Tegoroczną papieską pisankę wykonałem w węglu i ozdobiłem śląskimi motywami –  mówi pan Bronisław
Tegoroczną papieską pisankę wykonałem w węglu i ozdobiłem śląskimi motywami – mówi pan Bronisław

Bronisław Gańczorz z Rybnika, górnik kopalni Rydułtowy-Anna, ma artystyczną duszę, jak to często zresztą bywa w tym fachu. Od dziecka wydrapuje przepiękne kroszonki. Co roku robi ich około 20. Od dziewięciu lat, przed Wielkanocą, przygotowuje też jedną specjalną, a potem wysyła ją do... Watykanu. Zdobi jajka kurze, gęsie oraz strusie. Sztuki wydrapywania pisanek nauczyły go starsze siostry. – Najpierw podpatrywałem, jak to robią, a potem też zacząłem drapać. Tak mi się to spodobało, że teraz nie wyobrażam sobie przygotowań do Wielkanocy bez tego zajęcia. To moje hobby. Nie robię żadnych szkiców, planów czy szablonów. Muszę tylko mieć pomysł na wzór i rozmieszczenie go na jajku, a jak już wezmę się do roboty, to samo wychodzi – mówi pan Bronisław. Swoje pisanki ozdabia przede wszystkim kwiatami. – Nie robię typowych kroszonkowych wzorów, bo one są za bardzo kobiece. A kwiaty to temat bardziej wdzięczny i bardzo uniwersalny. Poza tym kiedy na jajku jest dużo kwiatów, ładnie to wygląda – wyjaśnia. Jak stwierdza, wykonanie kroszonki wcale nie jest takie trudne. Może jest to zajęcie trochę czasochłonne, wszystko zależy jeszcze od tego, dla kogo się to robi. Jajko albo gotuje w łupinach cebuli, żeby skorupka nabrała koloru, albo maluje farbą akrylową. Potem wydrapuje wzorki rylcem. Przyznaje, że lubi zdobić jajka zabarwione na czarno. Bo wtedy można sobie pozwolić na wydrapywanie misternych motywów, które prezentują się wyraźnie i ładnie właśnie na czarnym tle. Jednak czarne jajka zdobi bardzo rzadko, bo ludzie wolą jaśniejsze kolory. Najlepiej pracuje się mu na strusich jajkach. – Są duże, więc i wzory są bardziej widoczne – stwierdza. Po strusie jaja najczęściej wybiera się do Czech, bo w Polsce są trochę za drogie. W 1999 roku, kiedy papieżem był Jan Paweł II, Bronisław Gańczorz pomyślał, że byłoby dobrze posłać jedno świąteczne jajko do Watykanu. Żeby nasz papież miał na Wielkanoc śląską kroszonkę. Rybniczanin wziął się do pracy i wkrótce pisanka dla Ojca Świętego była gotowa. – Miałem jednak problemy ze zdobyciem dokładnego adresu. W końcu zwróciłem się do kurii, wyjaśniając, o co chodzi, i dostałem ten adres – wspomina pan Bronisław. Nadał więc przesyłkę, a kilka miesięcy później otrzymał podziękowania z Watykanu. Wcale się ich nie spodziewał. Zaskoczenie było tym większe, że jedno pismo przysłał sekretariat Pałacu Apostolskiego, a drugie sam Jan Paweł II. Dzisiaj papieski list wisi w ramce na honorowym miejscu. Od tego czasu co roku robi papieską kroszonkę. Zawsze jest wyjątkowa i okazała, bo przeznaczona przecież dla wyjątkowej osoby, a wykonana z największego strusiego jaja. Pan Bronisław zdobi ją delikatnymi motywami, potem rzeźbi specjalną podstawę, która zawsze jest inna. – Myślę, że najciekawsza, jaką zrobiłem do tej pory, była chyba podstawa z węgla. To było na Wielkanoc w 2004 roku, rok przed śmiercią Jana Pawła II. W węglu wyrzeźbiłem splecione ręce, w których umieściłem kroszonkę – opowiada pasjonat. W Watykanie nie ma już papieża Polaka, więc teraz Bronisław Gańczorz wysyła kroszonkę Benedyktowi XVI. Ze Stolicy Apostolskiej nadal przychodzą podziękowania, choć już tylko od sekretarza.



W jaki sposób Bronisław Gańczorz wysyła swoje cuda? – Pakuję je bardzo starannie, a potem idę na pocztę i nadaję w okienku – wyjaśnia. Przyznaje, że za pierwszym i drugim razem widział zdziwienie w oczach urzędniczki przyjmującej przesyłkę. Teraz adres odbiorcy nie wzbudza już zainteresowania. Tegoroczną kroszonkę dla papieża górnik skończył w piątek. Jest zupełnie inna niż wszystkie, które dotychczas zrobił, bo wcale nie użył jajka. Cała kroszonka jest zrobiona z węgla. (MS)

Komentarze

Dodaj komentarz