Krajobraz po wichurze

Pozrywane linie energetyczne i połamane konary drzew – to skutki nawałnicy, jaka przeszła w poniedziałkowe popołudnie nad regionem. Nawet tysiące gospodarstw pozbawionych było przez wiele godzin prądu. Od prądu odcięta była również kopalnia Jankowice w Rybniku, energii elektrycznej zabrakło też w szybie piątym kopalni Szczygłowice w Knurowie. Konieczna była ewakuacja górników, bo pod ziemią przestały działać wentylatory. Wystąpiło potencjalne zagrożenie metanowe dla znajdujących się w tym czasie na dole górników. Żeby zapewnić im dopływ świeżego powietrza, dyrekcje kopalń podjęły decyzje o wycofaniu ich w pobliże szybów wdechowych. Kiedy przywrócono prąd, wyjechali na powierzchnię. Na szczęście górnikom w żadnej kopalni nic się nie stało. Kolejne zmiany zjeżdżały i pracowały już normalnie.
Nawałnica trwała około dwóch godzin. Usuwanie jej skutków – do rana. W niektórych miejscowościach prędkość wiatru dochodziła do 90 km na godzinę. Na całe szczęście obyło się bez ofiar. Wiatr dał się we znaki mieszkańcom Czerwionki-Leszczyn, Rybnika, Wodzisławia, Jastrzębia Zdroju, Raciborza, Orzesza i Żor. W Jastrzębiu drzewa upadły na budynki przy ośrodku sportowym i na sklep przy ul. Mazowieckiej. Z kolei w Raciborzu ułamany konar uszkodził dwa samochody. 3 tys. mieszkańców Lubomi prądu pozbawił konar, który poważnie uszkodził transformator. W Marklowicach konar uszkodził słup wysokiego napięcia. Od godz. 14.30 prądu nie miało też kilka tysięcy mieszkańców Czuchowa, Czerwionki, Dębieńska, Leszczyn, Stanowic. Wichura pozrywała linie również w Palowicach, Szczejkowicach, Bełku. Od energii odcięci też zostali mieszkańcy Rybnika, Wodzisławia Śląskiego, Raciborza, Żor i Pszczyny. Jak poinformowała Ewa Pfutzner z zespołu prasowego Vattenfalla o godz. 21 w naszym regionie uszkodzonych było 15 linii średniego napięcia, a zasilania zostały pozbawione 22 stacje średniego napięcia. Bez prądu było około 50 tys. osób.
Nawałnica nie przepuściła również kolejarzom. Wspomagane przez strażaków ekipy PKP usuwały poprzewracane na torowiska drzewa i konary, a monterzy reperowali pozrywane trakcje kolejowe. Do godz. 1 w nocy naprawiali uszkodzenia, jakie na odcinku między Mikołowem i Orzeszem spowodowało drzewo, które spadło na sieć. Pociągi osobowe trzeba było kierować objazdem przez Tychy. To spowodowało, że do celu docierały z 15-20-minutowym opóźnieniem.

Komentarze

Dodaj komentarz