Trudno wyobrazić sobie, że w XXI wieku można żyć bez ciepłej wody, bez kanalizacji, bez toalety. A jednak. W Jastrzębiu Moszczenicy zachowała się enklawa czterech familoków, w których mieszka w sumie 16 rodzin. Starsze pokolenia lokatorów pogodziły się z ekstremalnymi warunkami, młodsze walczą o ich poprawę.
Familoki wybudowano jeszcze przed drugą wojną światową. Rodzina Bartysiaków mieszka w nich od kilkudziesięciu lat. Z czasem, kiedy budynki przeszły na własność kopalni Zofiówka, otrzymali lokatorski przydział na zajmowane dwupokojowe mieszkanie na pierwszym piętrze jednego z familoków, które stoją przy ul. Armii Krajowej. Kiedy w połowie lat 90. kopalnie zaczęły wyzbywać się zbędnego majątku, osiedle przekazano utworzonej właśnie Spółdzielni Mieszkaniowej „Jas-Mos”. Pod jej skrzydłami familoki przetrwały osiem lat. W 2004 roku zarząd spółdzielni na mocy jednostronnego aktu notarialnego przekazał je skarbowi państwa. Spółdzielcy wykorzystali obowiązujący krótko przepis Kodeksu Cywilnego, który zezwalał na taką praktykę.
Kukułcze jajo
W ten sposób spółdzielnie pozbyły się wielu kłopotliwych dla nich nieruchomości. W Jas-Mosie z kolei za kłopot uznali cztery familoki w Moszczenicy. W żaden sposób nie można było przystosować ich do norm, jakie obowiązują w pozostałych budynkach mieszkalnych należących do spółdzielni. W blokach przy ul. Armii Krajowej czas się zatrzymał na początku XX wieku: zamiast centralnego ogrzewania są kaflowe piece, nie ma łazienek i ubikacji, wychodki są na zewnątrz budynków, nie ma oczywiście ciepłej wody, więc trzeba ją grzać i myć się w miednicy, a prać w balii. Wprawdzie w okresie, kiedy bloki należały do Jas-Mosu, wymieniono w nich okna i wyremontowano dachy, ale nadal nie rozwiązany został najważniejszych problem: brak kanalizacji sanitarnej.
Tymczasem niektórzy mieszkańcy radzili sobie na własną rękę. Sami aranżowali małe łazienki, a odpływy wpuszczali w ziemię. W ten sposób ścieki dostają się do studzienek kanalizacji deszczowej i prostą drogą trafiają do pobliskiej Szotkówki. Kiedy cztery lata temu, po przejęciu familoków przez skarb państwa, dostały się one pod skrzydła Miejskiego Zarządu Nieruchomości w Jastrzębiu, lokatorzy liczyli, że ich los ulegnie poprawie. Rzeczywiście, nowi administratorzy ostro wzięli się do roboty. Zlikwidowano kaflowe piece, którymi do tej pory mieszkańcy ogrzewali swoje mieszkania. Familoko podłączono do miejskiej sieci centralnego ogrzewania. W każdym pokoju pojawiły się kaloryfery. Szybko jednak lokatorzy przekonali się, że nie było to dla nich korzystne rozwiązanie.
Czynsze w górę
– Czynsze wzrosły trzykrotnie. Jeszcze w 2003 roku za mieszkanie o powierzchni 51 metrów kw. płaciliśmy 172 zł. Teraz czynsz wynosi 493,37 zł! – mówi Anna Bartysiak. Największym składnikiem tej opłaty jest rata za centralne ogrzewanie, która miesięcznie wynosi 229,68 zł. Lokatorzy znów zatęsknili za piecami. – Jako pracownik kopalni dostaję przydział na sześć ton węgla. To wystarczało na całą zimę i jeszcze zostawało. Z tytułu ogrzewania nie ponosiliśmy żadnych kosztów. Teraz płacimy horrendalne kwoty – mówi Zbigniew Bartysiak. Lokatorów denerwuje, że w familokach obowiązuje znacznie wyższa stawka opłaty za ogrzewanie niż w pozostałych osiedlach na terenie miasta. Oni muszą płacić 4,50 zł za metr kw., podczas gdy w innych blokach stawka wynosi ona 2,10 zł.
Ludzie liczyli też, że po przejściu pod skrzydła gminy w końcu rozwiązany zostanie problem braku kanalizacji i poprawią się warunki sanitarne. Póki co jednak niewiele na to wskazuje. MZN wymienił jedynie dotychczasowe wiekowe wychodki na kabiny typu toi-toi. Po prostu nie ma pieniędzy potrzebnych do wykonania instalacji kanalizacyjnej i podłączenia jej do miejskiej sieci. – Na centralne ogrzewanie to pieniądze znaleźli, ale na kanalizację już nie – denerwuje się tymczasem Anna Bartysiak. Podkreśla, że ścieki z nielegalnych łazienek płyną wprost do ziemi. Woda dostaje się pod budynki, a to sprawia, że wszystko jest zawilgocone.
Zgodnie z prawem
Tymczasem wykonanie łazienek zgodnie z prawem w mieszkaniach w familokach jest niemożliwe. Tak przynajmniej wynika z pisma, jakie Bartysiakowie otrzymali z MZN. Nie da się włączyć ścieków z familoków do sieci kanalizacyjnej, ponieważ Jastrzębski Zakład Wodociągów i Kanalizacji nie przewiduje wykonania w tym rejonie kolektora ściekowego. Istnieje jedynie możliwość przyłączenia starych budynków do sieci od strony wschodniej, ale wiąże się to z koniecznością budowy przepompowni i wykonania przewiertu przez nasyp kolejowy, a to pociąga za sobą dodatkowe koszty. Na razie w budżecie gminy nie ma pieniędzy na te prace.
Potrzeba pieniędzy i czasu
Jak wyjaśnia Beata Olszok, dyrektor Miejskiego Zarządu Nieruchomości, środki na budowę kanalizacji w osiedlu przy ulicy Armii Krajowej zawarto w propozycjach do budżetu gminy na 2009 rok. Teraz wszystko zależy od radnych. Koszt inwestycji wynosi około 200 tys. zł. Natomiast co do centralnego ogrzewania, to montaż kaloryferów był koniecznością. Było to jedna z pierwszych działań po przejęciu tych budynków od spółdzielni. – W mieszkaniach były piece kaflowe, ale wentylacja nie była przystosowana do tego rodzaju ogrzewania, więc lokatorom groziło zaczadzenie. – Aby wyeliminować niebezpieczeństwo, musieliśmy wymienić system ogrzewania. W związku z tym, że są to stare budynki, bez żadnej izolacji, zużycie ciepła jest w nich bardzo duże. Stąd tak wysoka stawka opłat. Robimy, co możemy, aby poprawić warunki lokatorów. Kiedy przejmowaliśmy te budynki, były w o wiele gorszym stanie. Trzeba trochę czasu, aby wszystkie plany udało się zrealizować – mówi Beata Olszok. (AK)
Komentarze