Wyprawki z opóźnionym zapłonem


– To jakieś nieporozumienie, bo książki i zeszyty ćwiczeń potrzebne są już od września. Zestaw na jedno półrocze kosztuje ok. 70 zł, do tego trzeba kupić podręczniki do angielskiego, informatyki i religii. Niektórych naprawdę nie stać na wyłożenie takiej sumy – mówią rozgoryczeni rodzice. Co więcej, opóźnienie spowodowało paradoks. Ćwiczenia składają się z szeregu zeszytów, każdy na jeden miesiąc. Dzieci, które ich nie mają, muszą korzystać z kserokopii. Zestaw ćwiczeń kupuje się w komplecie. – Jeśli kupimy go w listopadzie, zeszyty na pierwsze trzy miesiące już się nie przydadzą. To marnotrawstwo – mówią rodzice. Powstaje pytanie, czy radni nie mogli zająć się wyprawkami, aby pieniędzy można było wypłacać na początku roku szkolnego.
O tym, jakie uchwały będą głosowane na sesjach, decyduje szef rady Stanisław Jaszczuk, który jednak odsyła do prezydenta. – To sprawa, która dotyczy zmian budżetowych. Prezydent jest tu wnioskodawcą, bo to on jest rozliczany z wykonania budżetu – mówi przewodniczący. Jak zapewnia Krzysztof Jaroch, rzecznik magistratu, pieniądze z urzędu wojewódzkiego do szkół przekazano bezpośrednio po decyzji radnych. – Wcześniej nie można było tego zrobić, gdyż do ich wypłacenia potrzebne są kompletne dane o złożonych wnioskach i kwotach należnego dofinansowania. Tymczasem ostatni wniosek ze szkoły wpłynął do urzędu miasta dopiero 31 października – tłumaczy rzecznik.
Program opiera się na założeniu, że rodzice dostają zwrot pieniędzy dopiero po przedstawieniu faktur na zakup podręczników, a do wniosku muszą dołączyć zaświadczenie o wysokości dochodów, które nie mogą być wyższe niż 351 zł na osobę.



Maksymalne kwoty wyprawek wahają się od 70 zł dla przedszkolaka do 170 dla trzecioklasisty. W tym roku w Rybniku program obejmie 363 dzieci, w zeszłym było ich 538. Największą grupę uprawnionych stanowią pierwszoklasiści, których jest 99, o blisko 50 mniej niż w zeszłym roku. (TZ)

Komentarze

Dodaj komentarz