Ważne to je, co je moje!


Konflikt, jaki zrodziła ta lokalizacja, przedstawiliśmy na naszych łamach 31 lipca. Sesja z 23 sierpnia dopisała doń kolejny rozdział, daleki jednak od zakończenia. Głównymi antagonistami w sporze są Społeczny Komitet Budowy Cmentarza pod patronatem księdza proboszcza Marka Blindy oraz Stowarzyszenie Prywatnych Właścicieli Nieruchomości pod dowództwem Grzegorza Nowaka. Ten pierwszy domaga się lokalizacji cmentarza na działce przy ul. Bukowej, oznaczonej już brzozowym krzyżem. To drugie wręcz przeciwnie - nie chce za sąsiada cmentarza.Nic przeciwko nekropolii nie miałaby Beata G. i jej rodzeństwo, którzy odziedziczyli działki przy ul. Bukowej, gdyby owe sąsiedztwo nie odebrało im prawa zabudowy.- Jestem osobą wierzącą, katechetką, działam aktywnie w kościele, proszę więc nie podejrzewać mnie, że walczę z kościołem - przedstawiła się Beata G. - Sąsiedztwo cmentarza nie przeszkadzałoby mi, gdybym na mojej działce mogła zbudować dom. Ale okazuje się, że leży ona w pasie ochronnym i nigdy nie otrzymam zgody na postawienie nawet kampingu, nie mówiąc o domu. Ja i moje rodzeństwo byliśmy przychylni budowie cmentarza, dopóki nie dowiedzieliśmy się o tym, że nasze działki stają się bezwartościowe z chwilą lokalizacji w pobliżu cmentarza. O tym jednak druga strona nas nie poinformowała. Jakie to jest miłosierdzie? To jest świństwo!Za nią swoją wcześniejszą zgodę na cmentarz przy Bukowej wycofała w imieniu swojego rodzeństwa Małgorzata P. Grzegorz Nowak zawyrokował z kolei, że taka lokalizacja jest niezgodna z przepisami p-poż (zbyt bliska odległość lasu dla źródeł otwartego ognia, jakim są znicze) oraz rozporządzeniem ministra gospodarki komunalnej. Wytknął, że ujęcie wody w myśl tego rozporządzenia musi się znajdować w odległości 150 metrów od cmentarza, a jego studnia, z której czerpie wodę od lat 20. znalazłaby się w odległości zaledwie 40. m. Zanegował też badania spółki Anopol nad poziomem zalegania wód gruntowych. Stwierdził, że woda zalega już 140 cm pod powierzchnią ziemi, co automatycznie eliminuje lokalizację cmentarza, dla którego ten poziom nie powinien być płytszy niż 2,5 metra.- Od roku kontroluję ten teren, co miesiąc mierzę poziom wody w odwiertach. To, co ksiądz proboszcz mówił jest kłamstwem. Tu się jedzie prawem sugestii. Krzyż na działce też się postawiło, żeby złamać wszystkich słabszych.Ksiądz proboszcz w swoim wystąpieniu przypomniał historię erygowania kościoła w Zazdrości, zaznaczył też , że w pracy duszpasterskiej postawił na szeroką konsultację społeczną z mieszkańcami, efektem czego powołanie rady parafialnej, rady ekonomicznej i Społecznego Komitetu Budowy Cmentarza.- Urząd Miasta zwrócił się z pismem, aby to parafia zleciła badanie gruntu pod cmentarz. Myśmy się od tego odwołali i Bogu dziękuję, że parafia tego nie zrobiła, a to z tej prostej przyczyny, że tak jak tutaj przez pana Nowaka, mógłbym być o wiele wcześniej tym kłamcą nazwany. Rzeczą jest wiadomą, że ten, który zleca mógłby mieć możliwość manipulowania badaniami. Chcę państwu uświadomić, że te badania, które zlecił urząd, były przeprowadzone przez osobę kompetentną. I dziwię się, że przewodniczący tego spotkania bierze poważnie pod uwagę te pozostałe niby-odwierty, niby-badania. Nie bawmy się w ciuciubabkę i nie róbmy 10 - 20 badań.Przewodniczący RM Jan Mach nie zgodził się z sugestią księdza i powiedział, że należy wszystkie badania uwzględnić, gdyż są niejednoznaczne a nawet wykluczające się. Zaproponował więc odstąpienie od uchwalania studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta Orzesze, a także niepodejmowania uchwały w sprawie zmian w planie zagospodarowania parceli przy ul. Bukowej w Zazdrości. Poparli go wszyscy radni, w liczbie 23. Zaś zwaśnionym stronom zaproponował coś na wzór okrągłego stołu, przy którym oba komitety próbowałyby dojść do kompromisu.To rozwiązanie nie zadowoliło księdza proboszcza: - Zadaniem urzędu jest przeprowadzenie zmian takich, aby zaistniał cmentarz w Zazdrości na wskazanym przez nas miejscu. Ta lokalizacja ma akceptację lokalnej społeczności.Ale nie wszystkich, akceptują ją tylko ci, których prawa własności cmentarz nie narusza, których działki są w „bezpiecznej” od niego odległości. Kłania się tu sentencja z ballady Grześkowiaka: „bo nie ważne czyje co je, ważne to je, co je moje!”

Komentarze

Dodaj komentarz