Teraz armia szuka narybku w szkołach średnich
Teraz armia szuka narybku w szkołach średnich

Nie oznacza to, że wszyscy panowie, którzy nie mają tzw. uregulowanego stosunku do służby wojskowej, mogą spać spokojnie. Jest spora grupa młodych mężczyzn, którzy unikali wojska jak diabeł święconej wody, ale armia nie zamierza im odpuścić. W całej Polsce prokuratury poszukują 15 tys. młodzieńców, którzy uchylają się od służby wojskowej od co najmniej 2000 roku. Za częścią rozesłano listy gończe. Tych, którzy odebrali bilety, ale nie zgłosili się w jednostkach, ściga Żandarmeria Wojskowa. – Wielu z nich zatrzymywanych jest na lotniskach – mówi podpułkownik Kazimierz Misiaszek z Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Katowicach.
Jak wyjaśnia mjr Wacław Wojaczek z Wojskowej Komendy Uzupełnień w Rybniku, armia nie robiła przeszkód poborowemu, który chciał wyjechać za granicę. Musiał tylko pójść do urzędu gminy czy miasta i zgłosić, że opuszcza kraj na jakiś czas oraz podać miejsce pobytu. Resztę formalności załatwiał urząd. Kto nie dopełnił obowiązku, ma kłopoty. – My składamy zawiadomienia do prokuratury, a ona wystawia listy gończe, bo uchylanie się od służby jest przestępstwem – tłumaczy mjr Wojaczek. W ubiegłym roku rybnicka WKU skierowała do prokuratury 80 tego typu wniosków. W tym skieruje kolejne.
Delikwentom grozi kara do roku pozbawienia wolności lub grzywna w kwocie od 200 do 800 zł. – Poborowi, którzy zostali zatrzymani, składali wnioski o dobrowolne poddanie się karze i płacili grzywnę – mówi Robert Wieczorek, zastępca szefa rybnickiej prokuratury rejonowej. Jak dodaje, listy gończe to ostateczność, a dotyczą one spraw, które wlekły się od roku 2000, 2001, 2002 czy 2003. Prokuratura wystawia je po to, żeby sprawa się nie przedawniła, ponieważ nie ma tu mowy o instytucji przedawnienia, a w nowej ustawie dalej są przepisy karne dotyczące kwestii uchylania się od służby wojskowej.
Wypada dodać, że wyrok za takie przestępstwo nie ulega zatarciu. W WKU zaznaczają, że bez bólu głowy mogą chodzić jedynie ci poborowi, którzy dostali odroczenie. W rybnickiej WKU w większości powodem było podjęcie nauki, chociaż mjr Wacław Wojaczek wcale nie ukrywa, że różnie z tym bywało. Z reguły pęd do wiedzy poborowych spowodowany był właśnie możliwością uzyskania odroczenia. – Rekordziści mieli po siedem skreśleń i tyle samo razy zapisywali się do kolejnych szkół – podsumowuje major.



Przedtem poborowy mógł się uczyć tylko w jednej szkole. Poprawki do ustawy z 2006 roku dały furtkę do podjęcia nauki w dowolnej liczbie placówek oświatowych. – Jeśli więc młodzi się uczą, to będziemy ich przenosili do rezerwy zgodnie z rozporządzeniem – stwierdza mjr Wacław Wojaczek. Przeniesienie do rezerwy dotyczy również absolwentów szkół wyższych, po 12 miesiącach od ich ukończenia. (MS)

Komentarze

Dodaj komentarz