Akt wandalizmu czy akt zemsty?

Właściciel obejścia zgłosił sprawę stróżom prawa.
– Mam pewne podejrzenia. Jednak ustalenie sprawców pozostawiam policji – stwierdza. Po raz pierwszy wandale zaatakowali 20 stycznia. W stronę okien poleciały cegły. – Była godz. 22, kiedy usłyszeliśmy huk w pokoju obok. Wyjrzałem przez okna sprawdzić, co się dzieje, ale nikogo nie zauważyłem. Kiedy wyszedłem na dwór, ujrzałem rozbity parapet, a pod oknem cegły – opowiada gospodarz. Sprawcy pewnie celowali w okno, ale nie trafili. Właściciel nawet nie chce myśleć o tym, co mogłoby się stać, gdyby cegły doleciały do celu. – Wybite okno to nic, ale w pokoju akurat przy nim był wnuczek. Gdyby cegły wybiły szybę i trafiły dziecko? Co wtedy? – zastanawia się. Jak dodaje, po kilku dniach policjanci znowu musieli przyjechać na posesję. Tym razem wandale posunęli się znacznie dalej. Grasowali w nocy lub nad ranem 26 stycznia, kiedy domownicy spali. Weszli na teren posesji i rzucili w stronę stojących pod wiatą aut zapaloną butelkę wypełnioną płynem łatwopalnym. Wiata znajduje się w dość znacznej odległości od ulicy, więc nie mieli szans dorzucić do celu z drogi. Musieli wejść na teren, wtedy jednak włączyły się czujniki światła, co spłoszyło chuliganów. Rzucili więc zapaloną butelkę i uciekli. – Wszystko musiało się dziać gdzieś między godz. 5 a 6. Po piątej syn wyjeżdżał do pracy i niczego nie zauważył, a kiedy ja wyszedłem przed szóstą, od razu przy drzwiach nadepnąłem na rozbite szkło – relacjonuje czuchowianin. W miejscu, gdzie stał samochód syna, leżało szkło z rozbitej butelki po nitro. W szyjce znajdowała się nadpalona szmata. Właściciel zobaczył też wypalone kafelki.
Przecież mogliśmy się spalić. Wszyscy spaliśmy. Budynki stoją blisko siebie i gdyby butelka trafiła w samochód, jak nic doszłoby do pożaru. Przy wietrze zagrożone byłyby także sąsiednie domy. Ten, który rzucał, jest więc po prostu bandytą – denerwuje się właściciel posesji przy Kopalnianej. Policja wszczęła kolejne dochodzenie. Funkcjonariusze, którzy zjawili się na miejscu, stwierdzili, że była to ewidentna próba podpalenia.



Jak wyjaśnia nadkomisarz Aleksandra Nowara, rzeczniczka rybnickiej komendy policji, odnośnie zdarzeń przy ul. Kopalnianej stróże prawa prowadzą już trzy postępowania. – Na razie wygląda na to, że jest konflikt sąsiedzki – wyjaśnia pani rzecznik. Właściciel atakowanej posesji czeka na ustalenia. Póki co, w ubiegłym tygodniu ubezpieczył dom m.in. od aktów wandalizmu. (MS)

Komentarze

Dodaj komentarz