Szpital jest w dramatycznej sytuacji – mówi Ireneusz Pawuła
Szpital jest w dramatycznej sytuacji – mówi Ireneusz Pawuła

Terminy narzucone szpitalowi psychiatrycznemu są nierealne. Urzędnicy Narodowego Funduszu Zdrowia de facto każą wyleczyć każdego pacjenta w ciągu 12 tygodni. Zdaniem medyków, ograniczenie finansowania ponadprogramowych dni kuracji do 70 procent kwoty pierwotnej nie gwarantuje skutecznego leczenia.
– Cięcia dotyczą nawet pacjentów z uszkodzeniami ośrodkowego układu nerwowego, np. w sytuacji zaniku komórek mózgowych, którzy bywają agresywni. Poprawę można byłoby uzyskać jedynie poprzez regenerację komórek mózgowych, ale współczesna medycyna jeszcze nie zna na to sposobu – podkreśla Ireneusz Pawuła, szef związku zawodowego pielęgniarek i położnych przy Państwowym Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku. Działacze dodają, że NFZ bezprawnie zmusił ośrodek do pokrywania części kosztów leczenia obywateli. Chodzi o pacjentów nieubezpieczonych. Placówka, jak i niemal wszystkie inne w kraju, jest zobligowana do ich leczenia, ale musi to robić na własny koszt.

Płatnik na papierze
– Do niedawna pobyt takich pacjentów refundowało Biuro Rozliczeń Międzynarodowych, które przestało istnieć z dniem 1 stycznia, więc z końcem ubiegłego roku jego urzędnicy odmówili wypłaty należności od października, wskazując nowego płatnika: NFZ. Ten nie płaci, bo Ministerstwo Zdrowia dotąd nie wydało stosownego rozporządzenia. Za leczenie nieubezpieczonych nie wpłynęło do nas ponad 431 tys. zł – wylicza szef związku. Co roku NFZ wprowadza zmiany w systemie informatycznym, który jest niezbędny do rozliczania faktur, ale przekazuje oprogramowanie z dużym opóźnieniem, co uniemożliwia terminowe przesyłanie faktur, wypłacanie pensji pracownikom, regulowanie należności za dostawy np. leków. Z winy NFZ placówki płacą więc karne odsetki. – Boli nas brak reakcji władzy publicznej na skargi naszego dyrektora. Szczególnie zatrważa bezczynność urzędu marszałkowskiego, która skutkuje poważnymi stratami. Od sierpnia do grudnia zeszłego roku nasz szpital, wbrew ustawie, nie miał rady społecznej, co uniemożliwiło podejmowanie strategicznych decyzji – zżymają się związkowcy. Szpital trzeba restrukturyzować. Dyrekcja planowała więc szybko przekształcić kilka oddziałów w samodzielny zakład opiekuńczo-leczniczy. Kolejny miał przyjmować tylko pacjentów wymagających detoksykacji alkoholowej. Zamierzenia czekały na akceptację nowej rady społecznej, która zawiązała się dopiero w grudniu.

Straty na życzenie
Zarząd Województwa Śląskiego dotąd nie zatwierdził jednak planu restrukturyzacji, choć szpital rocznie traci 2,5 mln zł z powodu konieczności prowadzenia niektórych oddziałów na dotychczasowych zasadach. – Urząd marszałkowski sugeruje rezygnację z zagwarantowanych umową podwyżek. Co ciekawe, we wrześniu zgodził się na wyższe pensje. Zmienił zdanie w momencie kontraktowania usług w NFZ. Nie damy sobie odebrać ciężko wywalczonych gwarancji wzrostu wynagrodzeń, tym bardziej że załoga nie czuje się winna utraty płynności finansowej szpitala – kwituje Ireneusz Pawuła.



Jak stwierdza Ireneusz Pawuła, w najgorszej sytuacji są szpitale psychiatryczne w województwie śląskim, ponieważ otrzymują kontrakty o 30 procent mniejsze niż ośrodki w innych regionach. W dodatku Urząd Marszałkowski w Katowicach, który jest organem założycielskim, nie stworzył wojewódzkiego planu zdrowotnego na ten rok, choć taki dokument powinien być opracowany i po konsultacji z wojewodą trafić do oddziału NFZ. Ten ma obowiązek uwzględnić go przy ustalaniu kontraktu. Personel zbulwersowała również wiadomość, że urząd marszałkowski odmówił psychiatrykowi udzielenia 3 mln zł pożyczki, choć np. w zeszłym roku pożyczył 7 mln szpitalowi wojewódzkiemu w Częstochowie. (IrS)



Marek Dziewior, wicedyrektor ds. administracyjno-technicznych, wyjaśnia, że lada dzień ma odbyć się spotkanie z wojewodą, marszałkiem i przedstawicielami NFZ-u. – Liczymy na dotację, pożyczkę lub zapłacenie należności przez NFZ. Związkowcy znają trudną sytuację. Prosiłem załogę o wstrzymanie realizacji wynegocjowanych podwyżek. Bez skutku – mówi. Przyznaje, że ośrodek ma nóż na gardle. Vattenfall oraz gazownia grożą odcięciem prądu i gazu. Niepokoją się mniejsi dostawcy pieczywa i mleka. W kolejce czekają wodociągi. (IrS)



Jacek Kopocz, rzecznik NFZ w Katowicach: – Negocjacji nie było w całym kraju. Ze szpitalami, którym kontrakt kończył się ostatniego grudnia, a mamy ich 3,5 tys. w województwie, podpisaliśmy aneksy, nie wymagające negocjacji. Termin stuprocentowej płatności za leczenie pacjentów do 12 tygodni wprowadził prezes NFZ. Musimy przestrzegać tych zasad. Niemniej istnieje możliwość stuprocentowej zapłaty za dłuższe leczenie. Trzeba to tylko właściwie uzasadnić. Nie zdarzyło się jeszcze, by w takiej sytuacji NFZ nie zapłacił 100 procent. Problem pacjentów nieubezpieczonych jest poza nami. Do niedawna sprawą zajmował się departament Ministerstwa Zdrowia o nazwie Biuro Rozliczeń Międzynarodowych. Po jego likwidacji nie przekazano nam kompetencji w tym zakresie. Radzę więc monitować w resorcie i NFZ w Warszawie. (IrS)



Daniel Tresenberg z biura prasowego Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach tłumaczy, że czteroletnia kadencja rady społecznej upłynęła 29 lipca. Dlatego Zarząd Województwa Śląskiego uchwałą z 7 grudnia powołał nową radę społeczną na kolejne cztery lata. Nie wyjaśnia jednak, dlaczego trwało to tak długo, w efekcie szpital był bez rady przez cztery miesiące. Dodaje, iż UM wcale nie sugerował załodze rezygnacji z podwyżek. – Ponadto obowiązujące przepisy nie przewidują sporządzania planów zdrowotnych dla województwa, a nasz wydział zdrowia nie otrzymał skargi dyrektora w przedmiotowych sprawach. Ośrodek nie dostanie też 3 mln zł pożyczki. W budżecie województwa na ten rok nie wyasygnowano bowiem pieniędzy na pożyczki dla samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej. Zresztą aktualne przepisy nie zezwalają na rozpatrzenie takiego wniosku – kwituje rzecznik. (IrS)

Komentarze

Dodaj komentarz