Teraz pogranicznicy są częściej widywani w terenie. Zdjęcie: straż graniczna
Teraz pogranicznicy są częściej widywani w terenie. Zdjęcie: straż graniczna

To dzięki wytężonej pracy strażników granicznych, którzy teraz są częściej widywani w terenie.
Jak tłumaczy ppłk Cezary Zaborski, rzecznik Śląskiego Oddziału Straży Granicznej w Raciborzu, teraz podstawową formą działalności formacji są patrole mobilne. W szerszym zakresie funkcjonują też służby operacyjno-śledcze straży granicznej. – Efektem tej pracy jest zwiększona liczba zatrzymań cudzoziemców nielegalnie przebywających w Polsce, jak też więcej przypadków ujawnienia towarów alkoholowych i tytoniowych pochodzących z przemytu zza wschodniej granicy. Ujawniamy również więcej nietrzeźwych kierowców – mówi ppłk Zaborski.

Odprawy po staremu
W stosunku do ubiegłego roku liczba takich spraw wzrosła nawet o połowę. Prawdziwym problemem stał się jednak przemyt drogą lotniczą trefnego alkoholu, papierosów czy przedmiotów zabytkowych. Pasażerowie skrzydlatych maszyn najwyraźniej są przekonani, że uda im się wywieźć z Polski te towary, bo w ruchu lotniczym też przecież nie ma już granic. – Granice i kontrole zniknęły, ale nie zmieniły się zasady kontroli bezpieczeństwa. Odprawy odbywają się więc po staremu, tyle że trwają nieco krócej dla obywateli z państw strefy Schengen – przypomina rzecznik śląskich pograniczników.
Jednocześnie podkreśla, że bardzo pomocny w pracy jest System Informacyjny Schengen poszukiwanych osób i pojazdów. – W trakcie kontroli drogowych na międzynarodowych szlakach komunikacyjnych czy w międzynarodowym porcie lotniczym w Katowicach Pyrzowicach w ten sposób namierzyliśmy aż 80 osób poszukiwanych przez policję, sądy i prokuratury – wyjaśnia ppłk Cezary Zaborski. Statystyki statystykami, a życie życiem. Ale i tu okazuje się, że strefa Schengen wyszła nam na dobre. Jak przyznają mieszkańcy przygranicznych miejscowości, teraz jest dużo bezpieczniej.

Więcej patroli
– Co rusz widzimy funkcjonariuszy patrolujących okolicę, więc czujemy się bezpieczniej, bo wcześniej widzieliśmy ich tylko w budce na granicy – mówi pani Janina z Chałupek. – Swobodnie możemy teraz jeździć do was na zakupy, a wy do nas na piwo – mówi z uśmiechem pan Petr z czeskich Sudic. Zniesienie granic ułatwia również pracę samorządom. Np. niedawno oddano do użytku drogę łączącą Krzanowice ze Strahovicami. Jeszcze rok temu obydwie miejscowości dzielił szlaban, a z jednej do drugiej można było dotrzeć tylko polnym traktem. Teraz szlabanu nie ma, a szosę wyremontowano za ponad 270 tys. euro.



Przed 1920 rokiem Strahovice i Krzanowice stanowiły jeden organizm. – Nasi mieszkańcy robili u was zakupy, chodzili też do krzanowickiej szkoły. Myślę, że teraz ta więź może się odrodzić – stwierdza Elen Malcharkova, starosta Strahovic. (Amis)

Komentarze

Dodaj komentarz