Ofiara wypadku drogowego w Ochojcu trafiła do rybnickiego szpitala
Ofiara wypadku drogowego w Ochojcu trafiła do rybnickiego szpitala


Czesław Szulik, kierowca ambulansu, nagle wjeżdża między auta i wymija jednak zawalidrogę. Na miejscu widzimy, że zderzyły się dwa samochody. Kompletnie zniszczone terenowe suzuki leży na boku. Nieco dalej stoi mniej uszkodzony seat ibiza. To prawdziwy cud, że nikt tu nie zginął. Doktor Krzysztof Szostok i pielęgniarka Anna Mandrysz zapraszają kierowcę oraz pasażera suzuki do karetki. Uratowały ich zapięte pasy. Idą na własnych nogach. – Obydwaj doznali stłuczenia klatki piersiowej i ran łokcia. W szpitalu zrobimy im USG brzucha, które wykaże, czy nie zostały uszkodzone śledziona i wątroba – mówi lekarz.

Robota dla twardzieli
Praca w pogotowiu to robota dla twardzieli. Doktor Piotr Unger, zastępca ordynatora oddziału ratownictwa medycznego w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 3 w Rybniku, pracuje w pogotowiu od 15 lat. – Każdego pacjenta musimy przewieźć do oddziału ratunkowego co najmniej w takim samym stanie, w jakim zastaliśmy go na miejscu zdarzenia. Już w karetce podejmujemy działania medyczne, więc jego stan może się poprawić – tłumaczy lekarz.
Zespoły ratunkowe oczekują na wezwanie w budynku przy ulicy Energetyków. Informacje spływają z centrum powiadamiania, które mieści się w siedzibie straży pożarnej. Gabriela Nowak jest ratownikiem medycznym, ukończyła studium przy Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Nysie. Choć pracuje w pogotowiu dopiero od czerwca, brała już udział w wielu poważnych akcjach. – Ratowaliśmy ciężko rannego rowerzystę, który wpadł pod koła samochodu. Okazało się, że doznał złamania podstawy czaszki. W każdej sytuacji staram się nie tracić głowy, od tego zależy życie pacjenta – stwierdza pani Gabriela.

Mistrz za kierownicą
Procedury medyczne znają również kierowcy. Bogdan Wodniak i Bronisław Niesłańczyk potrafią obsługiwać defibrylator. Nieraz wspólnie z lekarzem wykonują masaż serca. Czesław Szulik jeździ z zespołem, który zdobył mistrzostwo kraju w ratownictwie medycznym. – Każda jazda jest niebezpieczna. Często pędzimy pod prąd. Zdarzają się kierowcy, którzy niemal do końca nie ustępują pierwszeństwa. Błyskawicznie oceniamy, jaki manewr zrobi szofer auta przed nami. Musimy dojechać do pacjenta bez zatrzymywania się, ale bezpiecznie – opowiada pan Czesław.
Pielęgniarki wykonują niemal te same czynności co ratownicy medyczni. Różnica polega na tym, że teraz w pogotowiu jest ich znacznie mniej. – Rano (poniedziałek po weekendzie) mieliśmy dużo wyjazdów, głównie do pijaków. Potem byliśmy u starszego pana w Orzepowicach, który spadł z drzewa. Złamał udo. W Niedobczycach na ulicy Górnośląskiej motocyklista zderzył się z samochodem. Ma wybity obojczyk. Założyłam mu chustę i podałam środek przeciwbólowy – wylicza pielęgniarka Anna Mandrysz.

Przypadki pana Łukasza
Pan Łukasz jest ratownikiem medycznym od sześciu lat. W tym czasie wyciągał ludzi ze strasznych opresji, niektórych nie udało się uratować. – Pamiętam, jak 21-letni chłopak wykrwawił się na śmierć. Ściągał blachę z auta. Ta się osunęła i przecięła mu szyję. Próbowaliśmy zatamować krew, która wylewała się z tętnicy. Zmarł podczas operacji – wspomina. Kiedyś chory psychicznie brzeszczotem obciął sobie rękę. Włożył ją do imadła i... jego też nie udało się uratować. – Takie zdarzenia są najgorsze. Na miejscu robimy wszystko, żeby człowiek przeżył – podkreśla ratownik.
Są tacy pacjenci, od których pękają nosze. W drastycznych przypadkach zespół karetki pogotowia wzywa strażaków. Zdarza się, że otyłego pacjenta można wynieść z domu tylko przez okno. Swego czasu w Leszczynach kobieta wpadła do szamba. Straciła przytomność. Wyciągnęli ją strażacy, przeżyła. Ostatnio na drogach ginie zbyt wielu motocyklistów. Niedawno karetka pojechała do wypadku na ulicy Kłokocińskiej. Motocyklista nie miał szans. Ratownicy stwierdzili zerwanie aorty i stłuczenie płuca. O dziwo, na jego ciele nie było widać żadnych obrażeń.

