Festiwalowej publiczności spodobała się m.in. węgierska swingująca grupa Jazz Steps
Festiwalowej publiczności spodobała się m.in. węgierska swingująca grupa Jazz Steps


– Pomysł festiwalu zrodził się już dwa lata temu, ale wtedy ze względów budżetowych nie można go było zorganizować. Te dłuższe przygotowania wyszły nam chyba jednak na dobre. Termin nie jest przypadkowy, w ostatni weekend wakacji większość rybniczan jest już na miejscu. Nasi goście chwalili nie tylko publiczność, ale i miejsce, w którym przyszło im grać, bardzo pochlebne opinie usłyszeliśmy też od słuchaczy – mówił po niedzielnym koncercie Adam Świerczyna, dyrektor Rybnickiego Centrum Kultury, które zorganizowało festiwal z rybnickim zespołem South Silesian Brass Band.
Jazzowy festiwal miał charakter przeglądu, a nie konkursu. W pierwszym dniu zagrały zespoły ze Słowacji, Czech i Węgier. Z tego grona publiczności najbardziej spodobała się swingująca formacja Jazz Steps z Węgier, która zagrała m.in. nieśmiertelne kompozycje Duke’a Ellingtona, Benny Goodmana czy Louisa Armstronga.
Ostatnia część sobotniego wieczoru należała do gospodarzy, czyli formacji South Silesian Brass Band. Gościnnie z rybnicką grupą zagrali klarnecista i saksofonista Tadeusz Petrow oraz puzonista Kuba Moroń. Zespół istnieje od 34 lat i co szczególnie cieszy, po kilku latach przerwy powrócił do niego grający na klawiszach muzyk nietuzinkowy Czesław Gawlik, który w drugiej połowie lat 50. minionego wieku był prekursorem ignorowanego przez władzę ludową jazzu w Rybniku.
W niedzielne popołudnie w kampusie zagrały już wyłącznie polskie zespoły Take It Easy z weteranem polskiego jazzu Przemysławem Dyakowskim (saksofon), trio skrzypce – gitara – kontrabas, czyli Siergiej Wowkotrub Trio oraz najcieplej chyba przyjęty Jazz Band Ball Orchestra, którego liderem jest niezmordowany trębacz i wokalista Jan Kudyk.
Na półmetku festiwalu, czyli w nocy z soboty na niedzielę, w sali kameralnej Teatru Ziemi Rybnickiej odbył się tradycyjny jam session. Wspólne muzykowanie we wciąż zmieniających się składach trwało do drugiej w nocy. Organizatorzy, co im się chwali, podjęli też próbę muzycznego wyedukowania publiczności. Tego trudnego zadania podjął się prof. Andrzej Szmidt, emerytowany wykładowca katowickiej Akademii Muzycznej, który przybliżył historię jazzu i wyjaśnił pochodzenie oraz znaczenie kluczowych dla tego gatunku muzycznego terminów. Adam Świerczyna zapewnia, że w ostatni weekend przyszłorocznych wakacji w kampusie znów zabrzmi stary dobry jazz.
– Jazz tradycyjny to muzyka bardzo naturalna, radosna i spontaniczna, bez trudnej w odbiorze awangardy. Dobrze przyjmuje go publiczność i trudno się dziwić, że znów się staje bardzo popularny. Ja sam zatoczyłem koło i wróciłem do niego po wielu latach – powiedział nam nestor rybnickich jazzmanów Czesław Gawlik.

Komentarze

Dodaj komentarz