Dyrektor angażuje

Do naszej redakcji dotarł list anonimowej magister biologii, która bezskutecznie starała się o przyjęcie do pracy w Gimnazjum nr 5 w Rybniku Boguszowicach. Zarzuciła w nim dyrektorce, że po znajomości zatrudniła córkę szefowej innego gimnazjum w mieście, która, jak napisała, nie ma praktyki jako nauczyciel i posiada jedynie tytuł licencjata. „Wiem, że dyrektorki się znają i załatwiają pracę tylko dla swoich dzieci” – kończy swój list nauczycielka biologii. Krystyna Florek, dyrektorka Gimnazjum nr 5, przyjęła w tym roku szkolnym osobę, o której jest mowa w liście. Zapewnia jednak, że jeszcze nigdy nie zatrudniła nikogo po znajomości i podkreśla, że to ona jest w tym wypadku pracodawcą, więc na niej spoczywa odpowiedzialność za podjęte decyzje. – Przed zatrudnieniem nowej nauczycielki zasięgnęłam opinii w gimnazjum, w którym miała praktykę. Uzyskane informacje wskazywały na to, że poradzi sobie z dość trudną młodzieżą, jakiej u nas nie brakuje. Po pierwszych tygodniach jestem przekonana, że podjęłam właściwą decyzję. Poza tym jest to osoba, która posiada pełne kwalifikacje do nauczania biologii w gimnazjum – mówi Krystyna Florek.
Jak dodaje, młoda kobieta została zatrudniona tylko na najbliższy rok szkolny, gdyż zastępuje nauczycielkę biologii, która wzięła urlop zdrowotny. We wrześniu przyszłego roku wszystko ma wrócić do normy. W Gimnazjum nr 5 liczba klas spadła z 13 do 11. Z tego powodu, jak zauważa dyrektorka, do rozdysponowania było tylko 15 godzin biologii, co nie starcza nawet na etat (18 godzin). Krystyna Florek zapewniła nas też, że nie przypomina sobie rozmowy z osobą, która mogłaby być autorką cytowanego listu. O opinię na temat zatrudniania nauczycieli poprosiliśmy wiceprezydent Joannę Kryszczyszyn, odpowiedzialną za oświatę, która wyjaśniła, że dyrektorzy szkół mają tu zupełną swobodę, a urząd miasta nie ma w tej kwestii nic do powiedzenia. Jak dodała, dyrektorzy wiedzą, że od tego, jakich nauczycieli zatrudnią, będzie zależała popularność ich szkoły, a więc i wysokość naboru. Każdy dyrektor musi podejmować decyzje personalne z dużą rozwagą, bo liczą się nie tylko kwalifikacje, ale i zdolności pedagogiczne. Nauczyciel musi przecież nauczyć dzieci i młodzież, jak mają się uczyć. – W czasie studiów wielu z nas spotkało pewnie wykładowców, którzy mieli olbrzymią wiedzę, ale nie potrafili jej przekazać. Wierzę w zdrowy rozsądek dyrektorów – mówi Joanna Kryszczyszyn. Zwraca uwagę, że zawód nauczyciela często przechodzi z pokolenia na pokolenie i trudno skazywać młodych adeptów tego fachu na szukanie pracy poza miejscem zamieszkania. Zapewnia jednak, że dzieci nauczycieli nie mają z tego powodu żadnych preferencji.



Cała sprawa angażu w Gimnazjum nr 5 w Rybniku znalazła zaskakujący finał. Znalazłam pracę w charakterze nauczyciela na Wyspach Brytyjskich. Przykre jest, że musiałam wyjechać z kraju, aby dostać pracę, która by mi odpowiadała – napisała w kolejnym liście do naszej redakcji nauczycielka biologii. (WaT)

1

Komentarze

  • 02 października 2008 09:48 A SKAD JUZ ZNAMY TE PRAKTYKI TO NIC NOWEGO

Dodaj komentarz