Leokadia Mikielewicz pokazuje decyzję zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej „Żory” o wypłaceniu jej należnych pieniędzy
Leokadia Mikielewicz pokazuje decyzję zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej „Żory” o wypłaceniu jej należnych pieniędzy

Prawie 80-letnia Leokadia Mikielewicz wygrała w sądzie ze Spółdzielnią Mieszkaniową „Żory”. Tym sposobem otrzymała ponad 8,8 tys. zł. Emerytowana księgowa domagała się od spółdzielni zwrotu prawie 5 tys. zł, które sześć lat temu wyłożyła z własnej kieszeni na wymianę okien w mieszkaniu. Żądała również odsetek, które w tak długim czasie urosły do niebagatelnej kwoty. O sprawie pisaliśmy już kilka miesięcy temu.
Przypomnijmy, iż w 2002 roku pani Leokadia zgłosiła w administracji osiedla Księcia Władysława konieczność zastąpienia starej stolarki nową. – Dostałam odpowiedź, że na wymianę okien poczekam kilka lat. Mogę to jednak zrobić na własny koszt. Przystałam na takie rozwiązanie. Wiedziałam bowiem, że regulamin wymiany stolarki okiennej z 30 czerwca 2000 roku zobowiązuje spółdzielnię do zwrotu poniesionych wydatków – zaznacza żorzanka. Okna były rzeczywiście w złym stanie, co potwierdził przegląd techniczny, który przeprowadzili pracownicy spółdzielni. Do wymiany zakwalifikowali trzy okna dwudzielne i jedno balkonowe. Nową stolarkę zamontowała firma z Wodzisławia. Pracownicy techniczni administracji osiedla Księcia Władysława bez zastrzeżeń odebrali prace. Mimo spełnienia wszystkich warunków starsza pani czekała bezskutecznie na pieniądze z kasy spółdzielni. – Wielokrotnie chodziłam w tej sprawie do biura spółdzielni i samego prezesa. Tłumaczyłam, że umrę, zanim wypłacą mi pieniądze. Prezes stwierdził, że otrzymam należną kwotę wówczas, gdy moje mieszkanie zostanie ujęte w planie remontów. Przy czym nie podał konkretnego roku, czyli w czasie nieokreślonym. Nie mogło być inaczej, skoro obecnie spółdzielnia wymienia okna ujęte w planie remontów na rok... 2001! Jeśli prace będą postępowały tak wolno, to mieszkańcy odzyskają zainwestowane w stolarkę pieniądze za 20 lat. Prezes zaproponował jeszcze inne rozwiązanie: rozliczenie zobowiązań spółdzielni w czynszu, co mogło trwać latami. Odrzuciłam więc taką ofertę – zżyma się pani Leokadia.
Zdesperowana kobieta napisała do Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP, który poradził jej, by powierzyła sprawę Temidzie. W marcu tego roku Sąd Rejonowy w Żorach oddalił jednak powództwo. Prowadząca sprawę sędzia uznała roszczenia co do zwrotu kosztów wymiany stolarki okiennej za zasadne. Natomiast kwestię sporną – zdaniem orzekającej – stanowi termin i forma rozliczenia pieniędzy. Skonstatowała, iż żądania powódki są przedwczesne i bezzasadne.
Żorzanka złożyła apelację. Sąd Okręgowy w Gliwicach zmienił zaskarżony wyrok. Zasądził na rzecz pani Leokadii 4901 zł z tytułu wymiany okien, ustawowe odsetki w wysokości ponad 3,4 tys. zł i zwrot kosztów sądowych. Spółdzielnia wykonała wyrok. Pod decyzją o przekazaniu emerytce pieniędzy widnieje m.in. podpis prezesa, który tak długo odmawiał starszej pani wypłacenia należnej kwoty.

