Tomasz Lichowicz jest oburzony zachowaniem pracowników oddziału Hyperiona
Tomasz Lichowicz jest oburzony zachowaniem pracowników oddziału Hyperiona

Rok temu Tomasz Lichowicz z Żor przeniósł się z bloku nr 10 do bloku nr 16 w żorskim osiedlu Pawlikowskiego i zrezygnował z usług Hyperiona (dostawcy internetu), ponieważ firma nie była w stanie włączyć go do sieci w nowym miejscu zamieszkania. O dziwo jednak skierowała sprawę do firmy windykacyjnej.
– Kiedy się przenosiłem, zwróciłem się do kierownika oddziału Hyperiona o przeniesienie łącza na nowy adres. Odpowiedział telefonicznie, że nie ma takiej możliwości, gdyż na instalację nie zezwala Spółdzielnia Mieszkaniowa „Nowa”, która zarządza blokiem. Zaproponował mi przesłanie do biura e-maila z rezygnacją. Tak też zrobiłem – opowiada żorzanin. Po kilku miesiącach otrzymał wezwanie do zapłaty z firmy windykacyjnej. Okazało się, że nie reguluje faktur wystawianych przez Hyperiona, choć od przeprowadzki korzysta z usług innego operatora. Poszedł do biura Hyperiona, gdzie, jak mówi, kierownik oświadczył mu, że od pół roku nie czytał e-maili, bo nie ma do nich wglądu, nie zapoznał się też z jego rezygnacją.

Kolejne wezwanie
– Zaproponował mi uiszczenie zaległych rachunków i złożenie pisemnej rezygnacji. Uczyniłem to 10 kwietnia tego roku. Na dokumencie widnieje firmowa pieczęć z nazwiskiem szefa biura – relacjonuje pan Tomasz. Tymczasem 9 września na stary adres, gdzie mieszkają jego rodzice, wpłynęło kolejne wezwanie do zapłaty z firmy windykacyjnej na kwotę 359,90 zł. Natychmiast udał się do biura Hyperiona. Niestety pracownicy nie byli mu w stanie nic wyjaśnić, bo spieszyli się do domu. W następnym dniu dowiedział się, że jego rezygnacji nie uznał szef nadrzędnego oddziału w Bielsku-Białej. Pracownicy oznajmili, że musi płacić za internet jeszcze do stycznia. – O dziwo pani z Bielska-Białej powiedziała mi, że jej szef nie widział na oczy mojej rezygnacji. Nie bardzo rozumiem, czemu jestem ciągle wprowadzany w błąd i straszony windykacją. Najbardziej dziwi mnie zachowanie kierownika biura z Żor – żali się żorzanin. Przytacza zapis regulaminu na dostarczanie internetu, z którego wynika, że umowę można rozwiązać natychmiast w przypadku: cofnięcia, ograniczenia, wygaśnięcia, zmiany uprawnień lub warunków do świadczenia usług telekomunikacyjnych przez operatora. Dla pana Tomasza zapis jasno rozstrzyga spór na jego korzyść. Takiego samego zdania jest także Bożena Szymała, powiatowy rzecznik konsumentów w Żorach, do której zwrócił się zdesperowany mężczyzna.

Zdaniem rzecznika
– Ten pan powinien był zapłacić operatorowi tylko za kwiecień. Za następne miesiące już nie, ponieważ w momencie sygnowania umowy nie wiedział o przeprowadzce. Poza tym w nowym miejscu zamieszkania firma nie ma technicznych możliwości świadczenia usługi, więc umowa uległa rozwiązaniu – zaznacza pani rzecznik. Radzi, by żorzanin wysłał do Hyperiona oraz windykatora jednobrzmiące pismo z opisem całej sytuacji oraz załączył kserokopie wymeldowania i zameldowania pod nowym adresem. Podkreśla, że Hyperion ma udzielić odpowiedzi w ciągu 30 dni od dnia potwierdzenia odbioru pisma. Jeżeli tego nie uczyni, będzie to oznaczało, że uznał argumenty klienta i umowa uległa rozwiązania 10 kwietnia tego roku. Jak twierdzi Marcin Cebrat, kierownik oddziału Hyperiona w Bielsku-Białej, pan Tomasz podpisał z firmą umowę terminową na 24 miesiące. W pierwszym roku płacił niższy abonament w wysokości 35,99 zł brutto. Przez kolejne 12 miesięcy 71,89 zł brutto. Akcja promocyjna była obwarowana koniecznością zawarcia umowy na dwa lata, ponadto klient nie zostawił firmie informacji o zmianie miejsca zamieszkania, stąd nie uznała ona wypowiedzenia. Szef biura powołuje się na paragraf regulaminu świadczenia usług, wedle którego umowę można rozwiązać na żądanie, o ile klient uiści karę umowną.



Jak wyjaśnia Marcin Cebrat, regulamin jest integralną częścią umowy. Na dokumencie widnieje podpis klienta, świadczący o tym, że zapoznał się z regulaminem. – Dlatego sprawa trafiła do firmy windykacyjnej. Gdyby pan Tomasz zwrócił się do nas i przedstawił swoją sprawę, to najprawdopodobniej rozwiązalibyśmy umowę za porozumieniem stron. Niemniej rzecz wciąż jest otwarta. Zapraszam klienta na rozmowę. Z pewnością dojdziemy do porozumienia – proponuje Marcin Cebrat. (IrS)

1

Komentarze

  • 02 października 2008 09:45 TYLKO UWAZAC ABY W TAKIE SIDLA NIE WPASC

Dodaj komentarz