Zdobywczyni Grand Prix tegorocznej OFPY Gabriela Lencka i przewodniczący jury Jan Poprawa
Zdobywczyni Grand Prix tegorocznej OFPY Gabriela Lencka i przewodniczący jury Jan Poprawa

Miłośnicy piosenki artystycznej swoje doroczne święto mają już za sobą. Niedzielny finał w Teatrze Ziemi Rybnickiej zakończył trwający tu od czwartku XII Ogólnopolski Festiwal Piosenki Artystycznej. Grand Prix jurorzy przyznali 20-letniej warszawiance Gabrieli Lenckiej, którą już krótko po jej występie jurorzy określili mianem barda w spódnicy. Zaśpiewała dwie piosenki, do których sama napisała słowa i muzykę. Nie są łatwe i miłe w odbiorze, to piosenki ciężkostrawne... „Dziś zwymiotowałam wszystkim, co mi powiedziałeś... Czy wiesz, że kłamstwa są niestrawne” – tymi słowami rozpoczęła swą pierwszą konkursową prezentację. Różowa sukienka z wydatną kokardą i blond loki opadające na ramiona kontrastowały z brutalną treścią. Takiej indywidualności jury nie mogło przegapić.

Brutalna Barbie
– Nie można do niej dopasować żadnego wzorca. Traktuje piosenkę jako całość. Wyszła niczym Barbie i nagle zaśpiewała brutalny tekst. Nikomu nie próbowała dorównać, miało być tak, jak ona tego chciała. Choć wielu wykonawców było może bardziej zaawansowanych w sztuce śpiewania niż ona, to jednak w niej dostrzegliśmy fantastyczne predyspozycje – uzasadnia werdykt jury, jego przewodniczący Jan Poprawa.
Gabriela Lencka śpiewu uczy się w klasie dyplomowej szkoły muzycznej II stopnia, studiuje też lingwistykę stosowaną na Uniwersytecie Warszawskim. Przygotowuje własny recital. Na razie ma gotowych siedem piosenek. – Pierwszy tekst, traktujący o marynarzu alkoholiku, napisałam, mając 11 lat. Pomogłam wtedy dyrektorowi domu kultury, do którego chodziłam na zajęcia śpiewu. To on miał się zmierzyć z takim tematem, pisząc tekst piosenki szantowej, ale nie mógł ruszyć z miejsca – opowiadała zwyciężczyni tegorocznej OFPY.

Osiecka na topie
Zanim ogłoszono werdykt, przez trzy wieczory odbywały się w Klubie Energetyka przesłuchania. W czwartek w szranki stanęli finaliści eliminacji regionalnych. O cztery miejsca w stawce głównego konkursu ubiegało się 11 wokalistów. Jurorom najbardziej przypadły do gustu piosenki w wykonaniu wrocławianki Joanny Kaczmarek, której akompaniował na pianinie brat bliźniak, Agnieszki Błońskiej z Krzanowic, mającej już w swoim dorobku tytuł laureatki rybnickiego festiwalu, oraz Natalii Załuckiej z Raciborza i Malwiny Klimek z I LO w Rybniku. To one miały rywalizować z szesnastką wykonawców, których zaprosili do festiwalowej rywalizacji organizatorzy OFPY. W tym elitarnym gronie znaleźli się laureaci podobnych festiwali w kraju. Z rywalizacji tej dziewczyny wyszły obronną ręką. Malwinę Klimek sklasyfikowano na miejscu siódmym, Natalię Załucką na czwartym, Joannę Kaczmarek na trzecim, a Agnieszkę Błońską na drugim.
W konkursowym repertuarze najwięcej, bo aż jedną czwartą, stanowiły piosenki do słów Agnieszki Osieckiej. Spore zainteresowanie publiczności towarzyszyło więc tym wykonawcom, którzy śpiewali własne teksty. Tak było w przypadku zwyciężczyni, ale i jedynego mężczyzny w gronie laureatów Łukasza Majewskiego z Żukowa czy Marka Misia z Bytomia, który ze swym „Bluesem bezrobotnego” nie znalazł większego uznania w oczach jurorów, ale spodobał się publiczności nieco już znużonej artystycznymi interpretacjami.

