Chcieliśmy naprawić błąd jak najszybciej, ale to nie takie proste – mówi burmistrz Barbara Magiera
Chcieliśmy naprawić błąd jak najszybciej, ale to nie takie proste – mówi burmistrz Barbara Magiera

Choć radlińscy radni już we wrześniu zdecydowali o utworzeniu miejskiej biblioteki publicznej, a burmistrz ogłosiła nawet konkurs na szefa nowej jednostki, to już na listopadowej sesji musieli wszystko odwołać. Nadzór prawny wojewody uznał bowiem, że najpierw trzeba zapowiedzieć społeczeństwu taki zamiar i dopiero potem podejmować stosowne decyzje. To powoduje, że przynajmniej do czerwca przyszłego roku radlińska książnica działała będzie po staremu.
Biblioteka w Radlinie istnieje od kilku lat w strukturach miejskiego ośrodka kultury. Okazuje się jednak, że obydwie placówki trzeba prowadzić oddzielnie. – Działalność biblioteki i domu kultury jest bardzo zbieżna. Powołując kilka lat temu MOK, przyjęliśmy, że w jego ramach funkcjonowała też będzie biblioteka. Kierowały nami również względy oszczędnościowe. Teraz jest jeden dyrektor i jeden główny księgowy. Okazuje się, że tak dalej być nie może, bo to sprzeczne z przepisami dotyczącymi działalności instytucji kultury – wyjaśnia burmistrz Barbara Magiera.
Władze miasta chciały, by błąd został usunięty już z początkiem tego roku. Stąd na wrześniowej sesji radni podjęli decyzję o likwidacji biblioteki w strukturach MOK i powołaniu jej jako odrębnej placówki. Nadzór prawny wojewody stwierdził natomiast, że cała procedura trwać musi przynajmniej pół roku. – Na trzy miesiące przed planowanymi zmianami musimy poinformować o tym mieszkańców. Potem dopiero możemy podjąć stosowne uchwały, które również nabiorą mocy prawnej po trzech miesiącach – tłumaczy burmistrz Magiera. Ostatecznie więc radlińska biblioteka po nowemu zacznie działać dopiero od lipca przyszłego roku. Zatrudniony będzie dyrektor placówki i główny księgowy. I właśnie o te dwa etaty zwiększą się koszty działalności placówki. To około 60 tys. zł rocznie.

Komentarze

Dodaj komentarz