Węgiel tylko od dilera


Zmiany dotyczą najpopularniejszych sortów, czyli ekogroszku, węgla grubego, kostki, orzecha, groszku, retopalu i pieklorza, a nawet miałów energetycznych. Rocznie z kopalnianych wag sprzedawano ich ponad 800 tys. ton. – Nowe zasady zlikwidują kolejki, w których kierowcy czekali na załadunek samochodów nieraz po kilka dni. To konsekwencja stworzenia przez naszą firmę ogólnopolskiej sieci autoryzowanych sprzedawców – wyjaśnia Zbigniew Madej, rzecznik kompanii, która obecnie ma 84 pośredników, a oni mają prawie 280 składów opałowych. Od nowego roku dilerów będzie 143, a składów około 400. Adresy oraz numery telefonów będzie można znaleźć na stronie internetowej KW.
Kompania zapewnia, że klienci nie powinni obawiać się drożyzny, ponieważ dilerzy będą mogli zastosować jedynie sugerowaną marżę. Jej maksymalna stawka wynosi 15 proc. od ceny zakupu. Ma to zapobiec nadmiernemu wzrostowi cen. Koncern zapowiada też kontrole jakości węgla u pośredników oraz respektowania narzutów cen określonych w umowach. Z tego wszystkiego niezbyt zadowolone są związki zawodowe. – Efekt może być taki, że odbiorca kupi węgiel nie w cenie 550 zł za tonę, jak jest w kopalni, ale zapłaci 100 zł więcej u pośrednika, który ma skład sto metrów od zakładu – stwierdza Dominik Kolorz, przewodniczący górniczej Solidarności.
Klienci w kopalni będą mogli nadal kupować jedynie muł i flotokoncentrat, a więc najgorsze gatunki, i to według kolejności zgłaszania się po załadunek. Spokojni mogą być górnicy oraz górniczy emeryci, którzy dostają talony. Będą mogli realizować je bezpośrednio w kopalni. W ciągu roku otrzymują w sumie książeczki na około 750 tys. ton węgla. Pesymiści prorokują, że, niezależnie od zmian, będzie tak, jak jest, co przejawia się w powiedzeniu, że choć mieszkamy na węglu, to mamy problemy z jego kupnem.



O tym, że w sprzedaży węgla szykują się poważne zmiany, było wiadomo już od połowy grudnia. Podjeżdżający pod kopalniane wagi klienci odjeżdżali z kwitkiem. Wydawanie węgla wstrzymano, nawet dla pracowników kopalń chcących zrealizować swoje deputaty. Który górnik jeszcze w grudniu chciał mieć węgiel w piwnicy, musiał pisać prośbę do swojego dyrektora o zgodę na jego wydanie. (MS)

2

Komentarze

  • 03 stycznia 2009 09:22juz większej głupoty nie ma jak teraz zrobili
  • mieszko węgiel 31 grudnia 2008 18:25Następny kompletny idiotyzm.Korupcyjne nabijanie kabzy pośrednikom praktycznie za nic.SKANDAL.

Dodaj komentarz