Latem na rowerach można zobaczyć całe rodziny. Zdjęcie: Starostwo w Wodzisławiu
Latem na rowerach można zobaczyć całe rodziny. Zdjęcie: Starostwo w Wodzisławiu

Większość naszych miast i gmin jest otoczona lasami. Stąd większość ścieżek rowerowych, które powstały na ich terenach, wiedzie głównie właśnie leśnymi traktami. Trasy rowerowe wyznaczono też drogami polnymi oraz lokalnymi, o małym ruchu samochodowym. Kolarze nie przejmują się dziurami, piaskiem, kamieniami czy kałużami, bo po pierwsze cieszą ich piękne tereny, po drugie mogą zobaczyć wiele zabytków, rezerwatów i pomników przyrody, dawnych robotniczych osiedli, ruin zamków, fortyfikacji oraz innych atrakcji. Poza tym jazda rowerem sprzyja zachowaniu zdrowia i kondycji, w dodatku nic nie kosztuje, więc ludzie korzystają z tej formy rekreacji często całymi rodzinami.

Kilometry atrakcji
Najwięcej ścieżek w naszym regionie ma Rybnik. – Jest ich w sumie ponad 130 kilometrów – mówi Krzysztof Jaroch, rzecznik prezydenta miasta. Miejscowe trasy są wspólnym dziełem władz magistrackich i elektrowni, a wytyczono je z udziałem organizacji ekologicznych, PTTK oraz różnych grup rowerzystów. Startując z centrum, w kilka minut można dotrzeć do zielonych terenów, np. nad Zalew Rybnicki. W godzinę dojedziemy do Rud, gdzie do zwiedzenia są m.in. zespół pocysterski z przepięknym parkiem czy skansen kolejki wąskotorowej. Ponad 80 kilometrami ścieżek może pochwalić się Czerwionka-Leszczyny, przez którą przebiega pięć szlaków i trudno powiedzieć, który jest piękniejszy.
Staraniem sześciu gmin powiatu wodzisławskiego trasy rybnickie połączono z cieszyńskimi. Najaktywniejsze były Gorzyce. W ten sposób powstało około 100 ścieżek, które zaprojektował Klub Znakarzy Tras Turystycznych. W Radlinie do akcji włączyła się sekcji turystyki kolarskiej PTTK Sokół. W rejonie gliwickim jako pierwsza trasę prawidłowo oznakowała gmina Pilchowice. Ścieżka wiedzie historycznym Szlakiem Husarii Polskiej: od Żernicy do granic Kuźni Raciborskiej. Na terenie Pawłowic wyznaczono cztery trasy, które w sumie mają 56 kilometrów długości. Do najciekawszych należy Trakt Cesarsko-Pruski. Ma zaledwie 4 km długości, ale przebiega po grobli, która do 1920 roku stanowiła granicę Cesarstwa Niemieckiego i Cesarstwa Austro-Węgierskiego.

W czyjej gestii
Obowiązek utrzymywania porządku na ścieżkach i przeprowadzanie ich remontów spoczywa na administratorach danego terenu, a więc np. gminie czy nadleśnictwie. W Rybniku sprawa nie jest do końca sprecyzowana. – W razie konieczności kwestią zajmują się Rybnickie Służby Komunalne lub zarząd dróg – wyjaśnia Krzysztof Jaroch. Niestety nie ma konkretnej osoby odpowiedzialnej za ścieżki. Najlepszym rozwiązaniem przy takiej liczbie kilometrów byłoby utworzenie osobnego referatu zatrudniającego paru inspektorów, którzy byliby odpowiedzialni za czystość, ład, porządek, oznakowanie, bezpieczeństwo itd. Jak na razie zajmuje się tym jedna czwarta inspektora.
W Czerwionce-Leszczynach ścieżkami administruje miejski ośrodek sportu i rekreacji. – Oczywiście na odcinkach należących do gminy – wyjaśnia dyrektor Alojzy Klasik. Jak dodaje, jego pracownicy jednak sprzątają, reperują i uzupełniają trasy biegnące wzdłuż lasów. W ośrodku jest osoba zajmująca się ścieżkami. – Porozumieliśmy się w tej sprawie z rybnickim nadleśnictwem. My dbamy o porządek, aczkolwiek leśnicy korzystają ze ścieżek np. przy wywózce drewna. Jeśli coś uszkodzą, to naprawiają – wyjaśnia Henryk Krotofil, odpowiedzialny za ścieżki w MOSiR-ze. Jak dodaje, ośrodek przeznacza określone kwoty na remonty na tras czy inwestycje.

Z czym problem
– W ubiegłym roku odnowiliśmy trasę czarną i żółtą. Na bieżąco robimy też remonty doraźne związane wysypaniem tłucznia tam, gdzie jest to konieczne –mówi Krotofil. Jeśli chodzi o trasę żółtą, to w związku z budową autostrady obecnie jest ona częściowo nieprzejezdna. Po ukończeniu A1 zostanie na nowo oznakowana. Janusz Fidyk, nadleśniczy w Rybniku, wyjaśnia, że nadleśnictwo zobowiązało się do utrzymania porządku na ścieżkach przebiegających przez jego tereny. – Problemem są jednak śmieci porzucane w ich pobliżu. Cóż bowiem znaczy pojedyncza butelka rzucona gdzieś na ścieżce w porównaniu z przyczepą śmieci wyrzuconych w lesie? – pyta Janusz Fidyk.
Jak dodaje, sprawa jest poważna, ponieważ nadleśnictwo na sprzątanie musi wydać około 50 tys. zł rocznie. Temat ścieżek rowerowych jest chodliwy, wypływa zawsze przy okazji wyborów, ale rozmywa się w machinie administracyjnej. Wielu administratorów wychodzi bowiem z założenia, że ich zadanie skończyło się na ich wybudowaniu. Potem nie dba się już ani o trasy, ani o rowerzystów, pozostawiając to najwyraźniej krasnoludkom. Dlatego rowerzyści często napotykają na odcinki zarośnięte chwastami, zaśmiecone, dziurawe, pełne kamieni, a w takich warunkach nie można mówić o bezpiecznej rekreacji, ale co najwyżej o przedzieraniu się przez tor przeszkód.



Budowa jednego kilometra ścieżki rowerowej to koszt wahający się w granicach od 200 do 400 tys. zł. Kwota jest zależna m.in. od: materiałów budowlanych, jakich trzeba użyć do pracy, technologii, cennika wykonawcy, który wygra przetarg na realizację inwestycji itp. Ważne są też warunki w terenie. (MS)

Komentarze

Dodaj komentarz