Leokadia Mikielewicz szuka sprawiedliwości w sądzie
Leokadia Mikielewicz szuka sprawiedliwości w sądzie

79-letnia Leokadia Mikielewicz pozwała do sądu Spółdzielnię Mieszkaniową „Żory”. Lokatorka domaga się od spółdzielni wypłacenia 4,9 tys. zł z odsetkami za okna, które kupiła i zamontowała w mieszkaniu na swój koszt w 2002 roku. Władze spółdzielni odmawiają, tłumacząc się regulaminem i planem remontów.
W zeszłą środę odbyła się pierwsza rozprawa. – Sześć lat temu musiałam wymienić okna w mieszkaniu. Przeciekały, woda zalewała mi pokoje. Jestem starszą, samotną osobą, więc nie było sensu czekania kilku lat, aż spółdzielnia wprawi nowe okna. Zrobiłam to we własnym zakresie – mówi pani Leokadia, emerytowany biegły rewident. Wiele lat przepracowała w służbach finansowych różnych przedsiębiorstw. Żorzanka liczyła, że wkrótce otrzyma zwrot pieniędzy, za które kupiła okna. Miałam bowiem wymaganą zgodę spółdzielni na remont i protokoły odbioru technicznego nowych okien. Początkowo zrefundowanie wyłożonej sumy miało nastąpić w ciągu trzech lat. – Potem była mowa już o sześciu latach, a obecnie zarząd informuje, że zwróci pieniądze, jak będą w kasie – oburza się żorzanka.

Żadna pociecha
Obecnie spółdzielnia realizuje wnioski z 2001 roku. – To żadna dla mnie pociecha. Wnioski z jednego tylko roku są załatwiane przez kilka lat. Ale równie dobrze mogę poczekać na swoje pieniądze okrągłą dekadę, bo wnioski złożone w 2002 roku mają być realizowane przez kolejne pięć lat. Nie wiem, czy dożyję aż tak sędziwego wieku. Co stanie się wtedy z moimi pieniędzmi? – pyta nie bez racji starsza pani. Nie satysfakcjonuje jej również sposób zwracania wyłożonych przez lokatorów sum. Każdy dług wobec mieszkańca spółdzielnia odlicza od czynszu. – Rozumiem, że taka forma może zadowolić osoby, którym spółdzielnia zalega sto czy nawet kilkaset zł. Mnie są winni prawie 5 tys. zł. Nie wyobrażam sobie wypłacania tak dużej kwoty w czynszu, który wynosi 250 zł miesięcznie. Trwałoby to przecież dwa lata. W tym czasie spółdzielnia obraca moimi pieniędzmi i zarabia. Dlatego domagam się zwrotu całej kwoty zadłużenia z odsetkami. Władze spółdzielni nie stosują zasady równości wobec prawa. Jeśli lokator spóźni się choć trochę z zapłaceniem czynszu, od razu nalicza mu się karne odsetki. Natomiast mnie odmawia się odsetek – przekonuje pani Leokadia.

Najważniejszy jest plan
Żorzanka bezskutecznie monitowała w swojej sprawie kilka razy u prezesa spółdzielni, w radzie nadzorczej i komisji osiedlowej. Ta druga skierowała panią Leokadię do lektury regulaminu obowiązków żorskiej spółdzielni i mieszkańców w zakresie napraw w budynkach. Wedle dokumentu lokator może wymienić okna we własnym zakresie i na swój koszt. Powinien jednak wykazać się protokołami przeglądu stolarki okiennej i drzwiowej oraz odbioru technicznego robót remontowych. Starsza pani spełniła oba warunki. W takim przypadku zyskała prawo do zwrotu kosztów zakupu okien (bez robocizny). Ale refundacja może nastąpić w roku, w którym okna pani Leokadii zostaną ujęte w spółdzielczym planie remontów... Kiedy, tego nie wie nikt. Czekać można i latami. Czy zatem opłaca się remontowanie na własny koszt mieszkania w bloku?
Równocześnie przewodniczący rady nadzorczej w liście do pani Leokadii z lutego zeszłego roku obiecał, że na zebraniu przedstawicieli członków zaproponuje, by osobom liczącym co najmniej 75 lat zwracać koszty w pierwszej kolejności. Póki co, pani Leokadia czeka dalej. Sprawa trafiła aż do sądu. Następną rozprawę pani sędzia wyznaczyła na 12 marca.



Pani Leokadia napisała do Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP w Warszawie. Ryszard Jajszczyk, szef biura, odpowiedział, iż żorska spółdzielnia nie należy do stowarzyszenia, więc nie jest on władny do oceniania i ewentualnego interweniowania w tej sprawie.
Niemniej wyjaśnił w liście: „Przepisy nie normują sposobu finansowania kosztów wymiany stolarki okiennej w budynkach spółdzielczych. Rozgraniczenie obowiązków spółdzielni i członków w zakresie wymiany stolarki okiennej oraz rozliczeń finansowych z tego tytułu następuje na drodze uchwał statutowo uprawnionych organów samorządowych poszczególnych spółdzielni. Osoba niezadowolona z pracy zarządu ma prawo zwrócić się do rady nadzorczej o dokonanie oceny prawidłowości podjętej decyzji. Ostatecznie można dochodzić swoich roszczeń poprzez postępowanie wewnątrzspółdzielcze, którego tryb powinien określać statut organizacji, lub w drodze cywilnego postępowania sądowego”. (IrS)



Zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej „Żory”, wbrew prawu prasowemu, nie udziela informacji dziennikarzom. Jego szef wielokrotnie odprawiał z kwitkiem pracowników różnych mediów. Dlatego nie poznaliśmy stanowiska zarządu w rzeczonej sprawie. Niżej podpisany korzystał więc z dostępnych dokumentów i wypowiedzi stron na rozprawie w sądzie. (IrS)

Komentarze

Dodaj komentarz