Zgodne jury
Nagroda dla najlepszego akompaniatora przypadła tym razem rybniczaninowi Jarosławowi Hanikowi, który akompaniował Agnieszce Błońskiej. – W każdej kompozycji daję z siebie maksimum energii – mówił wyróżniony pianista.
W zdecydowanie męskim jury, obok: Jana Poprawy, Janusza Grzywacza, Marka Tercza i Jana Kondraka, zasiadła Iwona Loranc, która przed trzema laty zdobyła tutaj Grand Prix. – Byłam pełna obaw, jak ta praca z bardziej doświadczonymi kolegami będzie wyglądać. Okazało się, że zgadzaliśmy się w ocenach, co było dla mnie sporym zaskoczeniem. W konkursie wzięli udział świetni wykonawcy i przynajmniej kilku z nich jest przygotowanych do tego, by wziąć sprawy w swoje ręce i występować już z własnymi recitalami – oceniła jurorka.
– To był dobry festiwal. Najbardziej jestem zadowolony z tego, że na eliminacjach regionalnych spotkałem tylu fantastycznie uzdolnionych młodych ludzi. Jako pedagog i belfer wielu z nich chciałbym uczyć, bo mają wiele niezwykłych walorów – podsumowuje festiwal przewodniczący jury Jan Poprawa.

Odsłona gwiazd
Ale festiwal to nie tylko konkurs. Mocną stroną tegorocznej edycji były również koncerty dodatkowe. Najpierw za sprawą Lubelskiej Federacji Bardów i Aloszy Awdiejewa publiczność usłyszała piosenki bardów świata: Dylana, Cohena, Okudżawy i Wysockiego. Podobały się również dwa koncerty, na które złożyły się piosenki nieodżałowanego Grzegorza Ciechowskiego oraz „Poetów, których nam brakuje” – Kaczmarskiego, Staszewskiego, Grechuty i Kofty. W obu tych przedsięwzięciach wystąpiły największe gwiazdy piosenki artystycznej, m.in. Katarzyna Groniec, Mariusz Lubomski, Mariusz Kiljan czy Jacek Bończyk.
Festiwalowa publiczność bardzo ciepło przyjęła też spektakl muzyczny pt. „Kometa, czyli ten okrutny wiek XX wg Nohavicy”, wystawiony przez katowicki teatr Korez. Organizatorzy OFPY kilkakrotnie zabiegali o przyjazd tego barda z Ostrawy. Nigdy się im nie udało. Jego piosenki zaśpiewali więc: Iwona Loranc, Elżbieta Okupska, Mirosław Neinert i Robert Talarczyk.
– Sięgnęliśmy po piosenki Nohavicy, bo chcieliśmy określić naszą śląskość w sposób transgraniczny. Nam jest on przecież bliższy niż artyści z Warszawy. Już w trakcie pracy nad sztuką dotarła do nas informacja, że jego życiorys nie jest kryształowy, że współpracował z czeską służbą bezpieczeństwa. Dobrze nam to zrobiło, bo przecież oprócz ukazania w piosenkach śląsko-polsko-czeskiej mentalności chcieliśmy też opowiedzieć o skomplikowanych sytuacjach XX wieku. I tak Nohavica dopisał nam się swym prywatnym życiem do scenariusza – mówi Mirosław Neinert z teatru Korez.

1

Komentarze

  • słuchacz 17 marca 2008 16:33Autor tego artykułu wykazał się pewną niekompetencją. Otóż jeśli chodzi o werdykt festiwalu (który w ten sposób wygląda już od kilku lat)jury przyznało tytuł laureata grand prix (najlepszy z najlepszych) oraz równorzędne tytuły laureatów,a nie zazwyczaj kojarzone z konkursami miejsca. W związku z tym pragnę sprostować, że zarówno Agnieszka Błońska jak i Joanna Kaczmarek, Natalia Załucka oraz Malwina Klimek otrzymały od jury identyczne dyplomy za zdobycie tytułu laureata. Nie należy tworzyć swojej własnej hierarchii nagrodzonych na podstawie przyznanych nagród pieniężnych,co chyba zrobił autor.

Dodaj komentarz