Korpus Artylerii Najemnej z Knurowa
Korpus Artylerii Najemnej z Knurowa


– Jesteśmy formacją wojsk najemnych odwzorowaną z XVII wieku – mówi Tomasz Podolski, założyciel korpusu i jego dowódca. To jedna z nielicznych w Polsce formacji o profilu artyleryjskim. Służą w nim całe rodziny.

Od śledzia i armaty
– Kupiłem armatę do wystroju ogródka. Potem z przyjaciółmi i znajomymi zorganizowałem przebieranego „śledzia”. Wtedy pomyślałem, że sensownie byłoby stworzyć bractwo – wspomina ze śmiechem Tomek. W internecie zobaczył grupę artylerzystów, piękne stroje i zdjęcia z bitew. Od razu połknął bakcyla. Szybko znalazł grupę zapaleńców i w ten sposób powstał szwedzki korpus artylerzystów. Kolejni żołnierze dołączali do formacji na zasadzie: kolega powiedział koledze, znajomy znajomemu. Dziś liczy 30 żołnierzy, a średnia wieku zamyka się w przedziale od czterech do 70 lat. – Wybraliśmy XVII wiek, bo to jedna z barwniejszych epok militar­nej potęgi Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Zaś formację artyleryjską i umundurowanie wojsk najemnych ówczesnej Europy Zachodniej – z uwagi na uniwersalność – mówi Tomek. Wtedy nie wszyscy królowie mieli swoją własną artylerię, więc ją wynajmowali. Najemnicy szli tam, gdzie im lepiej płacili. – Chcieliśmy też znaleźć taki okres w historii najbliższego regionu, w którym wydarzyło się coś z udziałem wojsk najemnych. Udało się. Okazało się, że istniało państwo gliwickie, przez które przewinęły się wojska najemne – mówi Grzegorz Misztalski.

Potężna siła ognia
Czerwono-czarno-białe mundury, repliki rapierów tolediańskich, kapelusze ze strusimi piórami, wysokie buty – wszystko to sprawia, że bardzo często myli się ich z muszkieterami. Dysponują imponującym arsenałem, złożonym z sześciu armat na czarny proch, wzorowanych na XVII-wiecznych. Siódma replika jest w budowie. Chlubą Korpusu jest ćwierćkolubryna – półtonowa armata zwana Głosem Boga Wojny. To największa i jedyna taka w Polsce. Wystrzał z tej armaty robi niesamowite wrażenie, a siła ognia jest potężna. Knurowianie zaprzyjaźnili się z Kieleckim Bractwem Artyleryjskim i w czasie rekonstrukcji bitew wspólnie tworzą największą baterię w sile 20 dział.

Markietanki za taborem
Knurowski korpus raził ostrzałem swoich armat zamki w Ogrodzieńcu, Olsztynie, Chudowie, Warszawie. Brał udział w Wiktorii Wiedeńskiej, a na Ukrainie szturmował Ka­mieniec Podolski. – To dla nas niesamowita frajda –stwierdza Mirosław Cybula. Knurowscy najemnicy gdziekolwiek się pojawią, nie mogą odgonić się od ciekawskich. – Każdy chce powąchać prochu, dotknąć armaty, zrobić zdjęcie z artylerzystą – śmieje się Ireneusz Zasucha. Na bitewne wyprawy Korpus podąża w pełnym rynsztunku. W ślad za taborem ciągną markietanki. Jest ich dziewięć. Jak mówią, są dodatkiem do żołnierzy. –Mamy gotować, sprzątać, sprawdzać umundurowanie. W czasie bitwy zagrzewać do walki, a po bitwie opatrywać rannych i umilać żołnierzom czas. Poza tym mieć na oku swoich mężów – śmieje się Anna Kuźnik. Wprawdzie nie ma odpowiednika stroju historycznego markietanki, ale kobiety korpusu zakładają długie spódnice, halki, białe koszule typu hiszpanka z dużym dekoltem, gorsety, buty oficerki i na głowę kapelusze z barwami męskiej formacji.

Siedziba w młynie
W Knurowie nie ma zamku, więc póki co korpus na służbę zaciągnął się na zamek w Chudowie. To jednak zmieni się już niebawem. Założyciel formacji kupił stary młyn, który od kilku miesięcy żołnierze przerabiają na swoją siedzibę. Tomasz Podolski pokazuje plany. Są imponujące. Młyn zostanie rozbudowany. Powstanie brama rycerska, wieżyczki, zbrojownia, dziedziniec, studnia. W tym roku w Warszawie wygrali konkurs na najlepsze obozowisko, a Korpus uznano najlepszą grupą historycznej rekonstrukcji. W przyszłości jego najmłodsi członkowie będą przysposabiani do grupy bębniarzy, by zagrzewać żołnierzy do walki.

1

Komentarze

  • Regimentarz Alfred - Podolski Regiment Odprzo Gratulacje 26 grudnia 2010 15:31Gratulacje dla Grupy...jak juz zrobicie ten mlyn i fortyfikacje w koło niego to moze zrobicie oblewanie na wiosne ?

Dodaj komentarz