Pani Irena Damis nie może się pogodzić z decyzją, że w świetle prawa jest osobą obcą dla zmarłego wujka
Pani Irena Damis nie może się pogodzić z decyzją, że w świetle prawa jest osobą obcą dla zmarłego wujka

83-letni wujek pani Ireny Damis zmarł nagle w kwietniu ubiegłego roku. Kobieta urządziła mu pogrzeb i domaga się zwrotu jego kosztów. Ale sąd i ZUS traktują ją jako osobę obcą. Pani Irena nie może nawet uzyskać rzetelnej odpowiedzi, dlaczego tak się dzieję. Bezsilna wobec przepisów prawa i urzędników, zwróciła się do naszej redakcji. – Choć moja babcia i mama wujka były siostrami, to w świetle prawa jestem osobą obcą dla zmarłego. A przecież to ja rzeczywiście byłam jego najbliższą rodziną – mówi pani Irena.
Wuj pani Ireny po drugiej wojnie światowej zamieszkał na stałe w Anglii. Tu prawdopodobnie założył rodzinę. – Z dokumentów wujka wynika, że miał żonę i syna. W domu był to jednak zawsze temat tabu. Wujek nie utrzymywał z nimi żadnych kontaktów. Kiedyś jedynie stwierdził, że żona go zostawiła i wyjechała do Australii – opowiada Irena Damis. Po tym zdarzeniu pan Józef przeprowadził się do Niemiec, ale po kilkunastu latach samotnego życia postanowił, że na starość zamieszka z najbliższą mu rodziną w Gołkowicach.
Na początku kwietnia 2007 roku pan Józef trafił do szpitala w Jastrzębiu Zdroju z podejrzeniem zatrucia pokarmowego. – Wcześniej wszyscy domownicy przechodzili zatrucie. A ponieważ wujek miał już swoje lata, to lekarz z naszej przychodni zdecydował, by w szpitalu wykonano mu rutynowe badania – wspomina mieszkanka Gołkowic. I choć wyniki badań były bardzo dobre, to w trzeciej dobie pobytu w szpitalu pan Józef zmarł. Lekarze stwierdzili, że powodem śmierci było zapalenie płuc i gardła oraz krwawienie z górnych dróg oddechowych. – Byłam w totalnym szoku, bo nigdy wcześniej czegoś podobnego u wujka nie zdiagnozowano. Można powiedzieć, że pomimo sędziwego wieku był prawdziwym okazem zdrowia – stwierdza ze łzami w oczach pani Irena. Kobieta skierowała zatem sprawę do prokuratury, by ta zbadała okoliczności zgonu pana Józefa. 19 grudnia rozpoczął się proces sądowy w tej sprawie.
– Urządziłam wujkowi pogrzeb. Kosztowało to w sumie ponad 2 tys. zł. Wystawiłam też już pomnik, taki, jaki chciał zawsze mieć. Nie ukrywam, że wujek zawsze nam pomagał i odkąd go zabrakło, to mam również problemy finansowe. Chcę, by po prostu zwrócono mi koszty pochówku – mówi Irena Damis.
Kobieta wystąpiła do Sądu Rejonowego w Wodzisławiu Śląskim o ustanowienie spadku po zmarłym wujku. – Tuż po śmierci wujek otrzymał zwrot podatku z urzędu skarbowego. Poradzono mi, bym wystąpiła o pokrycie kosztów pochówku właśnie z tego zwrotu. Poradzono mi też, by powołać kuratora spadku, bo nie znałam miejsc zamieszkania żony i syna wujka – opowiada pani Irena. Sąd orzekł jednak, że jedynymi spadkobiercami są właśnie żona i syn zmarłego pana Józefa.
– Kuratora spadku ustanawia się jedynie dla celów postępowania sądowego w sytuacji, gdy nie są znane dokładne dane spadkobierców. Wyrok jest prawomocny, a jeżeli prawowici spadkobiercy się nie zjawią, to majątek zmarłego przechodzi na rzecz skarbu państwa – wyjaśnia sędzia Maria Olszowska, prezes wodzisławskiego sądu.
Pani Irena Damis nie może też liczyć na zwrot kosztów pochówku z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Bo pan Józef pobierał emeryturę angielską i niemiecką, nie był ubezpieczony w Polsce, a w świetle prawa pani Irena jest wobec zmarłego osobą obcą. – Osoba obca, pomimo że pokryła koszty pochówku, nie ma prawa do zasiłku pogrzebowego w sytuacji, gdy zmarły nie był ubezpieczony w Polsce, nie pobierał też świadczeń emerytalno-rentowych z polskiego ubezpieczenia. Taka właśnie sytuacja ma miejsce w tym przypadku – tłumaczy Jadwiga Zaniewska, naczelnik wydziału zasiłków w rybnickim oddziale ZUS-u.

Komentarze

Dodaj komentarz