Nie wszystkie panie mogły zostać do końca seminarium
Nie wszystkie panie mogły zostać do końca seminarium

Projekt był adresowany do pielęgniarek zatrudnionych w rybnickim szpitalu nr 3. To kobiety zdecydowanie aktywne zawodowo, wiele z nich jest oczywiście żonami i matkami. Trzeba dodać, że zwykle bardzo zabieganymi.
Idea tzw. Banków Czasu polega na wzajemnej wymianie przysług w gronie osób, które znają się i mają do siebie zaufanie. W praktyce – mamy mogą opiekować się dziećmi koleżanek, gotować czy piec ciasta w zamian za np. lekcje angielskiego lub wyjścia na plac zabaw. W założeniu możliwości są ogromne, jednak nie zawsze dają się zastosować. – Pomoc koleżanki albo sąsiadki jest zwykle bardzo zobowiązująca. Takie przysługi są czasem nieocenione, ale na dłuższą metę osoba, która je świadczy, może poczuć się wykorzystywana – mówiły mamy zgromadzone na seminarium. Co innego, gdy w opiekę nad wychowaniem wnuków zaangażują się dziadkowie. – Rodzina jest elastyczna, dzieci mogą być jej powierzone bez konieczności odwdzięczania się. Pomoc znajomej z pracy, nawet bardzo bliskiej, wymaga okazania wdzięczności z naszej strony.
Poza tym w opiece nad dziećmi szczególne znaczenie ma zaufanie. Przecież nie sposób powierzyć swej latorośli komuś, kogo nim nie darzymy. Co zaznaczały matki: inną kwestią jest oddanie dziecka do przedszkola, bo tam pociecha przebywa w grupie rówieśników, a przedszkolanka jest fachowcem w swojej dziedzinie. Może się wydawać, że takie podejście uniemożliwia wszelkie formy świadczenia sobie wzajemnych usług. Nic bardziej mylnego. – Zdarza się, że matki pomagają sobie przy odbieraniu dzieci – mówiła dyrektor Przedszkola nr 37 w Rybniku, Iwona Porębska: – Przykładowo mama Julki dzwoni do nas, że dziś dziewczynkę odbierze mama Jasia. To naoczny dowód współpracy pomiędzy nimi. Fakt istnienia takiej niesformalizowanej współpracy potwierdza Iwona Burda, koordynator projektu: – Kiedy przedstawiliśmy projekt pielęgniarkom, stwierdziły wręcz, że podobne formy samopomocy już u nich istnieją, nie są jednak nazwane i koordynowane. My chcieliśmy mimo to wzbudzić dyskusję na temat Banku Czasu, promować tę formę współpracy. Tym bardziej że w przeprowadzonych ankietach niemal wszystkie panie opowiedziały się za naszą ideą. Przeprowadzaliśmy warsztaty, w których jednorazowo brało udział nawet 20 pań. To nasze małe sukcesy. Tym niemniej nie osiągnęliśmy zakładanego odzewu wśród pracujących w szpitalu matek. No cóż, nie wszystkie projekty udaje się wdrożyć z sukcesem. Idei jednak nie zarzucamy, pomysł jest sprawdzony i wypróbowany, teraz postaramy zainteresować nim matki z całego miasta – zapewnia koordynatorka z ramienia Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych.
Większość uczestniczek seminarium zadeklarowała, że sam pomysł im się podoba. Niestety, trudno przekuć go w praktyczne działanie. – Pomysł fajny, ale trochę nierealny, wszystkie moje koleżanki są zapracowane tak samo jak ja – padło z ust jednej z uczestniczek spotkania. W czasie kiedy trwała prezentacja referatów i dyskusja, obecne na sali pielęgniarki często zaglądały na zegarek. Wiele z nich musiało wyjść przed końcem spotkania. Zagadnięte o ich stosunek do Banku Czasu odpowiedziały: – Nie mam czasu, muszę śpieszyć się na oddział, bo pacjenci czekają.

Komentarze

Dodaj komentarz