Gdyby chorzy musieli obdzwaniać całe województwo, większość umarłaby, nie doczekawszy się ambulansu
Gdyby chorzy musieli obdzwaniać całe województwo, większość umarłaby, nie doczekawszy się ambulansu

Pan Ireneusz z Rybnika Niewiadomia od lat leczy się na nadciśnienie. W miniony piątek ocknął się tuż po godz. 4. Czuł się bardzo źle, więc obudził żonę Ewę. – Szybko zmierzyłam mu ciśnienie. Kiedy zobaczyłam, że ma ponad 200 na 140 i ciągle rośnie, zadzwoniłam po pogotowie – opowiada żona.
Jak dodaje, trzy tygodnie wcześniej doszło do podobnej sytuacji. Wtedy lekarz, który przyjechał w karetce, zaaplikował mężowi nitroglicerynę. Wystraszona pani Ewa wykręciła numer alarmowy 999. Odezwała się dyspozytorka pogotowia w Rybniku, która po rozeznaniu sprawy kazała zadzwonić po ambulans do Rydułtów. – Oświadczyła, że po pierwsze stamtąd jest bliżej do Niewiadomia, poza tym rybnicka stacja ma z tamtejszym pogotowiem umowę na nocne dyżury – stwierdza pani Barbara. Ponieważ małżonek czuł się coraz gorzej, przed godz. 5 zięć zawiózł go do szpitala do Orzepowic.
Tam został zbadany, dostał receptę i odesłano go do domu. Około południa pan Ireneusz znowu poczuł się gorzej, więc poszedł do swojego lekarza w przychodni, który dał mu skierowanie do szpitala. O godz. 13 pan Ireneusz ponownie stawił się w Orzepowicach. – Zrobiono mu badania i czekaliśmy. O godz. 19 lekarz stwierdził, że ciśnienie się unormowało, wypisał kolejne recepty i odesłał męża do domu. Powiedział mu też, że jak źle się poczuje, to ma zadzwonić po karetkę – opowiada pani Ewa. Małżonkowie nie rozumieją czemu dyspozytorka nie przysłała sanitarki, ale kazała dzwonić do Rydułtów.
Sprawę wyjaśnił Rafał Woźnikowski, dyrektor pogotowia w Rybniku, który powiedział, że stacja obsługuje cały Rybnik, ale wysyła sanitarki na dwóch zasadach. Jeśli otrzymuje wezwanie wymagające interwencji związanej z zagrożeniem życia, czyli tzw. wyjazdu do pięciu minut, natychmiast wysyła karetkę. W innych sytuacjach przekazuje pacjenta do najbliższej jednostki. W przypadku Niewiadomia i Niedobczyc jest to szpital w Rydułtowach, bo nie dość, że mieszkańcy tych dzielnic mają tam bliżej, to jeszcze przychodnie podpisały z nim umowę na zabezpieczenie pacjentów w stanach chorobowych w godzinach nocnych i rannych.
– Jeśli pacjent dodzwoni się do nas, nie powiadamiamy rydułtowskiego pogotowia, ale podajemy numer jego telefonu – dodaje dyrektor. Kłopot w tym, że rybnickie pogotowie ma swoje centrum powiadamiania ratunkowego. Kiedy więc wykręca się numer alarmowy 999, odzywa się dyspozytor obsługujący ten rejon, z którego pochodzi zgłoszenie. I tak było w przypadku pana Ireneusza. – Jeśli nie obsługuje nas rybnickie pogotowie, to czemu po wykręceniu 999 zgłasza się jego dyspozytor? – pyta słusznie pani Ewa. Warto pamiętać, że centra powiadamia ratunkowego powstały po to, żeby chorzy nie musieli obdzwaniać całego województwa, bo większość umarłaby, nie doczekawszy się przyjazdu właściwego ambulansu.



