Zaśmiecony las
Zaśmiecony las

Biedne sarenki! – słyszę za sobą ściszony głos starszej kobiety, kiedy z rajdowym zacięciem mija nas współczesny rycerz w błyszczącym na słońcu kasku, dosiadający rączego motorka. – Nie tylko zwierzęta pierzchają przed tymi nicponiami. Wzbudzają też strach u spacerujących ludzi, głównie mam z pociechami w wózkach. To takie niebezpieczne! – dopowiada jej koleżanka.
Ta scenka rodzajowa rozegrała się w rybnickim lasku porastającym obszar pomiędzy ulicami Zebrzydowicką, Gajową i Krzywą (to fragment zadrzewionych areałów: Czarny Las, Rosochacz oraz Księżak), u zbiegu osiedli Nowiny, Maroko i Orzepowice. Znajduje się tam również staw hodowlany, zaś mieszkańcy zwą to miejsce Kamieniok. To położony najbliżej centrum spory skrawek zieleni, dlatego rybniczanie często tu zaglądają. Wygłupy młodzieży na motorowerach, a niekiedy i wyczynowych motocyklach, niejednokrotnie zakrapiane piwem, i to bezpośrednio podczas jazdy, co widziałem na własne oczy. A to już nie jedno, a dwa wykroczenia!

Różne komentarze
Jednak komentarze na temat zagrożeń, z którymi można się tu spotkać, bywają różne. Niektórzy uważają, że ci zmotoryzowani nie są najgorsi, bo szybko znikają, a jak się ich nastraszy policją, wracają dopiero po pewnym czasie. Bardziej należy się obawiać psów. Wcale nie jakichś bezdomnych, zdziczałych, ale pupilków przychodzących ze swoimi właścicielami. W zdecydowanej większości hasają po lesie bez smyczy (o kagańcu nie ma co wspominać), siejąc panikę wśród spacerowiczów. – Bo kiedy staniesz oko w oko z bydlęciem sięgającym ci do pasa, wybiegającym nagle gdzieś z krzaków, nie wiesz, co robić? Takie spotkanie można przypłacić zawałem serca! – komentuje pan Marek, stały bywalec lasu.
Tymczasem dwieście metrów dalej kroczy dostojnie pan lub pani czworonoga, nie przejmując się, że ktoś szczęka zębami ze strachu przed ukochanym Reksiem czy Sunią. Dziwne, że ludzie mają tak mało wyobraźni, chociaż wciąż słyszy się o wypadkach z udziałem psów. A tutaj przebywa mnóstwo dzieci, szczególnie latem. Lubię psy, ale dla ich dobra (bo jak dojdzie do najgorszego, usypiane są czworonogi, nie ich właściciele), radzę zakładać im smycze. Kamieniok to urocza oaza zieleni w środku miasta, ale nie szanujemy jej! Inną plagą stały się leżące wszędzie worki ze śmieciami. Zwierzęta rozgrzebują je, a wiatr roznosi pozostałości po całym lesie.

Młodzi podpalacze
Wygląda na to, że ludzie przychodzą tu specjalnie, żeby pozbyć się odpadków! Ostatnio pojawiły się także kupki gruzu. Ktoś zadał sobie sporo trudu, żeby je przytaszczyć, bo przecież auta tu nie dojadą. W dodatku na skraju lasu można napotkać wiele śladów po ogniskach i masę puszek po piwie czy plastikowych butelek po innych napojach. Młodzież urządza sobie pikniki, a w suchych zaroślach buszują grupy wyrostków z zapałkami w rękach. Zwrócenie im uwagi kończy się niewybrednymi epitetami, choć zabawy z ogniem mogą mieć fatalne następstwa. Niedawno tuż przy polnej drodze prowadzącej na Nowiny podpalono suche trawy. Ogień rozprzestrzeniał się tak szybko, że musieli interweniować strażacy. Podpalacze nie przejmują się losem bażantów czy kuropatw i mniejszych zwierząt.



Jest jeszcze jeden problem. Wiosną pod przebiegającymi tu liniami energetycznymi prowadzono wycinkę krzewów i drzew. Jak rozumiem, zobowiązany do utrzymywania porządku administrator linii posiadał odpowiednie zezwolenia. Ogołocono teren na przestrzeni setek metrów, tylko dlaczego efekt tego działania, a więc gałęzie, konary, a nawet całe drzewa pozostawiono tam, gdzie zakończył się ich żywot? Dlaczego ich nie uprzątnięto? Teraz zeschnięte odpady zarosły wysoką trawą, ale jesienią wychyną z ukrycia i zaprezentują się w całej swej zmurszałej okazałości. (and)

Komentarze

Dodaj komentarz