Tomasz Sczansny nie rozstaje się z lornetkami, przez które obserwuje ptaki
Tomasz Sczansny nie rozstaje się z lornetkami, przez które obserwuje ptaki

Tomasz Sczansny z Rydułtów doskonale zna obyczaje ptaków. Pracując w Parku Krajobrazowym Cysterskie Kompozycje Krajobrazowe Rud Wielkich, zajmuje się wszystkimi skrzydlatymi stworzeniami.
Zimą część ptaków zostaje w kraju. Należą tu m.in. wróble i sikorki. – Te drugie porzucają tereny lęgowe, zbierają się w większe grupy i przenoszą się w pobliże ludzkich siedzib. Tutaj mogą bowiem łatwiej zdobyć pokarm – zaznacza pan Tomasz. Inne zaś gatunki przylatują do nas z północno-wschodnich rejonów Europy. Na Górnym Śląsku gościmy m.in. jemiołuszki, czeczotki, jery czy gile. W porównaniu do mrozów skandynawskich czy nawet północno-wschodniej Polski, nasz klimat jest dla nich łagodny.

Wszystkie boją się krogulca
W karmniku obowiązuje hierarchia dotycząca poszczególnych gatunków oraz osobników. Najważniejszy jest krogulec. Boją się go wszystkie ptaki, a najbardziej wróblowate. Krogulec bowiem potrafi błyskawicznie wbić szpony w dziobiącą słoninę sikorkę. Stąd wzięło się przysłowie: „Każdy karmnik ma swego krogulca”. Niekiedy atakuje trzy razy dziennie w tym samym miejscu. Dlatego mniejsze ptaki, jedząc, obserwują również niebo. Kiedy w pobliżu pojawia się krogulec, podnoszą alarm. Pan Tomasz mówi, że krogulca boi się sójka, ale nic nie robi sobie z innych ptaków. Zimą pustoszy karmniki. – Można powiedzieć, że sójki organizują się w szajki, które nie dopuszczają do pokarmu mniejszych ptaków. Często wchodzą do dużych karmników i robią potworne zamieszanie. Porywają całe kawałki słoniny i uciekają z nią – stwierdza rydułtowianin. Kolejną grupę stanowią grubodzioby, potem kowaliki, sikory (ubogie, modraszki i czubatki), a na samym dole ptasiej hierarchii znajdują się wróble i mazurki.
W ciągu krótkiego, zimowego dnia ptaki intensywnie poszukują jedzenia. Muszą bowiem zdobyć taką ilość pokarmu, by organizm wytworzył odpowiednio dużą masę tłuszczową. To pozwala przeżyć skrzydlatym długą, mroźną noc. – Spędzają ją w różnych miejscach. Dziuplaki (sikory, kowalik) śpią w budkach lęgowych lub naturalnych dziuplach. Jery nocują w grupach na gałęziach. Gałęzie wybierają też jemiołuszki i gile – zaznacza pan Tomasz. Pracownicy parku krajobrazowego przyklejają do kory drzew mieloną słoninę, by zwabić dzięcioły. Wtedy można do woli fotografować ich charakterystyczny sposób żerowania. Otóż wydziobują kawałki słoniny, a resztę zlizują długim językiem, który służy im do wyciągania larw spod kory.
Spośród różnych gatunków sów w Polsce pozostaje na zimę sowa uszata. Z lasów przemieszcza się w pobliże ludzkich siedzib, tam, gdzie jest cieplej. Można spotkać ją na cmentarzu, w sadzie czy ogrodzie. Sowy chętnie przesiadują w iglakach. Są praktycznie niewidoczne, gdyż ich ubarwienie do złudzenia przypomina korę drzew.

Cierpią na tym sikorki
Z rzeźniczych sklepów w naszym regionie zniknęła słonina ze skórą. Cierpią na tym sikorki. W żaden bowiem sposób, na dłuższą metę, nie udaje się umocować takiej słoniny na gwoździu. Tymczasem skóra gwarantowała, że słonina się trzymała przez wiele dni. Zapytaliśmy więc fachowca o przyczynę zniknięcie ze sklepów słoniny „ubranej” w skórę. Maksymilian Gołąbek, współwłaściciel Zakładu Przetwórstwa Mięsnego Maxpol Sp. z o.o. w Kuźni Raciborskiej, mówi, że klienci po prostu nie chcą kupować takiego asortymentu. Wolą samą słoninę. Stąd świńska skóra wędruje po trochu do salcesonów i karmy dla zwierząt. Pozostałą część utylizuje się w specjalistycznych zakładach.
– Kiedyś skóra ze świni była cenna. Produkowano z niej np. buty. Teraz kilogram kosztuje ledwie 1 zł, więc nie opłaca się sprzedawać – wyjaśnia przedsiębiorca. Dodaje, że wspomnianych ograniczeń nie wywołały przepisy unijne. Bruksela nie zakazuje handlowania słoniną ze skórą. Natomiast zdecydowały gusta klientów.



Tomasz Sczansny apeluje, by nie karmić ptaków solonym ani wędzonym mięsem. Nie wolno też dawać im spleśniałego chleba. To wszystko szkodzi zimującym w kraju skrzydlatym. Należy też usuwać z dróg padlinę, np. martwe koty, psy czy myszy. Stanowią one bowiem przysmak myszołowów, które następnie giną pod kołami samochodów. Często osobniki tego gatunku można spotkać przy autostradach. Siedzą na słupkach i czekają, aż jakiegoś zwierzaka potrąci samochód. (IrS)



W naszym regionie najbardziej atrakcyjnym miejscem dla ptaków do przezimowania jest rejon Zbiornika Rybnickiego. Podgrzewana przez elektrownię woda nie zamarza. Dzięki temu nad „morzem rybnickim” można spotkać rzadkie u nas gatunki: kaczkę uchlę, podgorzałkę, gęgołę, bielaczka czy nurogęś. Zostają tu na zimę kaczki głowienka i czernica, które zwykle odlatują na południe. (IrS)

Komentarze

Dodaj komentarz