Jak powiedziała nam Maria Kukawska, rzecznik praw pacjenta w Śląskim Oddziale Narodowego Funduszu Zdrowia w Katowicach, dyspozytorka nie powinna była kazać dzwonić do innego szpitala. Kiedy chory wykręca numer alarmowy, a dane pogotowie nie obsługuje rejonu, skąd pochodzi sygnał, to dyspozytor powinien przekazać zgłoszenie do najbliższego pogotowia. (MS)

11

Komentarze

  • Adi bez tematu 23 kwietnia 2008 10:24Panie Emerycie, ale to nie był zawał dyspozytor doskonale rozeznał się w dolegliwościach jakie występowały u Pana Ireneusza i postąpił całkowicie słusznie. Zresztą pomoc medyczną i tak Pan Ireneusz miał by zapewnioną tylko trzeba było sobie zadzwonić do podmiotu zajmującego się nocną opieką. Z własnej woli rodzina nie zadzwoniła. A winnych szuka się gdzieindziej.
  • emeryt2 komu pomóc 22 kwietnia 2008 20:39Panie (Pani) Adi. Proszę przeczytać to, co Pan-Pani- napisał.Proszę pomyśleć, jak by sięAdi czuł , gdyby to był zawał i nie daj Boże ze skutkiem śmiertelnym..
  • adi nie ten rejon 22 kwietnia 2008 10:37Od oceny zagrożenia życia jest dyspozytor medyczny, ambulans to nie taxi które jedzie na każde wezwanie. Ludzie wzywają zespoły ratownicze do różnych zdarzeń. Tych zespołów nie ma, aż tak wiele. Wysłanie ambulansu musi być uzasadnione. Nie każda osoba, która czuje się źle wymaga natychmiastowej pomocy medycznej. Emerycie2 jak mnie boli ząb to też czuję się źle, ma przyjechać do mnie ambulans? Na nadciśnienie tętnicze choruje ok. 30% dorosłej populacji czyli w Rybniku jakieś 40 000 ludzi. Każdy z nich czuje się źle przy skoku ciśnienia. Do wszystkich trzeba wysłać ambulans? Bezdusznym jest wysyłanie Zespołu ratownictwa medycznego do każdego zdarzenia. Wówczas osoby naprawdę potrzebujący pilnej pomocy medycznej są jej pozbawione. Wyobraźmy sobie, że jedna karetka będzie u Pana Ireneusza, druga w Kamieniu też przy skoku ciśnienia tętniczego, trzecia w Ochojcu przy ciężkim ataku astmatycznym, a czwarta z Boguszowic będzie przewoziła chorego z zawałem serca, z przychodni do szpitala. W tym czasie na ulicy Energetyków będzie miało miejsce potrącenie. Pod samym szpitalem. Jaki czas upłynie zanim poszkodowany otrzyma pomoc medyczną ? I za ile czasu trafi do szpitala? Zasoby karetek na Rybnik już się wyczerpały, nie ma więcej ambulansów. Osoba naprawdę potrzebująca szybkiej pomocy medycznej jest jej pozbawiona. Poprzez nieuzasadnione wezwania. Artykuł pokazał skuteczność działania systemu (wbrew intencją autora) jak pisze HiHOT. Zastanawia mnie dlaczego Ci państwo nie zadzwonili do Rydułtów, czyli podmiotu zajmującego się nocną i świąteczną opieką medyczną w ramach Podstawowej Opieki Zdrowotne dla ich przychodni Rejonowej.
  • rydułtowik prawo pacjenta. 19 kwietnia 2008 20:02Panowie lekarze! Proszę powiedzieć,czy pan Ireneusz, czy Jego Zona mogli ocenić, czy było zagrożenie życia , czy nie. Panowie lekarze, jesteście maluczcy. Wstydzcie sie przed Społeczeństwem.
