Do naszego związku przystępuje coraz więcej osób - mówi Anna Gałązka
Do naszego związku przystępuje coraz więcej osób - mówi Anna Gałązka

Zwykli urzędnicy przystępują do organizacji w konspiracji, ze względu na strach przed pracodawcą. Pracownicy Urzędu Gminy w Gierałtowicach postanowili założyć związek zawodowy, bo choć wielu zgłaszało postulaty płacowe, to pozostawały one bez odzewu. Samodzielnie nikt nie potrafił przebić się do wójta Joachima Bargiela. W kwestii płac nie pomagały też interwencje u bezpośrednich przełożonych, którzy nie tylko nie przekazywali postulatów wójtowi, ale nie wiadomo czemu nawet nie poruszali tematu. W połowie 2007 roku jedenastu pracowników założyło więc Solidarność, która oficjalnie zaczęła działać na początku grudnia ubiegłego roku pod nazwą NSZZ Solidarność Pracowników Urzędu Gminy Gierałtowice.

Prosto do wójta
Jak wyjaśnia przewodnicząca Anna Gałązka, teraz związek będzie przekazywał wójtowi postulaty pracowników. W samorządach wysokość pensji określają przepisy zwane widełkami, czyli zarobki minimalne i maksymalne. – Nasza gmina nie jest biedna. Tymczasem mamy wrażenie, że nasze pensje specjalnie utrzymuje się na niskim poziomie i dławi ich podwyżki – mówi pani przewodnicząca. Zresztą, jak podkreśla, chodzi również o przyznawanie premii, dodatków, nagród, a nawet sprawy awansów pracowników. – W każdej z tych dziedzin są bowiem kwestie nie do końca jasne i czytelne. Dlatego m.in. zaistniała potrzeba założenia związku zawodowego – wyjaśnia Anna Gałązka.
Joachim Bargiel informację o powstaniu Solidarności w urzędzie przyjął spokojnie. Nie zgadza się jednak z zarzutami dotyczącymi dławienia zarobków. Jak bowiem tłumaczy, ewentualne podwyżki zależą nie od niego, ale od radnych. Zapowiada też rychłe spotkanie z kierownikami referatów. Rozmowy będą dotyczyły m.in. podwyżek oraz przeszeregowań. Mają na tym skorzystać urzędnicy, którzy w tej chwili zarabiają najmniej. Związkowcy mają nadzieję, że potrafią porozumieć się z wójtem i wspólnie rozwiązywać problemy z pożytkiem dla obu stron. Również wójt liczy na współpracę bez żadnych zgrzytów.

Pierwszy sukces
Związkowcy uważają, że już mają sukces. Udało się im dostać do wójta. – Wójt przez cały czas jest zajęty, ciągle coś załatwia i jest nieosiągalny. Zwykły pracownik nie miał szans na spotkanie z nim. Jako organizacja związkowa mamy do niego ułatwiony dostęp – mówi Anna Gałązka. Przyznaje, że początki łatwe nie były, a Solidarność rodziła się w wielkich bólach. Pracownicy, obawiając się służbowych konsekwencji, najzwyczajniej bali się nawet poruszać związkowego tematu. Ci, którzy zdecydowali się wstąpić do organizacji, robili to z duszą na ramieniu, choć ustawa o związkach zawodowych zapewnia ochronę prawną wszystkim członkom.
Chodzi tu głównie o zapis, że przynależność do związku nie będzie skutkowała prześladowaniem ze strony przełożonych. Mimo to niektórzy urzędnicy wciąż boją się głośno mówić o organizacji, która jednak cały czas się rozwija, a jej szeregi rosną. W całej gminie pracuje około 80 urzędników. 30 już należy do związku. Podobnie jest w rybnickim magistracie, gdzie 6 listopada zeszłego roku urzędnicy założyli grupę inicjatywną. W styczniu pięcioosobowy komitet założycielski zarejestrował Związek Zawodowy Pracowników Urzędu Miasta oraz Miejskich Jednostek Organizacyjnych w Rybniku.

Zarząd i komisja
2 lutego wybrano zarząd i komisję rewizyjną. Jak mówią rybniccy związkowcy, organizacja będzie broniła praw, godności i interesów załogi ratusza. Chcą współdziałać z pracodawcą we wszystkich sprawach dotyczących warunków pracy czy socjalno-bytowych na zasadzie partnerstwa. Urzędnicy mogą im zgłaszać problemy, a oni przygotują propozycje ich rozwiązania i przedstawią pracodawcy. Organizacja w rybnickim magistracie będzie pomagała również byłym pracownikom urzędu miasta oraz miejskich jednostek organizacyjnych. Póki co jednak sytuacja jest podobna jak w Gierałtowicach. Urzędnicy boją się mówić o tym, czy już przystąpili do organizacji, czy dopiero mają zamiar to zrobić.



Według związkowców z Rybnika chętnych do przystąpienia do organizacji jest dużo, zwłaszcza z miejskich jednostek organizacyjnych. Działacze poszli dalej niż ich gierałtowiccy koledzy. Założyli stronę internetową. Pracownicy magistratu znajdą na niej nie tylko informacje na temat tego, co dzieje się w urzędzie, ale również dokumenty i deklaracje przystąpienia do związku. Kto zdecyduje się zapisać drogą elektroniczną, zrobi to wprawdzie tajnie, ale za to bez stresów. (MS)

Komentarze

Dodaj komentarz