O krok od wybuchu

Natychmiast powiadomiono administratora budynku. Na miejscu zjawił się konserwator, który zaczął sprawdzać instalacje gazowe, ale stwierdził, że z rurami wszystko jest w porządku, a woń pochodzi nie od gazu ziemnego, lecz propanu butanu, stosowanego do napełniania butli.
Idąc za zapachem, dotarto do piwnicy, gdzie siedział 72-letni mieszkaniec bloku i w najlepsze piłował brzeszczotem samochodową butlę gazową, która była już rozszczelniona. Delikwent akurat obcinał śruby i, używając przecinaka oraz młotka, usiłował zdemontować mosiężne części zaworu. To zatem cud, że nie doszło do eksplozji, którą mogła spowodować jedna iskra, a nawet włączenie światła. Strażacy odebrali delikwentowi gazową bombę i wynieśli ją na zewnątrz, jak najdalej od budynku. Potem powoli i ostrożnie spuścili pozostały w niej jeszcze propan-butan. Sprawca został wzięty w obroty przez policję. Podczas przesłuchania wyjaśnił, że nie był świadomy zagrożenia. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że może wysadzić w powietrze cały blok.
– Tłumaczył, że znalazł butlę na śmietniku. Przyniósł ją do domu z zamiarem rozebrania na części i sprzedania w punkcie skupu złomu – mówi Kamila Siedlarz, oficer prasowy żorskiej komendy. Jak dodaje, na razie stróże prawa sprawdzają tę wersję. Ustalono również, że 72-latek leczył się psychiatrycznie. Za spowodowanie zagrożenia wybuchem grozi mu kara do ośmiu lat więzienia.

1

Komentarze

  • adrian 13 marca 2009 20:02to bylo wszystko inaczej

Dodaj komentarz