Dziki niszczą łąki, a rolnicy potem mozolnie układają zrytą trawę
Dziki niszczą łąki, a rolnicy potem mozolnie układają zrytą trawę

Dziki spędzają sen z powiek rolnikom z gminy Nędza – dosłownie i w przenośni. Pod osłoną nocy, a ostatnio nawet i w dzień, niszczą łąki i pola uprawne. By szkody ograniczyć, gospodarze pilnują swojej ziemi. Tłumaczą, że trudno im odbudować zniszczone łąki, a hodowane przez nich bydło musi przecież jeść.
– Co najmniej dwa razy w roku mam zrytą łąkę. Najgorzej jest w okresie od października do marca – skarży się pan Jerzy z Babic. – Nie mamy już sił. Owszem, koła łowieckie wypłacają nam odszkodowania, ale są one zbyt małe. Ponadto same pieniądze nic nie dają – dodaje pani Franciszka z Babic. Zrytą trawę rolnicy mozolnie układają ręcznie, by przynajmniej część uratować. – Najprościej byłoby ziemię zaorać i zasiać nową trawę, ale nie możemy tak robić, bo przecież nasze krowy muszą mieć siano – tłumaczy pan Jerzy. – A jeżeli siana nie starcza na wykarmienie krów, to zmuszeni jesteśmy zmniejszyć też ich liczbę. Tym samym zmniejsza się produkcja mleka – mówi pani Franciszka. Martwią się, co będzie dalej, bo dzików przybywa z roku na rok.
Jak relacjonują babiccy gospodarze, dziki są już na tyle ośmielone, że nawet w dzień buchtują. – Pewnego ranka wyprowadziłem na pastwisko moje krowy. Patrzę, a tu całe stado dzików. Ryły ziemię bez skrupułów, odeszły dopiero, gdy je przegoniłem – opowiada pan Gerard. By ograniczyć szkody, niektórzy rolnicy pilnują nawet w nocy swoich łąk i pól. – Po prostu trzeba ich więcej odstrzeliwać – twierdzą.
– Łagodne zimy sprzyjają rozmnażaniu dzików. To problem nie tylko rolników gminy Nędza, ale ogólnopolski – stwierdza Robert Pabian, zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Rudy Raciborskie. Na podstawie corocznej inwentaryzacji zwierzyny leśnej, wspólnie z kołami łowieckimi, nadleśnictwo opracowuje plan odstrzału. – Rzeczywiście w ostatnich latach dzików jest więcej, ale jednocześnie zwiększa się plan odstrzału – wyjaśnia Janusz Fidyk, nadleśniczy Nadleśnictwa Rybnik. Dla porównania, w roku 2004 w rejonie Adamowic odstrzelono 51 dzików, a w ubiegłym roku 98. Tylko 20 dzików odstrzelili myśliwi w lasach w gminie Nędza. – A wynika to z tego, że w bliskim sąsiedztwie znajduje się rezerwat przyrody Łężczok. Myśliwi boją się polować blisko rezerwatu, by nie zostać posądzonym o zagrażaniu zwierzętom żyjącym w Łężczoku – wyjaśnia Robert Pabian. Jeżeli chodzi o odszkodowania dla rolników za zniszczenia powodowane przez dziki, to kwestię tę regulują poszczególne koła łowieckie. – Płacimy tyle, na ile nas stać – stwierdza Pabian, który jednocześnie reprezentuje koło łowieckie Odyniec z Rud. – Pieniądze pochodzą z naszych składek członkowskich i ewentualnie ze sprzedaży upolowanej zwierzyny – dodaje myśliwy. Dotychczas rolnicy z gminy Nędza otrzymywali rekompensatę w wysokości 11 zł za 1 ar zniszczonej ziemi. – Ostatnio doszliśmy jednak do porozumienia z gospodarzami i zwiększyliśmy tę stawkę do 16 zł – informuje Robert Pabian.
Właśnie kończy się coroczny spis zwierzyny leśnej. – Na pewno w tym roku zwiększymy plan odstrzałów o co najmniej 20 proc. – zapowiada Janusz Fidyk z Nadleśnictwa Rybnik. Leśnicy mają nadzieję, że uda im się rozwiązać problem z dzikami. – Nie możemy też odstrzelić wszystkich dzików, bo i tak przywędrują one do nas z innych lasów – podkreśla z kolei Robert Pabian z Nadleśnictwa Rudy Raciborskie.

Komentarze

Dodaj komentarz