Skazani tylko za notatniki

W poniedziałek w Sądzie Rejonowym w Rybniku zapadł wyrok w głośnym procesie byłych szefów straży miejskiej: komendanta Ryszarda S. i jego zastępcy Andrzeja L. Żorska prokuratura oskarżyła ich o bezprawne zniszczenie służbowych notatników funkcjonariuszy.
Znacznie poważniej brzmiał zarzut zastraszania podwładnych i stosowania wobec nich mobbingu, który postawiono wicekomendantowi. Miał on zmuszać mundurowych do rezygnowania ze służby i straszyć ich zwolnieniem dyscyplinarnym. Informacje takie pojawiły się w anonimach, które przed dwoma laty trafiły do Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. Jak stwierdził prowadzący sprawę sędzia Piotr Gomola, sami rzekomi pokrzywdzeni nie byli jednak do końca wiarygodni, ponadto ukrywali swoje służbowe niedociągnięcia. Sąd oddalił więc zarzuty związane z zastraszaniem i mobbingiem w komendzie.
Podobny los spotkał wniosek prokuratury o orzeczenie wobec byłych komendantów zakazu zajmowania stanowisk w urzędach. W tej sytuacji pozostał tylko zarzut bezprawnego zniszczenia notatników. Temida wymierzyła za to obu mężczyznom karę po pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Sprawa zarzucanych im przestępstw od początku budziła wiele kontrowersji. Funkcjonariusze nie mieli obowiązku prowadzenia takich notatników. Wprowadzili go komendanci, by usprawnić pracę całej formacji. Argumentowali też, że w przypadku poważniejszych interwencji informacje z notatników trafiały do służbowych protokołów.
– To burza w szklance wody. Komendanci, paląc te notatniki po godzinach pracy w swoich prywatnych ogródkach, rzeczywiście wykazali się lekkomyślnością, ale przecież nie miała ona żadnych poważnych konsekwencji. Gdyby wrzucili te notatniki w domu do pieca, nikt by o niczym nie wiedział – usłyszeliśmy od jednego z najważniejszych urzędników w rybnickim magistracie. Samorządowcy zwracają też uwagę na to, że funkcjonariusze straży podlegają dwóm różnym ustawom: o samorządzie gminnym i o strażach gminnych, więc raz są traktowani jak urzędnicy, a raz jak funkcjonariusze. Zapisy tych ustaw są często nieprecyzyjne, a w niektórych przypadkach wręcz sprzeczne.



Obaj komendanci, zgodnie z zamiarem prezydenta miasta Adama Fudalego, stracili pracę w SM w wyniku ubiegłorocznej reorganizacji komendy, która przestała być wydziałem magistratu, a stała się osobną jednostka budżetową miasta. Wyrok nie jest prawomocny. Prokuratura nie wyklucza złożenia apelacji.

Komentarze

Dodaj komentarz