  • ciekawy obyś nie chorował 19 kwietnia 2008 15:13Człowiek , który ma takie ciśnienie i poczuje sie żle jest przestępcą , który chce wyłudzić darmową usługę, za którą i tak płaci). Ludzie, lekarze , pracownicy pogotowia O p a m i ę t a j c i e się. Slązacy, nie bądzcie takimi głupcami.Nie można czytać tych waszych naukowych wywodów.
  • emeryt2 to nie ten rejon 19 kwietnia 2008 14:48Panowie(Panie)Doktorzy.Czy Wy przeczytaliście dokładnie artykuł? Zona panaIreneusz wyrażnie powiedziałsa, ze mąż poczuł się żle. Powinniście wiedzieć, żeCzłowiek lwczący się na nadciśnienie wie jak powinien się zachować w danej sytuacji. Powidzcie wyrażnie dla kogo jest pogotowie ratunkowe? Dla meneli, którzy w stanach upojenia alkoholowego leżą na chodnikach, albo są uczestnikami wypadków ?Lekarze ,jesteście bezduszni dla uczciwych ludzi, którzy płacili i płacą aby Wasze pensje były godne. Po takich "odzywach" społeceństwo przestanie popierać Was w walce o wyższe pensje. Apeluję, myślcie trzeżwo.
  • astos Brawo dla HIHOTA 18 kwietnia 2008 07:57Bardzo trafna uwaga. Wreszcie pacjenci poczuli moc własnego zaangażowania. A ciśnienie tej wysokości zdarza sie bardzo często i po prostu trzeba je leczyć pod nadzorem ale niekoniecznie w obecności lekarza.
  • shire Pogotowie ratunkowe to nie TAXI 17 kwietnia 2008 23:44Zupełnie nie rozumiem w czym problem? W tym że lekarz receptę wypisał, czy że odesłał do domu? Bo zachowanie dyspozytora było jak najbardziej właściwe. Zespoły ratownictwa medycznego, to nie przychodnia na kółkach, a tym bardziej TAXI. Karetki pogotowia mają jeździć tylko i wyłącznie do nagłych stanów zagrożenia życia. Sam fakt podwyższonego ciśnienia tętniczego, takim stanem nie jest. ****************************************************** Maria Kukawska, rzecznik praw pacjenta w Śląskim Oddziale Narodowego Funduszu Zdrowia w Katowicach, mówi: "dyspozytorka nie powinna była kazać dzwonić do innego szpitala. Kiedy chory wykręca numer alarmowy, a dane pogotowie nie obsługuje rejonu, skąd pochodzi sygnał, to dyspozytor powinien przekazać zgłoszenie do najbliższego pogotowia." Pani rzecznik, pani poczyta sobie ustawę o Pnśtwowym Ratownictwie Medycznym z dn.8 września 2006 r. Polecam również lekturę zarządzenia Nr 82/2007/DSM Prezesa NFZ z dnia 9 października 2007 r.Kiedy pani sobie poczyta, dowie się pani iż taki wyjazd, nie leży w gestii pogotowia ratunkowego. W związku z tym, iż wezwanie to, nie dotyczyło wyjazdu typu "na ratunek", dyspozytorka nie miała obowiązku przekazywania wezwania, do jakiegokolwiek pogotowia ratunkowego! Gdyby takie było, niewątpliwie wezwanie to zostałoby przekazane. Wysyłając karetkę do typu zdarzenia, dyspozytor naraża życie osób, które to będą potrzebowały pomocy, przy użyciu specjalistycznego sprzętu pogotowia ratunkowego.
