Do dziś codziennie wypompowujemy wodę z kotłowni – twierdzi Rafał Chybiorz. W tle pole, na którym prowadzono rekultywację
Do dziś codziennie wypompowujemy wodę z kotłowni – twierdzi Rafał Chybiorz. W tle pole, na którym prowadzono rekultywację


Jak zaznacza Józef Dziendziel, pełnomocnik prezydenta ds. infrastruktury technicznej i inwestycji, proceder kwitł, póki nie dowiedział się o tym magistrat, który zgłosił rzecz prokuraturze. Śledczy odmówili wszczęcia postępowania, gdyż przedsiębiorca dopuścił się jedynie wykroczenia. Skierowano więc wniosek do sądu, który, jak informuje Leszek Urbańczyk, prokurator rejonowy w Żorach, nałożył na biznesmena tysiąc zł grzywny. Na ostatniej sesji radny Kazimierz Dajka pytał o dalsze losy sprawy, bo magistrat prowadzi postępowanie administracyjne. Józef Dziendziel odpowiada, że urzędnicy naliczyli przedsiębiorcy 80-krotność należnej opłaty eksploatacyjnej, a jest to ok. 4 mln zł(!). Biznesmen zwrócił się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Katowicach. Wkrótce potem zmarł.
Jego rodzina podchodzi do sprawy inaczej niż urząd. – Na dzierżawionej działce nie wydobywano piasku, lecz niwelowano teren – podkreśla zięć Rafał Chybiorz, który obecnie kieruje firmami teścia. Jak dodaje, z jego wiedzy wynika, że zmarły rzeczywiście wydzierżawił od gminy grunty pod działalność rolniczą, ale nie jako osoba fizyczna, lecz spółka, jedna z wielu, które prowadził. Z początku uprawiał tam m.in. rzepak i kukurydzę. W 2006 roku pojawiły się kłopoty. Pracownicy jednej z jego firm zasypali głębokie pobliskie wyrobisko pocegielniane, gdzie spływała woda z okolicy. Niestety, po zasypaniu dziury nie miała już gdzie się podziać. Zalewała więc piwnice siedzib firm przedsiębiorcy przy ul. Wodzisławskiej i stała na polach.
– Wciąż zresztą codziennie rano wypompowujemy ją z kotłowni. W dodatku grunt zrobił się na tyle bagnisty, że nie mogliśmy tam wjeżdżać maszynami, a działalność rolnicza stała się niemożliwa. Teść chciał przywrócić teren do takiego stanu, by móc dalej uprawiać zboża – tłumaczy Rafał Chybiorz. W tej sytuacji przedsiębiorca postanowił osuszyć teren. Pracownicy wspomnianej firmy wykopali więc nową dziurę i ułożyli w niej rury odprowadzające wodę z pola do rowu w kierunku ul. Jesionek. Jak mówi zięć, piasku z wykopu nie sprzedawano, lecz składowano obok wyrobiska. – W wyniku interwencji urzędników trzeba było zasypać i tę dziurę, co i tak byśmy zrobili po ułożeniu rur. Naszym zdaniem prace niwelacyjne na działce były prowadzone zgodne z prawem, nadal zresztą dzierżawimy tę ziemię od gminy – stwierdza Rafał Chybiorz.
Nadto uważa, że urzędnicy wydali błędną decyzję, naliczając karę, dlatego sprawa trafiła nie tylko do SKO, ale także do sądu. – Dodam, że kwota opłaty przewyższa wartość majątku teścia – podkreśla zięć. W magistracie wyjaśniają, że dostali postanowienie SKO z 4 października 2007 roku, na mocy którego zawieszono postępowanie do czasu ustalenia spadkobiercy.

1

Komentarze

  • zorro piasek 19 listopada 2008 23:20Czy nie widzisz chłopie ze miasto plajtuje ,wiec bądz patriotą i zapłać te 4 bańki.

Dodaj komentarz