarżonych. Prokurator Marcin Felsztyński do godz. 15 zdążył jednak odczytać zarzuty tylko Markowi K. i Piotrowi I. Kolejni oskarżeni usłyszeli je dopiero dwa dni później. Dlaczego? Ano dlatego, że przewód sądowy zaczął się od zgrzytu. Skład orzekający rozważał możliwość wyproszenia przedstawicieli mediów z sali rozpraw. Oliwy do ognia dolewali obrońcy, wnioskując o niewyrażenie zgody na rejestrowanie wyjaśnień swoich klientów.

Punkt widzenia
Uzasadniali to tym, że w prasie pojawiały się nierzetelne, ich zdaniem, materiały na temat śledztwa, a wyroki ferowano jeszcze przed ich orzeczeniem. – Proces dopiero się zaczyna. Jeśli w mediach ukażą się zarejestrowane fragmenty wyjaśnień, może to mieć wpływ na zeznania świadków – argumentowali mecenasi. Tylko jeden oskarżony stwierdził, że chce upublicznienia swoich wyjaśnień, bo w ten sposób będzie bronił swojego dobrego imienia. Obrońcy dociekali, skąd dziennikarze znali termin rozprawy oraz liczbę poszkodowanych, choć ich pełna lista wisiała na tablicy przed salą sądową. Przepychanka trwała dwie godziny.
Ostatecznie sąd zezwolił dziennikarzom pozostać w sali. 12 osób odpowiada z wolnej stopy. W areszcie tymczasowym od ponad roku przebywają były burmistrz oraz jego zastępca. W drodze do sali rozpraw burmistrzowie serdecznie witali się z czekającymi na korytarzu urzędnikami. Jednak pobyt za kratkami bardzo zmienił Marka K. Był wychudzony, smutny, poważny i skupiony. Zupełnie inaczej zachowywał się Piotr I. Rozluźniony i swobodny, uśmiechał się i pozdrawiał byłych kolegów. Dopiero w piątek po wyjściu z sali rozpraw wyraził swoje zdanie na temat procesu. – Wielka hańba polskiego wymiaru sprawiedliwości – rzucił w stronę dziennikarzy.

Zgrzyt na sesji
Kiedy w Wodzisławiu kończono odczytywać akt oskarżenia, w Czerwionce-Leszczynach odbywała się sesja. Burmistrz Wiesław Janiszewski przedstawił wniosek, jaki tydzień wcześniej złożyła grupa radnych Wspólnoty Samorządowej. Domagają się oni złożenia pozwu o zapłatę szkód wyrządzonych gminie solidarnie od wszystkich oskarżonych wraz z odsetkami. Opozycja podniosła, że gmina może wystąpić jako oskarżyciel posiłkowy i dochodzić tych roszczeń w procesie karnym, bo to pozwoli odzyskać je bez ponoszenia żadnych kosztów w procesie cywilnym. Wiesław Janiszewski stwierdził, że rozważy możliwość złożenia pozwu, ale dopiero po wydaniu skazującego wyroku w tej sprawie. Odniósł się również do informacji, jakich opozycja udziela prasie m.in. na temat gminnego długu, który ma rzekomo wynosić 41 mln zł. – Tymczasem na koniec 2007 roku wyniósł 37383537,20 zł – poinformował. Dodał także, że rozważa możliwość podania do sądu radnego Leszka Salamona za jego wypowiedzi dla prasy, które miały naruszyć jego dobra osobiste. – Co znaczą słowa: burmistrz musi wreszcie raz na zawsze odciąć się od układu towarzyskiego? W kampanii wyborczej można było mówić wszystko. Ale jeśli dotyczy to burmistrza, jest to godzenie w pracownika samorządowego – stwierdził Janiszewski.



Włączenie się gminy do procesu w charakterze oskarżyciela posiłkowego to również według prokuratury sposób odzyskania pieniędzy bez żadnych kosztów. – W przypadku wystąpienia na drogę cywilną musiałaby bowiem zapłacić 8 procent wartości roszczenia – mówi Bernadeta Breisa, szefowa rybnickiej prokuratury. Gmina nie może już jednak być oskarżycielem posiłkowym, bo ta droga zamknęła się z chwilą rozpoczęcia procesu karnego. (MS)

1

Komentarze

  • adam11q KORUPCJA W CZERWIONCE 09 lutego 2008 11:39Burmistrz Janiszewski nie kiwnie palcem w sprawie swoich kolesi i korupcji bo sam jest upaprany po uszy.Wszyscy o tym wiedzą ,po co te niedomówienia.

Dodaj komentarz