  • Adi 2 strona medalu 17 kwietnia 2008 21:44Myślę, że na wstępie należy rozróżnić dwie sprawy. Jedną są stany zagrożenia życia, czyli sytuacje w których trzeba działać szybko i sprawnie. Druga to choroby przewlekłe i stany chorobowe bezpośrednio życiu nie zagrażające. Stany, w których wymagana jest lekarska kontrola zdrowia. W sytuacji pierwszej niezbędne jest niezwłoczne wysłanie zespołu ratownictwa medycznego w celu zabezpieczenia podstawowych funkcji życiowych, możliwego ustabilizowania stanu zdrowotnego i transport do szpitala. Druga sytuacja nie wymaga wysyłanie Zespołu Ratownictwa Medycznego, pacjent powinien udać się do swojego lekarza rodzinnego/rejonowego. Który to ma pełen wgląd w historie chorobową, zna chorego itp. W sytuacji kiedy stan zdrowia lub wiek nie pozwala na samodzielne zgłoszenie się do poradni, lekarz rodzinny ma obowiązek przyjść do chorego do domu. Trzeba też być świadomym, iż nie ma konieczności by w ambulansach jeździli lekarze. Taki zespół ratownictwa medycznego nie może wypisać recepty i zalecić jakiegoś leczenia. I teraz przechodząc do meritum sprawy. Przewlekła choroba jaką jest nadciśnienie tętnicze nie jest stanem zagrażającym bezpośrednio życiu. Chory jest zaadoptowany do wysokich wartości ciśnienia tętniczego i ma w domu leki stosowane w tej chorobie. Powinien mieć leki do stałego używania i stosowane doraźnie w sytuacjach nagłego skoku ciśnienia. Jeżeli ich nie ma to jest to wina jego (nie wykupił recepty) lub lekarza prowadzącego (nie przepisał recepty). Takie osoby kwalifikuje się to tej 2 kategorii – nie wymagających przyjazdu zespołu ratownictwa medycznego – do poradni rejonowej. Poradnie w Niedobczycach i Niewiadomiu w ramach Nocnej i Świątecznej opieki medycznej obsługuje pogotowie Rydułtowy. I już wszystko jasne. Ale sensacja musi być by prasa się sprzedała. Wyżej przytoczony artykuł może być potwierdzeniem moich słów, ów pan Ireneusz w przeciągu godziny był w stanie samodzielnie / z pomocą rodziny czy sąsiadów udać się po pomoc medyczna. Właściwym miejscem do uzyskania takiej pomocy są całodobowe poradnie z którymi wszyscy lekarze rejonowi mają podpisane stosowne umowy. Każdy powinien znać miejsce gdzie może się udać w sytuacji pogorszenia stanu zdrowia. Szpital nie jest miejscem do leczenia i ustawiania leków w takich stanach. Nieuzasadniony natłok pacjentów na Szpitalny Oddział Ratunkowy z ominięciem lekarza rodzinnego wpędza szpital w długi. Nie ma pieniędzy na nowocześniejszy sprzęt, a personel zarabia niskie pensje.
  • emeryt2 nie ten rejon 17 kwietnia 2008 18:26Chcę odpowiedzieć HiHOT-owi. Wydaje mi się, że to Ty jesteś starym lekarzem wychowany i wykształcony w PRL-u.Jesteś bezdusznym i bez serca Indywiduum-bo nie chcę pisać Człowiekiem.
  • HiHOT Wreszcie system zadziałał naprawdę profesjonalnie! 17 kwietnia 2008 13:26Cyt.: "Ponieważ małżonek czuł się coraz gorzej, przed godz. 5 zięć zawiózł go do szpitala do Orzepowic." I od tego powinni zacząć! Nie rozumiem, dlaczego żona z zięciem czekali aż godzinę!? Na złość dyspozytorce chcieli „odmrozić dziadkowi uszy”, czy jego bezpieczeństwo wycenili na 10zł (koszt paliwa)!? Cyt.: "Tam został zbadany, dostał receptę i odesłano go do domu." Czyli system zadziałał prawidłowo, udaremniają próbę wyłudzenia na koszt podatnika, wyjazdu zespołu ratunkowego do stanu niezagrażającego życiu!!! Dzięki temu można było, albo i nawet uratowano czyjeś realnie zagrożone życie. Kiedy to wreszcie dotrze do zakutych w komuszą mentalność niereformowalnych łbów!?

Dodaj komentarz