Michał Wojaczek ze swymi zmotoryzowanymi pociechami Mikołajem i Martą
Michał Wojaczek ze swymi zmotoryzowanymi pociechami Mikołajem i Martą

Michał Wojaczek z Rybnika Chwałowic szczęśliwym posiadaczem sporych rozmiarów quada jest już ponad rok. Kilka miesięcy temu malutkiego czterokołowca chińskiej produkcji zafundował też swemu trzyletniemu synowi Mikołajowi. Teraz z podziwem patrzy, jak maluch śmiga po wydzielonej części przydomowego ogrodu.

– Dlaczego zdecydował się pan na quada?
– Zawsze kochałem dwa kółka, ale kiedy na pożyczonym motocyklu wpadłem w poślizg i wywróciłem się na oczach osób wychodzących z kościoła po niedzielnej mszy, stwierdziłem, że cztery kółka są jednak bezpieczniejsze. A że quad jest mocno zbliżony do motocykla, zdecydowałem się go kupić. Silnik ma pojemność 300 ccm. Jest zbliżony do stosowanych w skuterach, ale moc tego quada jest jednak dużo większa. Dziś to jeden ze sposobów na spędzanie czasu z dziećmi, które uwielbiają jeździć ze mną po wertepach. Mikołajowi quada kupiliśmy w ubiegłym roku. Jego pierwsze jazdy kończyły się na płocie, ale teraz radzi już sobie całkiem dobrze. Dziadek za granicą kupił mu rajdowy kombinezon, ma też kask, więc wygląda prawie, jak profesjonalista.

– Czy quad ma jakieś praktyczne zastosowanie?
– O tak, wielokrotnie zdarzyło mi się jeździć nim do pracy w centrum Rybnika, zwłaszcza gdy latem ubiegłego roku z powodu budowy kanalizacji ul. Chwałowicka, przy której mieszkam, była nieprzejezdna. Jadąc przez pola, mijałem korki. Przed ostatnią zimą dokupiłem do niego pług do śniegu ze specjalnym podnośnikiem, ale zima była bardzo łagodna i użyłem go ledwie dwa razy.

– A jakie są reakcje kierowców, gdy jedzie pan takim czterokołowcem normalną ulicą?
– Generalnie bardzo różne. Wielu od razu przypisuje mnie do grupy szalonych motocyklistów, czy jak to niektórzy nazywają dawców organów. Są jednak i kierowcy, którzy są na tyle uprzejmi, że zjeżdżają na prawą stronę, bym mógł przejechać. Wystarczy spojrzeć na opony i już widać, że nie jest to pojazd stworzony do jazdy po asfalcie. Da się tym oczywiście jeździć po normalnych drogach, ale dopiero jazda po nieutwardzonym terenie sprawia prawdziwą frajdę. Najtrudniej jeździ się po mokrym asfalcie, gdy quadem rzuca i trzęsie i łatwo wpaść w poślizg. Przepisy nie zmuszają nas do jazdy w kasku, ale ja ubieram kask, by uchronić się przed owadami, które lubią wpadać prosto w oczy. Większość tego typu pojazdów ma automatyczną skrzynię biegów. Mój ma tylko trzy biegi: drogowy, terenowy i wsteczny.

– Czy taki terenowy pojazd wymaga częstych napraw?
– Kupując quada, trzeba się liczyć, że co jakiś czas coś tam odpadnie i wtedy trzeba coś przykręcić czy przymocować, bo trudno z każdym drobiazgiem jeździć do mechanika. Ale jak ktoś ma smykałkę do motoryzacji, na pewno sobie poradzi. Dziś moim marzeniem jest zakup drugiego quada dla żony i wspólne terenowe eskapady z całą rodziną. Zresztą w trudnych warunkach najlepiej jeździć we dwójkę, bo jak taki czterokołowiec ugrzęźnie w błocie, sam kierowca na pewno sobie nie poradzi.



Na każdą kieszeń
Ceny terenowych czterokołowców dostępnych na rynku są bardzo zróżnicowane. Najtańsze są chińskie bez homologacji, których nie można w Polsce zarejestrować, a więc i jeździć po drogach. Można je kupić już od 1500 zł. Ceny markowych pojazdów z homologacją rozpoczynają się od czterech, pięciu tysięcy złotych i pną się w górę, osiągając nawet 30-40 tys. zł. W cieniu rynku detalicznego rozwija się powoli rynek wtórny. Czterokołowce pojawiają się na giełdach samochodowych i na internetowych aukcjach. (WaT)

1

Komentarze

  • pieszy plaga 09 września 2008 14:02Jak najszybciej powinny pojawić się przepisy sankcjonujące tego typu pojazdy, a zwłaszcza używanie ich przez dzieci. Powinny poruszać się jedynie po zamkniętych terytoriach odpowiednio zabezpieczonych, a tymczasem rozjeżdżają leśne ścieżki rowerowe, a co najgorsze górskie szlaki w beskidach. Jadę z rodziną w góry lub do lasu aby zaczerpnąć świeżego powietrza, ciszy i spokoju, a coraz częściej spotykam śmierdzące, ryczące i stwarzające niebezpieczeństwo quady. Może autor przeanalizuje jak sobie z tym poradzono w cywilizowanych krajach?

Dodaj komentarz