Jeśli uczniowie osiągają słabe wyniki w nauce, to zwykle robi się nagonkę na szkołę, a nie mówi nic o innych uwarunkowaniach – mówiła Krystyna Smuda. Obok z lewej Joanna Frydrych
Jeśli uczniowie osiągają słabe wyniki w nauce, to zwykle robi się nagonkę na szkołę, a nie mówi nic o innych uwarunkowaniach – mówiła Krystyna Smuda. Obok z lewej Joanna Frydrych

Uczniowie osiągają w nich wyniki poniżej średniej województwa śląskiego, a nawet samego powiatu wodzisławskiego. – Co jest przyczyną takiej sytuacji? – pytała Krystyna Kuczera, wiceprzewodnicząca rady gminy.
Dyrektorzy szkół przyznają, że wyniki zeszłorocznych sprawdzianów i egzaminów, wieńczących naukę w szkole podstawowej i gimnazjum, są nie najlepsze i gorsze od wcześniejszych. – Ale na te wyniki wpływa wiele czynników, nie tylko wiedza wyniesiona z lekcji – wyjaśniała Krystyna Smuda, dyrektorka Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Lubomi. – W takich sytuacjach zwykle robi się nagonkę na szkoły, a nie mówi się nic o uwarunkowaniach – dodała.
Jak się okazuje, coraz więcej uczniów pozostaje bez opieki, bo ich rodzice pracują za granicą. Tzw. eurosieroty nie odrabiają lekcji, nie uczą się, bo nie ma ich kto przypilnować. Nauczyciele dostrzegają jednak jeszcze inne zachowania. – Często słyszymy od dzieci, że po co mają się uczyć, skoro i tak wyjadą do pracy w Holandii. Uważają, że tam nieważne jest wykształcenie, a można więcej zarobić niż w Polsce. Po prostu młodym ludziom, zwłaszcza w takich małych miejscowościach jak nasza, brakuje dziś motywacji – stwierdziła dyrektorka ZSO.
Roman Bizoń, przewodniczący rady gminy, dociekał zatem, czy to aby nauczyciele nie powinni bardziej zainteresować się eurosierotami i motywować ich do nauki. Dyrektorki szkół w Lubomi i w Syryni zapewniły jednak zgodnie, że już więcej zrobić się nie da w tym temacie. – Mamy wiele zajęć pozalekcyjnych, za które uczniowie nic nie płacą. Muszą jednak chcieć w nich uczestniczyć. Nikogo nie zmusimy przecież, by przyszedł na dodatkowe lekcje – uznała Joanna Frydrych, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Syryni. Jej koleżanka z Lubomi użyła natomiast dość obrazowego porównania. – Ten talerz jest pełny dobrego jedzenia. Ale trzeba jeszcze wziąć sztućce i zjeść to jedzenie. Wpychanie na siłę może mieć odwrotny skutek – powiedziała Krystyna Smuda.
Obie zapewniły, że sytuację swoich uczniów cały czas monitorują i na bieżąco rozwiązują problemy. – To dla nas i tak dobra informacja, że nauczyciele problem dostrzegają i próbują temu przeciwdziałać. Wypada tylko życzyć wytrwałości – podsumował przewodniczący Roman Bizoń.

1

Komentarze

  • mama wyniki 12 grudnia 2008 23:03Co ci nauczyciele wygadują , biedna ta gmina która ma taką kadrę dyrektorską.

Dodaj komentarz