Codziennie kursują tu setki ciężarówek, ciężki sprzęt budowlany, a wokół unoszą się tumany kurzu. Tak wygląda teraz życie mieszkańców ul. Wiśniowej. Tuż obok ich domów trwa budowa autostrady A1. A droga technologiczna, którą odbywa się cały transport i w założeniach miała spowodować jak najmniej uciążliwości, przebiega zaledwie kilkanaście metrów od posesji.
– To nie tak miało wyglądać. Droga technologiczna miała przebiegać w odległości 30 metrów. Tymczasem przy moim domu ta odległość wynosi 17 metrów! – żali się mieszkaniec Wiśniowej, Mirosław Duda. – Mam małe dzieci. Teren budowy w ogóle nie jest zabezpieczony. Przecież wystarczy chwila nieuwagi i już dziecko znajduje się na placu budowy – mówi z kolei Paweł.
Mieszkańcy skarżą się, że tumany kurzy i ciągły huk towarzyszący budowie, to obecnie ich szara codzienność. – Nie możemy otworzyć okien, o wywieszeniu prania na podwórku też możemy zapomnieć. Niby spokojniej jest po godz. 19, ale w nocy również nie da się spać. Bo stróż pilnujący budowy ma ze sobą psa. Wystarczy, że tylko raz szczeknie, a już wszystkie psy w okolicy się odzywają – opowiada inna mieszkanka ul. Wiśniowej.
W zeszłym tygodniu odbyła się tu wizja lokalna z udziałem przedstawicieli firmy Alpine, która zajmuje się budową A1, a także Urzędu Gminy w Mszanie. – Takich uciążliwości nie unikniemy przy tak dużej inwestycji. Wypada się do tego przyzwyczaić – stwierdza Jerzy Grzegoszczyk, wójt Mszany. Przedstawiciele Alpine zapewnili mieszkańców, że przynajmniej dwa razy w ciągu dnia droga technologiczna, a także inne drogi dojazdowe na teren budowy (w tym ul. Wiśniowa) będą czyszczone i polewane wodą.
– Pożyjemy, zobaczymy. Dziś nie ma takiego kurzu, bo wiedzieli, że będzie tu wizja. Ale proszę przyjechać bez zapowiedzi w każdy inny dzień. I zobaczycie, czy czyszczą drogi i polewają wodą. Miejmy nadzieję, że w końcu będą to robić sumiennie – kwitują rozżaleni mieszkańcy.
Komentarze