W dzisiejszych czasach bardziej opłaca się brać kredyt na budowę domu, niż kupowanie mieszkania
W dzisiejszych czasach bardziej opłaca się brać kredyt na budowę domu, niż kupowanie mieszkania


Ostatnio mieszkania drożały o nawet kilkadziesiąt procent rocznie. Szaleństwo sięgnęło zenitu, kiedy trzeba było wyłożyć nawet ponad 100 tys. zł, by móc cieszyć się własną kawalerką. Efekt był taki, że na kupno M pozwolić sobie mogło coraz mniej osób. Ceny powoli zaczęły spadać jesienią, a w ostatnich trzech miesiącach odnotowano kolejne spadki. – Na razie są one niewielkie, ale to początek tendencji, ponieważ osoby majętne, które było stać na nabycie drogich mieszkań, już je kupiły. Poza tym brakuje chętnych, którzy wyłożą np. 400 tys. zł za M-4, bo za taką kwotę mogą sobie postawić dom – mówi Janusz Schmidt, wiceprezydent Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości.
Przez cały rok
Według ekspertów tendencja zniżkowa utrzyma się przez cały rok, ale do największego spadku dojdzie latem, aczkolwiek prognozy nijak mają się do rzeczywistości. Tomasz Jabłoński od dwóch lat zamierza kupić mieszkanie, bo na lokal komunalny musiałby czekać pięć, sześć lat. Na razie jest zameldowany u swoich rodziców w Zabrzu, a z żoną i małą córeczką mieszka u teściów w Knurowie. W trzech pokojach gnieżdżą się oni, teściowie i dwie siostry żony. – Nie wierzę w te prognozy, bo ceny wciąż przerażają. Dwa miesiące temu za metr kw. chciano od nas od 3,5 do 4,5 tys. zł – mówi Jabłoński.
Na 50-metrowe mieszkanie za 225 tys. zł pana Tomasza nie stać, bo jak na razie sam pracuje na swoją rodzinę. – Zastanawiałem się nad wzięciem kredytu, ale to też nie jest rozwiązanie. Kolega jest w trakcie spłacania i w ostatnim czasie już parę podskoczyły mu raty, bo zmieniło się oprocentowanie – stwierdza. Jak dodaje, poczeka do wakacji. Jeśli mieszkania rzeczywiście odczuwalnie potanieją, to zapożyczy się u rodziny i kupi jakieś M. Jeśli nie, prawdopodobnie rozważy możliwość przystąpienia do budowy własnego domu, bo gdzieś przecież trzeba mieszkać.
Gdzie za ile
Ceny mieszkań w naszym regionie mocno odbiegają od tych w dużych miastach w kraju. W Rybniku średnia cena m kw. wynosi od 3,5 do 4,5 tys. zł, w Katowicach od 6 do 8 tys. zł, a w Gliwicach 5 tys. zł. Wśród czerwcowych ofert, którymi dysponują rybniccy pośrednicy, czteropokojowe mieszkanie na czwartym piętrze o pow. 56 m kw. z balkonem można kupić za 99 tys. zł. Wychodzi niby tanio, bo 1768 zł za m kw. Do tego mieszkanie ma piwnicę, telewizję kablową i telefon. Gdzie jest haczyk? W lokalizacji. Mieszkanie znajduje się nie w centrum czy jego pobliżu, ale w Chwałowicach.
W centrum Rybnika można np. kupić 24-metrową kawalerkę na pierwszym piętrze za 52 tys. zł, co daje 2167 zł za m kw. W Knurowie deweloper kończy budowę osiedla przy ul. Ogrodowej – zamkniętego, ogrodzonego i monitorowanego z garażami. Najmniejsze mieszkanie ma 51 m kw., największe ponad 70 m kw. I choć widełki cenowe mają solidny rozrzut, bo od 202 do 312 tys. zł., z nabywcami nie było problemu. Nie znaleźli się wprawdzie wśród mieszkańców Knurowa, ale nie zabrakło ich w okolicznych miejscowościach. Średnio cena m kw. w tym osiedlu wynosi od 3 do 3,6 tys. zł.
W centrum drożej
Porównawczo w Rybniku 55-metrowe mieszkanie można kupić za 155 tys. zł. Oczywiście nie w centrum, bo tu cena wzrasta do 200, nawet 240 tys. zł. Tanio można kupić M w starych blokach i poza centrum. Np. mieszkanie w bloku z 1979 roku, na piątym piętrze, o powierzchni 70 m kw., czteropokojowe, z sześciometrowym balkonem kosztuje 177 tys. zł. Komu się nie podoba, może chociaż rzucić okiem na to, co firma deweloperska buduje w Ornontowicach. Mieszkania o powierzchni 54 i 91 m kw. mają charakter domów w zabudowie szeregowej. Tych większych jest więcej. Większość już sprzedano.
W stanie surowym te większe oferowano po 182 tys. zł, te mniejsze po 108 tys. zł, co daje 2 tys. zł za m kw. Kto się spóźnił lub przegapił, musi zapłacić drożej. Widełki cenowe wahają się od 143557,62 zł (za 54 m kw.) do 243936,46 zł (za 91 m kw.). Za metr kw. trzeba zapłacić od 2494 zł do 2681 zł. Jak wyjaśniają w biurze firmy Trojan, która buduje i w Knurowie, i w Ornontowicach, ceny metra kw. są różne, bo zależą od kosztów udziału w działce i jej częściach wspólnych. Stąd np. metr kw. mieszkania o pow. 54 m kw. jedna osoba zapłaci 2494 zł, a kolejna już 2658 zł.
Dalej nie stać
– Przeglądając te wszystkie oferty, zastanawiam się nad jednym. Ceny niby lecą w dół, a ludzi dalej nie stać na kupno mieszkania. 200 tys. zł za dwa pokoje z kuchnią to przecież jakaś paranoja. Kto ma takie pieniądze? Ludzie na dorobku, studenci czy ci, co właśnie skończyli studia, nie mają tu szans. No bo co? Pożyczą od rodziców, którzy sami ledwo wiążą koniec z końcem? Można wziąć kredyt, ale trzeba go spłacać przez jakieś 20-30 lat, więc spłacały będą jeszcze moje dzieci. Jeśli już zaciągać pożyczkę, to na budowę domu. Porównywalne pieniądze i czas spłaty kredytu – zastanawia się Jolanta Pozor.

Tekst i zdjęcie: MAŁGORZATA SARAPKIEWICZ


Na rynku mieszkań, przynajmniej w tym roku, nie należy spodziewać się już żadnych rewolucji. Janusz Schmidt przestrzega więc przed podejmowaniem pochopnych decyzji. – Zarówno odnośnie zakupu, jak i sprzedaży. Szczególnie w przypadku mieszkań o powierzchni większej niż 60 m kw., które sprzedawane są na rynku wtórnym, a staniały o około 6 proc. – mówi. Jak dodaje, wkrótce można spodziewać się obniżki cen mieszkań trzy- i czteropokojowych, które sięgnęły rekordowego pułapu. Kiedy przyjdzie czas na kawalerki w centrach miast, które na razie trzymają cenę? Pewnie dopiero wtedy, kiedy braknie chętnych do ich nabycia. (MS)

Komentarze

Dodaj komentarz