Świnie na ogrodzonym polu czekały na przyjazd nowego samochodu. Zdjęcie: PSP Gliwice
Świnie na ogrodzonym polu czekały na przyjazd nowego samochodu. Zdjęcie: PSP Gliwice


Wszystko za sprawą dwóch wypadków, do których doszło tam w przeciągu ciągu dwóch godzin. – Najpierw, o godz. 8.15, była kolizji czterech samochodów. Dwa many zderzyły się z osobowym oplem i peugeotem. Kierowca jednego z tirów w wyniku nadmiernej prędkości nie zdążył wyhamować przed skręcającym samochodem osobowym i doszło do zderzenia. Wszystkie cztery auta wylądowały w rowie. Trzeba je było stamtąd wyciągać z pomocą strażaków, w efekcie na drodze zrobił się zator – informuje asp. sztab. Marek Słomski, oficer prasowy gliwickiej policji. Na szczęście w wypadku nikt zbytnio nie ucierpiał. Dwie osoby doznały tylko lekkich obrażeń. Nim służby porządkowe zdążyły uporać się z odkorkowaniem trasy, na ul. Rybnickiej przewrócił się ciężarowy star z przyczepą.
Było to ok. godz. 10. Auto wiozło do ubojni 80 świń. – Kierowca nie dostosował prędkości do panujących warunków, w efekcie na łuku drogi ciężarówka przewróciła się i wpadła do rowu. Szofer tłumaczył, że ktoś nagle zajechał mu drogę, w rezultacie nie mógł zapanować nad autem i doszło do wywrotki – mówi aspirant Słomski. Na szczęście i tym razem nie było ofiar w ludziach. Podróż zakończyła się tragicznie dla ośmiu tuczników. Część z nich zginęła przygnieciona autem, część udusiła się pod ciężarem pozostałych zwierząt uciekających z samochodu. Ponieważ kilka sztuk odniosło obrażenia, wezwano weterynarza. Drogę trzeba było zamknąć. Na miejscu zjawili się strażacy, pogotowie i kolejne radiowozy. Policjanci zaczęli kierować ruchem i organizować objazdy, głównie przez Knurów. Kiedy star wylądował w rowie, 72 tuczniki wydostały się na zewnątrz. Jedne dały drapaka na pobliskie pole, inne wybrały spacer po jezdni. Trzeba było je wyłapać. Strażacy i w tej niecodziennej sytuacji stanęli na wysokości zadania, chociaż trwało to ładnych kilka godzin. Kiedy postawili stara na koła, ruszyli do obławy na tuczniki. Ustawili zagrodę, do której zaganiali zwierzęta. Tu świnie czekały na transport. Martwe zwierzęta zostały zabrane do utylizacji. Cztery godziny później do podstawionego auta strażacy pomogli załadować tuczniki. – Drogę udało się odblokować i przywrócić ruch dopiero około godz. 15 – mówi aspirant Marek Słomski. 72 sztuki, które przeżyły wypadek, jeszcze tego samego dnia trafiły do rzeźni.

Komentarze

Dodaj komentarz