Sołtys Marcelina Waśniowska jest zadowolona ze znaku ostrzegającego o promieniowaniu żył wodnych. – Mieszkam tu od urodzenia i nie odczuwam tu żadnego promieniowania – podkreśla Alojzy Ćwik
Sołtys Marcelina Waśniowska jest zadowolona ze znaku ostrzegającego o promieniowaniu żył wodnych. – Mieszkam tu od urodzenia i nie odczuwam tu żadnego promieniowania – podkreśla Alojzy Ćwik

Takie ostrzeżenie pojawiło się przy ul. Raciborskiej w Turzu (gm. Kuźnia Raciborska). To reakcja Powiatowego Zarządu Dróg z Raciborza na interwencje mieszkańców, którzy obawiają się o swoje bezpieczeństwo. Kierowcy nie respektują bowiem znaku ograniczenia prędkości do 40 km/godz. i dość często ich jazda kończy się na płotach posesji. Urzędnicy mają nadzieję, że niespotykany na polskich drogach znak przemówi do wyobraźni kierowców, a turzanie łapią się za głowy i pytają, czy to żart. Bo choć mieszkają tu od urodzenia, to nie odczuwają szkodliwego promieniowania żył wodnych.
Zakręt na Raciborskiej, w pobliżu przystanku autobusowego, jest bardzo niebezpieczny. Mało który szofer jedzie tu przepisowo, czyli 40 km/godz. – Jak wjedzie się w ten zakręt z prędkością nawet 70 km/godz., to nic się nie dzieje. Ale auta pędzą tu nawet setką! Co chwilę kogoś wyrzuca na pobocze, zwłaszcza gdy nawierzchnia jest nieco mokra – opowiada Alojzy Ćwik z Turza.
Niedawno młody kierowca z Kuźni Raciborskiej zakończył swoją jazdę w płocie sąsiada Ćwika. O włos było od tragedii. Mogły zginąć trzy dziewczynki w wieku 13, 14 i 15 lat. – Wnuczki akurat porządkowały teren przy płocie. Nagle zobaczyły, jak w ich stronę pędzi auto. Uciekły przerażone, a samochód wjechał na pobocze, po czym obróciło go i uderzył w płot sąsiada po przeciwnej stronie drogi – opowiada Maria Piechula. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
I właśnie po tym zdarzeniu Powiatowy Zarząd Dróg w Raciborzu ustawił znak ostrzegający o niebezpieczeństwie, a pod nim żółtą tabliczkę z napisem „Promieniowanie żył wodnych”. Jak twierdzi Jerzy Szydłowski, dyrektor PZD, o możliwym działaniu żył wodnych w tym miejscu sami mieszkańcy mówili wiele razy na zebraniach wiejskich. Kilkadziesiąt lat temu w miejscu dzisiejszej drogi znajdowały się stawy. Dodaje, że żadnych badań radiestezyjnych jednak nie zlecano. Przyznaje jednocześnie, że to raczej niespotykany na polskich drogach znak. – Ale być może właśnie ten niecodzienny znak wpłynie jakoś na kierowców. Może zwolnią chociażby z ciekawości, by przeczytać ostrzegawczą tabliczkę – uważa Jerzy Szydłowski.
Alojzy Ćwik mieszka przy Raciborskiej od urodzenia, czyli już ponad 70 lat. I jak twierdzi, żadnego promieniowania tutaj nie ma. – Mam nawet sypialnię od strony ulicy. I śpię bardzo dobrze – mówi pan Alojzy.
Tymczasem z nowego znaku drogowego zadowolona jest Marcelina Waśniowska, sołtys Turza. – Kiedy ten znak ustawiali, to sama się z tego śmiałam. Ale dobrze, że jest, bo dzięki niemu o Turzu i problemie mieszkańców rozpisują się media. I być może nasz głos wreszcie dotrze do odpowiedzialnych za bezpieczeństwo na drogach służb – uważa pani sołtys. Wyjaśnia, że wielokrotnie zgłaszała problem w PZD i na policji. – Ale zawsze słyszałam odpowiedź, że przyczyną kolizji jest nadmierna prędkość i poza znakiem ograniczenia prędkości do 40 km/godz. niewiele da się zrobić – dodaje.
Taką samą opinię usłyszeliśmy od policjantów. – To miejsce jest jednym z wielu na terenie powiatu raciborskiego. Zdarzają się tu kolizje drogowe, ale nie są one zbyt częste. Przynajmniej tak wynika z naszych dokumentów – podkreśla podinsp. Leszek Margas, zastępca naczelnika sekcji ruchu drogowego policji w Raciborzu. Marcelina Waśniowska tłumaczy z kolei, że kolizje są bardzo częste, ale nie wszystkie są zgłaszane policji. – Teraz o wszystkich zdarzeniach będziemy informować stróżów prawa – obiecuje.
Zdaniem turzan, zamiast śmiesznych znaków drogowych przydałby się tu fotoradar i częstsze patrole policji. Ale jak tłumaczy Bogusław Wojtanowicz, wiceburmistrz Kuźni Raciborskiej, sprawa wcale nie jest taka prosta. – Procedura jest bardzo skomplikowana i trwa nawet rok. Wszystko poparte musi być analizą wypadkowości w danym miejscu. A że nie wszystkie kolizje w Turzu są zgłaszane policji, trudno będzie uzyskać zgodę na postawienie fotoradaru – wyjaśnia.



Zdzisław Hudak, radiesteta i bioenergoterapeuta, podkreśla, że nie należy bagatelizować ostrzeżenia o promieniowaniu żył wodnych na drodze. – Osoby wrażliwe na takie oddziaływanie mogą dostać nagłego skurczu mięśni. To powodować może nieskoordynowane ruchy kierownicą – wyjaśnia i podkreśla, że to może być pośrednia przyczyna wypadków na drogach. – Bo na tysiąc przejeżdżających kierowców żyły wodne mogą wpływać zaledwie na kilku. Wpływ żył wodnych na wypadki drogowe potwierdzono na przykład w okolicach Tarnowa. (Amis)

Komentarze

Dodaj komentarz