Reanimacja przez telefon
Ludzie zbyt często traktują pogotowie jak lekarza pierwszego kontaktu. Wzywają nawet do przeziębienia. – Nieraz stan pacjenta jest poważny, ale osoba wzywająca ambulans nie potrafi odpowiedzieć na proste pytania dyspozytora. Tymczasem akcję reanimacyjną można poprowadzić przez telefon – zaznaczają ratownicy. Najwięcej wezwań jest w piątki i soboty po dyskotekach. Zwykle są to ofiary pobić i rozpylenia gazu pieprzowego. Nieraz ktoś wyrżnie kuflem w głowę kompana. Równie dużo interwencji notujemy w dniach wypłacania pensji czy zasiłków, a nawet w tak ważne święta jak Wielka Sobota czy Popielec. – Niektóre osoby przepijają wszystko. Zabieramy je do szpitala, gdzie wychodzą z zatrucia alkoholowego. Nieraz domownicy są niegrzeczni, wyzywają nas od najgorszych. Taką mamy pracę – mówią ratownicy. Ostatnio też jest dużo prób samobójczych. – Kiedy rozpoczęłam pracę w pogotowiu pięć lat temu, otworzyły mi się oczy. Moją pierwszą wizytą był wyjazd do menela w Boguszowicach. Strasznie się go bałam – wspomina jedna z pielęgniarek. – Jeśli ktoś nie może patrzeć na krew i wymiociny, nie powinien pracować w pogotowiu. Ja lubię tę robotę i raczej bym nie wytrzymał siedzenia za biurkiem – dodaje ratownik.
Na szczęście wielu pacjentów to normalni ludzie. Jedziemy do starszej pani mieszkającej w bloku przy ulicy Sławików. Skarży się na wymioty i bóle głowy. Pogotowie wezwała sąsiadka. – Ma bardzo wysokie ciśnienie, grożące udarem – wyjaśnia doktor Szostok. Rybniczanka trafia do szpitala. W minioną sobotę przypadło św. Łukasza. Pracownicy służby zdrowia mają wtedy swoje święto. Mocny patron jest im bardzo potrzebny.



Pogotowie ratunkowe w Rybniku dysponuje dwoma karetkami wypadkowymi, dwoma przewozowymi i jedną reanimacyjną. Personel karetki (inaczej zespół) tworzą kierowca, lekarz oraz ratownik medyczny lub pielęgniarka. Zespół może składać się także z kierowcy, dwóch ratowników medycznych lub pielęgniarki. Na jednej zmianie przebywa 12 pracowników pogotowia, w tym trzech lekarzy. 12-godzinne dyżury trwają od 7 do 19 i od 19 do 7, również w święta i niedziele. Ale można się załapać także na dyżur całodobowy. (IrS)

5

Komentarze

  • ww szacunek 28 października 2008 14:09Jestem pełen podziwu dla tej pracy. Życzę wszystkiego najlepszego oraz jak najmniej wyjazdów do ciężkich przypadków.
  • T))))))) 24 października 2008 21:40Dzięki dla autora tekstu za dobre słowo o naszym pogotowiu, oby coraz więcej ludzi dostrzegało iż każdy z Nas daje z siebie wszystko by jak najlepiej pomóc drugiemu człowiekowi
  • "P1" sprostowanko 24 października 2008 21:26"...dwoma przewozowymi..." - takich nie ma, są Podstawowe. Tak się czepiam :p
  • trucker ratownik medyczny 23 października 2008 23:22czy ktoś wie gdzie na śląsku można zrobić kurs ratownika medycznego
  • malkontent Ukarać kierowcę VW !! 23 października 2008 17:35Niestety nasze prawo jest dobre, ale jego egzekwowanie jest chyba najgorsze na świecie !

Dodaj komentarz