Spychacz znowu pracuje przy budowie A1. Zdjęcie: P.P.W. Mat
Spychacz znowu pracuje przy budowie A1. Zdjęcie: P.P.W. Mat

Na szczęście znalazła się dzień później we Wrocławiu Rakowcu.
– Stała na strzeżonym parkingu jednej z baz transportowych. Udało się to ustalić dzięki współpracy z policjantami z Wrocławia. Gąsienicowy pojazd został przewieziony prawie 300 km od Szczejkowic na 50-tonowej niskopodłogowej lawecie. Tuż po odnalezieniu zwróciliśmy go właścicielowi – mówi nadkomisarz Aleksandra Nowara, oficer prasowy rybnickiej komendy. Laweta, na której spychacz wywieziono do Wrocławia, trafiła na strzeżony policyjny parking. Prawdopodobnie ona również została skradziona. Została więc zabezpieczona i teraz zajmie się nią biegły.
Spychacz to trzyletni bardzo drogi japoński Kometsu D85A. Tego typu maszyny są w Polsce zaledwie cztery. Ta skradziona ze Szczejkowic jest własnością firmy P.P.W. Mat ze Zgierza. Na budowę przyjechała dzień przed kradzieżą. Brak spycharki odkryli pracownicy, którzy 27 października stawili się na ranną zmianę. Natychmiast powiadomili pełnomocnika firmy, do której należy urządzenie, oraz policję. Mundurowi odebrali zgłoszenie o godz. 6 rano, a już o godz. 11 spychacz został namierzony dzięki zainstalowanemu w nim GPS-owi.
Powiadomiona o zniknięciu urządzenia firma włączyła w Zgierzu nadajnik, dzięki czemu ustalono, że kradzież miała miejsce o godz. 1 w nocy. O godz. 6 satelita wskazał też miejsce postoju. – Lokalizacja GPS-a nie była precyzyjna. Policjanci z Wrocławia maszynę znaleźli 3 km dalej, niż wskazywał GPS – mówi nadkomisarz Nowara. Miejsca, w którym maszynę pozostawiono na feralny weekend, nie pilnowała żadna firma ochroniarska.



Jak dodaje nadkomisarz Aleksandra Nowara, złodzieje najprawdopodobniej ukradli spychacz z zamiarem jego sprzedania, bo maszyna jest warta około 180 tys. euro, co daje 700 tys. zł. – Możliwe, że mieli już kogoś poważnie zainteresowanego zakupem – przypuszcza rzeczniczka rybnickiej policji. (MS)

Komentarze

Dodaj komentarz