Krzysztof Gołuch od 15 lat fotografuje ludzi niepełnosprawnych. Ale na jego zdjęciach nie ma osób smutnych. Uśmiechają się wszyscy. Jeżeli nie ustami, to oczyma. Jako szef knurowskiego ośrodka Caritas z niepełnosprawnością spotyka się na co dzień i jak nikt zna związane z nią problemy. – Nie mogłem się zgodzić ze sposobem, w jaki przedstawiano niepełnosprawnych. Często śmieszny, karykaturalny – mówi Krzysztof Gołuch. Postanowił, że za pomocą aparatu zmieni ten stereotyp i pokaże światu tych ludzi inaczej.
– Na zdjęciach Krzysztofa osoby te wyglądają pięknie. Odnosi się wrażenie, że są zupełnie sprawni i to jest tajemnicą wielkiej fotografii – ludzi chorych pokazać jak zdrowych, miejsca mroczne rozjaśnić, a w pozornej brzydocie odnaleźć piękno – ocenia Arkadiusz Gola, członek śląskiego okręgu Związku Polskich Artystów Fotografików.
– Patrząc na te piękne dziewczyny na wózkach, na to, jak przygotowują się do pokazu, na problemy, z jakimi się borykają, wreszcie na towarzyszące temu emocje, nieraz łezka zakręciła mi się w oku – mówi Gołuch. W tym, co robi, bardzo ważne jest, by celując obiektywem w osobę fotografowaną nie ukrywać się, ale pokonać dystans i podejść. – To, co się widzi przez obiektyw, często przyprawia mnie o dreszcze – stwierdza knurowianin. Zdjęcia niepełnosprawnych są czarno-białe. – Daje to większy efekt. Kolor rozprasza, a czarno-białe zdjęcie przykuwa uwagę – wyjaśnia. Z aparatem towarzyszy niepełnosprawnym w ważnych dla nich chwilach. Fotografuje m.in. pielgrzymów wędrujących na Kalwarię Zebrzydowską, do Częstochowy. To przed częstochowskim sanktuarium kilka lat temu powstało zdjęcie, którym w 2007 roku Gołuch wygrał konkurs Unii Europejskiej. – Uwiecznia starszego mężczyznę na wózku. Przy wózku było lusterko i w pewnym momencie zobaczyłem w nim odbitą twarz tego mężczyzny. Złapałem za aparat i zrobiłem zdjęcie. Efekt był piorunujący. Mężczyzna w wózku inwalidzkim, odbicie jego twarzy w lusterku, a w tle pusta ściana i góra schodów – opowiada Gołuch. Przyznaje, że każda wygrana w konkursie cieszy. To oznaka, że ludzie rozumieją przesłanie i potwierdzenie, że to, co robię, ma sens – mówi.
Pasją fotografowania zaraził podopiecznych z knurowskiego Caritasu. Efektem są dwa projekty fotograficzne zwieńczone albumami: „Mój świat, moja rzeczywistość” oraz „Mój świat, moje miasto”. Niepełnosprawni zdjęciami opowiadają o swoim życiu, troskach, kłopotach, radościach, o tym, jak postrzegają świat i miasto, w którym żyją. Pomagali im zawodowi reporterzy. – Siłą tych zdjęć jest ich autentyczność. Pokazują, że każdy człowiek ma podobne pragnienia, nadzieje, smutki, pogodne i pochmurne dni. Dzielą nas tylko podziały, które sami tworzymy – mówi Krzysztof Gołuch, który wraz z niepełnosprawnymi już pracuje nad kolejnym projektem pn. „Mój świat, a drugi człowiek”. Tym jego podopieczni fotografują mieszkańców Knurowa w różnych sytuacjach. – Jest dużo śmiechu i zabawy. Ale najbardziej cieszy nas życzliwość mieszkańców, z jaką się spotykamy – oznajmia fotografik. Teraz podjął studia w Instytucie Twórczej Fotografii w Opawie, uczelni, z którą kojarzą się nazwiska fotografów tej miary co Jindrich Śtreit, Piotr Szymon, Vladimir Birgus. – Jednak uczelnia daje tylko wiedzę, pewien rodzaj świadomości. Najważniejsze są natomiast spotkania z twórcami dokumentu fotograficznego – stwierdza Krzysztof Gołuch.
Komentarze