7

Komentarze

  • Tadeusz Dybała EMERYTKA 14 sierpnia 2008 11:52A co do narzekania myślę że my tutaj nie narzekamy tylko mówimy o problemach, które właśnie przez takie rozmowy można rozwiązać. Proszę zauważyć że jeżeli byśmy nie rozmawiali na ten temat to tak jakby nie istniały tego typu problemy. Trzeba rozmawiać na trudne tematy, zaś nazywanie poruszanych problemów narzekaniem jest pomyłko lub celową manipulacją.
  • Tadeusz Dybała EMERYTKA 13 sierpnia 2008 17:09Myślę że jeżeli płaci się czynsz ponad 600 zł za 78 m, w tym nie ma centralnego oraz ciepłej wody to po kilkunastu latach można żądać chociaż od ZGM bo akurat ja mam z ZGm-u mieszkania domofonu, bez zbędnych kłopotów, zaś ja musiałem pismami walczyć dwa lata. Żeby pomalowano klatkę trzy lata, o kałuży przed kamienicą to już nie wiem jak długo, zaś owa kałuża niszczy całkowicie, wymalowaną klatkę schodową, podtapia budynek który wpija całą wodę, zaznaczam że w Rybniku nowych mieszkań socjalnych się nie buduje, trzeba dbać o stare. Chciałoby się nie narzekać, ale ludzie mieszkają w tej kamienicy od czterdziestu lat i to co ZGM włożył do tego budynku mogę określić na 5 procent. Takie są realia, bardzo mi przykro bo ludzie chcą żyć zgodnie z 21 wiekiem i to właśnie się wykorzystuje przeciwko nim.Ja wszystko rozumiem, prawo tylko trzeba wiedzieć że prawo jest dla ludzi, a nie na odwrót. Zawsze można sensowne znaleźć wyjście, trzeba tylko chcieć a nie szukać kluczek prawnych i nimi się zastawiać. Przypominam że ci nasi emeryci bardzo dużo wybudowali szkół: itp. Własnymi siłami za to dziękuje im się w ten właśnie sposób, nie zwracając im na starość pieniędzy które włożyli przecież nie w swoje, dbając o estetykę i nasze wspólne dobro.
  • Do Pana Tadeusza 13 sierpnia 2008 13:11nie ma co narzekać -nad Prezesem jest Rada Nadzorcza a nawet Walne. Co zrobić ,trzeba zwrócić się do tych organów a jeżeli naprawdę źle działają ,należy dać się wybrać lub wybrać kogoś zaufanego.Chce Pan remontu , a może inni nie chcą bo to kosztuje -nie chcą płacić dużych kosztów remontowych a skąd tą kasę wziąść.Zabrać innym osiedlom?Widziałem dużo ludzi narzekających pod klatkami -wie Pan ilu ich bywa na zebraniach członków?- a ilu ich chce podjąć się nadzoru w spółdzielni? Racja racją a koszty kosztami -skąd na to brać skoro każdy chce mieść niski czynsz!
  • Jeszcze raz Kuba Do komentarza KUBY 12 sierpnia 2008 23:34Nie można czynić ze swego prawa użytku, który by był sprzeczny ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem tego prawa lub z zasadami współżycia społecznego--tak mówi Kodeks Cywilny i o przytoczenie tego przepisu mi chodziło.
  • Tadeusz Dybała EMERYTKA 12 sierpnia 2008 19:27W dużym stopniu ma Pan rację, tylko jak zmusić zasiadających w spółdzielniach niejednokrotnie uważających się za bogów prezesów do racjonalnego działania? jak ich zmusić do jakiegokolwiek remontu? jak nie przez sąd. Ludzie żeby nie żyć w tak zwanych slamsach sami wykładają pieniądze, po mimo że płacą duże czynsze. prezes powinna być zadowolony gdyż spółdzielnia nie płaci od tych pieniędzy odsetek nie muszą zaciągać kredytów same plusy tylko trzeba byłoby troszkę uczciwie postępować. To właśnie jak Pan pisze perfidność prezesów ludzi którzy mają władzę decyzyjną, zaś dlaczego ten prezes nie dał zwrotu? To proste, liczył że wygra, a gdyby od razu przyznał zwrot to mogła by się uruchomić lawina. Mam w tym temacie doświadczenie.
  • Kuba Do autora i czytelników- a co to jest spółdzielnia? 09 sierpnia 2008 18:12Gdyby autor artykułu zapoznał się z prawem i pytaniem co to jest Spółdzielnia to by bzdet nie pisał. Wyjaśnię to tak : załóżmy ,że w spółdzielni jest 800członków i wszyscy są emerytkami jak ta pani.Jak autor sądzi -kto poniesie koszty sądowe jak spółdzielni przegra --otóż ta Pani emerytka -a dlaczego ,bo spółdzielnia to członkowie ,nie zarząd. Tylko członkowie pokrywają wszystkie koszty . Skarżyć spółdzielnie to tak jakby skarżyć siebie samego czyli swoich pełnomocników za działalność którą im się płaci . Jedyni wygrani w tym przypadku to adwokaci i sąd -oni zyskali koszty za sprawę..które to koszty zapłacą członkowie tworzący spółdzielnie -bo spółdzielnia to oni . TaK więc i ta pani i prezes sami sobie wbili gola!Prezes jest głównym winowajcą gdyż powinien uwzględnić wiek emerytki jako zarząd i nakazać jej zwrot pieniędzy gdyż regulamin to regulamin ale nie ma prawa ten korzystać ze swojego prawa itd... . Tak naprawdę za ta sprawę Rada Nadzorcza powinna potrącić z pensji Prezesa koszty gyż inaczej znów zapłaci jak wspomniałem emerytka i inni członkowie. Dziennikarz moim zdaniem powinien jednak oświecić członków ,że skarżąc spółdzielnie skarżą siebie samych a nie utwierdzać ,że spółdzielnia to jakieś inne obce ciało jak rzemieślnik.
  • Tadeusz Dybała Emerytka wygrała 06 sierpnia 2008 19:35Brawo jeszcze raz brawo, płacimy duże czynsze a remontów nie ma, zawsze jedna wymówka nie ma pieniędzy.Budować też nic nie budują, ale o stare budynki nie dbają to jakieś kuriozum.Śmiechu warte.

Dodaj komentarz