Uczniowie mogą uczyć się zawodu ślusarza-spawacza w dobrze wyposażonych warsztatach przy Rafako. Zdjęcie: zbiory Rafako
Uczniowie mogą uczyć się zawodu ślusarza-spawacza w dobrze wyposażonych warsztatach przy Rafako. Zdjęcie: zbiory Rafako

Praktyczna nauka odbywała się będzie w warsztatach, zaś teoretyczna w Zespole Szkół Mechanicznych w Raciborzu. Co ważne, okres nauki wliczany jest do stażu pracy w Rafako. W sumie do dwóch klas przyjętych zostanie 68 osób. Już w zeszłym roku było więcej chętnych niż miejsc. – Docierają do nas informacje, że teraz nasza oferta też wzbudziła spore zainteresowanie. Rekrutację rozpoczęliśmy jednak nieco wcześniej. Jeździliśmy po szkołach i spotykaliśmy się z gimnazjalistami oraz ich rodzicami. Chodzi o to, by uświadomić młodym ludziom, na czym polega specyfika nauki u nas – mówi Andrzej Czech, kierownik oddziału doskonalenia zawodowego w Rafako. Różnica między typową zawodówką a warsztatami jest spora. Głównie dlatego, że uczniowie są tu pracownikami młodocianymi i mają wszystkie prawa z tego tytułu.
– Zakład opłaca im składkę zdrowotną i emerytalną. Otrzymują ubrania robocze, ręczniki, pasty, kremy, czyli wszystko to, co jest im potrzebne do pracy. W pełni mogą korzystać także z zakładowego zaplecza socjalnego – wyjaśnia Andrzej Czech. Zasada działa także w drugą stronę, bo młodzieży również stawia się szczególne wymagania. – Nie ma usprawiedliwień nieobecności od rodziców. Jeżeli ktoś choruje, to musi dostarczyć zwolnienie lekarskie, jak jest w każdym zakładzie pracy. Jeżeli chce mieć wolne, bierze urlop. Jego czas pracy jest ewidencjonowany tak samo jak innych zatrudnionych. Musi też chodzić do szkoły. Każda nieobecność na lekcji jest zgłaszana w firmie – mówi Anna Zembaty-Łęska, szefowa działu zarządzania personelem w Rafako.
Warsztaty szkolne dla pracowników młodocianych przy Rafako to kontynuacja szkoły zawodowej, która do 2000 roku funkcjonowała w strukturach zakładu. Wpływ na jej zamknięcie miało wiele czynników. – Rozpoczęła się reforma edukacji, wprowadzono gimnazja. Jednocześnie była bardzo silna tendencja do likwidowania szkolnictwa zawodowego. Na szczęście udało nam się powrócić do tradycji – wspomina Anna Zembaty-Łęska.



Był taki okres w Polsce, że wielu wydawało się, że każdy musi mieć wykształcenie wyższe, znać biegle języki obce i posługiwać się komputerem, a ciężka praca fizyczna zrobi się sama. Do tego doszła recesja w gospodarce, która wymusiła pewne działania na wielu firmach. Obecnie już nikt nie ma wątpliwości, że szkoły zawodowe mają rację bytu, a wykwalifikowani pracownicy są w cenie. (Amis)

Komentarze

Dodaj komentarz